Po odsłuchaniu taśm „WPROST” nie ulega dla mnie wątpliwości, że Sienkiewicz będący bulterierem Tuska na krótkim łańcuchu ujawnił konflikt interesów Premiera Donalda z jego mocodawcami z zachodniej finansjery, na którym paradoksalnie Polska mogłaby skorzystać, gdyby… nie ujawnione taśmy. Dziś górą znów jest Soros, Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Równie ciekawe co rozmowa Ministra Sikorskiego z Markiem Belką czyli Ministra Spraw Wewnętrznych z Prezesem Narodowego Banku Polskiego jest moment ujawnienia nagrań. Wbrew opiniom przemądrzałych komentatorów lewicowych jestem daleki od twierdzenia, że mamy do czynienia z grą rosyjskich służb zmierzających do destabilizacji sytuacji wewnętrznej w Polsce. To kompletny absurd, bo nie ma łatwiejszego do ogrania, zaszantażowania („Smoleńsk?”) i korzystniejszego rządu dla Rosjan niż banda Donalda Tuska. Nie jestem też skłonny uznawać, za komentatorami z prawej strony, że mamy oto grę personalną służb specjalnych, które prowadzą rozgrywki celem usunięcia ze stanowiska Bartłomieja Sienkiewicza.
Nie jest też takie ważne kto nagrywał. Jeżeli było to stałe miejsce spotykania się grubych ryb podsłuch mógł załozyć pod stołem dziennikarz WPROST, którego informatorem jest kelner zgarniający parę złotych za cynk, lub nawet sam cwany kelner-cwaniaczek, który nagrał a potem wystawił taśmy na rynku i WPROST dał cenę najwyższą.
Nie musi to być też tak, że ten co nagrał jest tym samym, który na tym najwięcej skorzystał i że ten co nagrał jest tym samym, który ustalił moment publikacji.
A właśnie MOMENT PUBLIKACJI jest tutaj najważniejszy i odpowiada na wszelkie pytania.
Otóż dzieje się to w przeddzień wniesienia pod obrady Rządu, a niebawem zapewne Sejmu nowej ustawy o NBP, tej samej, której cal uzgodnili Sienkiewicz z Belką i dla której Rostowski poleciał a zastąpił go spolegliwy dla NBP i wygodny dla Tuska szczeniak Szczurek. Ustawy, która paradoksalnie – jak się rzekło – byłaby bardzo korzystna dla Polski.
Obecnie bowiem Polska jest w zadziwiającej sytuacji na tle innych krajów UE, bowiem tylko u nas Bank Narodowy nie ma prawa wykupywania polskich obligacji skarbowych, ma natomiast prawo wykupywać obligacje skarbowe państw obcych i chcąc inwestować to robi. Skutkiem tego nadwyżki finansowe NBP trafiają na obce rynki natomiast rząd żeby załatać dziurę budżetową musi zadłużać się w obcych bankach, stając się zakłądnikiem obcej finansjery.
Z ujawnionych rozmów wynika, że do tamtego roku cerberem zabezpieczającym interesy zachodniej finansjery w Polsce, trzymającym Tuska za uzdę z pozycji łapy na budżecie i teki wicepremiera był hrabia Vincent Rostowski. Prawdopodobnie był on warunkiem pozyskiwania przez PO funduszy z zewnątrz na kolejne kampanie wyborcze, zabezpieczenia przychylności mediów i przygotowania Tuskowi miekkiego lądowania w międzynarodowych strukturach finansowych lub UE. Niestety z czasem to nie wystarczyło, Tusk zrozumiał, że oto z kariery na zachodzie nici, pieniądze się kończą i nowych nie będzie, a na dodatek pojawia się wielki problem finansowy w kraju, który może być gwoździem do jego trumny w wyborach 2015.
Nastąpił więc u Tuska konflikt jego interesów osobistych (i osobistych jego najbliższych współpracowników) z interesami jego dotychczasowych mocodawców z Niemiec, Wielkiej Brytanii, USA, Izraela czy Bóg wie skąd jeszcze. Konflikt strukturalny, bo zmuszający Tuska do weryfikacji układu w jaki się uwikłał, lub w jaki został wstawiony (pamiętacie agenta OSKARA?) jakieś 25 lat temu. Słowem: bliższa koszula ciału.
I właśnie dlatego Tusk wysłał Sienkiewicza do Belki, o którym wszyscy wiedzieli, że uznaje ustawę o NBP – wdrożoną przez finansjerę zachodnią rzutem na taśmę 29 sierpnia 1997 r. na dwa miesiące przed dojsciem do władzy AWS-u – za wyjątkowo fatalną. Marek Belka pisał nie raz, że kiedy z gospodarki ucieka kapitał i rządowym obligacjom grozi przecena, bank centralny powinien mieć możliwość wkroczyć do akcji, aby rosnące koszty obsługi długu nie wpędziły państwa w niewypłacalność, co będzie stabilizowało w ten sposób rynek obligacji, kosztem zysków dla spekulantów zagranicznych.
Póki w MF był Rostowski, Belka mógł sobie o tym pisać na Berdyczów, ale oto pojawiła się okazja, by z instytucji bogatej acz fasadowej, jaką do tej pory był NBP uczynić gracza mającego wpływ na polską gospodarkę, a samego Belkę zmienić w demiurga polskiej sceny politycznej. Gdyby bowiem NBP uzyskał prawa do wykupu obligacji rządowych mógłby z niego korzystać lub nie, wtedy kiedy Marek Belka uznałby to za strosowne lub nie, co w narastającym kryzysie finansów państwa nadawałoby mu uprawnienia do decydowania o być albo nie być takiej czy innej ekipy rządowej. Podobnie jak ma to FED w USA (oczywiście nie w takim stopniu i skali, ale mechanizm podobny).
Korzystne dla Tuska, bo ratujące mu skórę przed wyborami – jeśli Belka zechce uratować i czynnik gospodarczy będzie w tej kampanii decydujący, a więc raczej szansa niż pewność, ale jednak szansa.
Korzystne dla Belki, który nagle stałby się wielkim graczem politycznym i finansowym, z korzyścia dla pozycji NBP, z korzyścią dla osobistego autorytetu (miałby wtedy gdzieś dygoty Hausnera) i jak podejrzewam dla osobistej kieszeni.
Zadziwiające, ale KORZYSTNE także dla Państwa czyli nas, bo lepiej gdy rząd zadłuża się we własnym Banku Narodowym mającym nadwyżki finansowe niż gdy staje się dłużnikiem i zakładnikiem obcych wpływów i ważne gdy „wypracowane” przez NBP nadwyżki finansowe bez udawania i pośredników w rodzaju BGK (odwieczna sztuka przymykania oka) można bezpośrednio inwestować w Polskę i w polskie potrzeby, zamiast wspierać nimi obce projekty biznesowe czy rządowe.
Natomiast nowela ustawy o NBP, która pewnie zostałaby uchwalona w wakacje, była absolutnie niekorzystna dla obcej finansjery, inwestującej od lat w większość polskich mediów (w tym we „WPROST” za pośrednictwem Bloomberga) i robiacej niesłychane interesy na obsłudze polskiego długu, na spekulacjach oraz posiadającej dzieki wszystkim zależnościom pilot zdalnego sterowania osobami najważniejszymi w tym Państwie.
Chcesz ustawę? Masz!
Chcesz zwolnienie podatkowe? Proszę bardzo
Kontrakty rządowe? Jakbym mógł odmówić.
Wpływ na rynek pieniądza? Od ręki.
Dostęp do tajemnic? Dobra, ale sza…
I w ogóle co tam chcesz….
Tak było i tak ma zostać. I tak zostanie. Bo jak uchwalić nową ustawę o NBP po takim skandalu. Pierwszy niedopuści do tego PiS i biorąc pod uwagę interes Kraju głupio zrobi. Lecz biorąc swój interes… nie wiem. Zobaczymy. Może też głupio.
Tomek Parol
Ps. Kto wie, może intencje WPROST oprócz ujawnienia bomby medialnej, co jest zawsze frajdą dla mediów były zupełnie inne. Kto wie może Michał Lisiecki szef Platformy Mediowej Point Group S.A. został umiejętnie podpuszczony (w odpowiednim momencie zaangażowany), gdyż taśmy są bardzo przekonywujące odnośnie oceny szans PiS w najbliższych wyborach parlamentarnych, więc po dealu z Pawłem Lisieckim i stworzeeniu tygodnika „Do Rzeczy” taśmy mogły być skutecznym krokiem do zbliżenia się Szefa „WPROST” z Jarosławem Kaczyńskim, przyszłym Premierem Rządu RP.
Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: Teraz Tusk musi usunąć Sikorskiego | 3obieg.pl - Serwis informacyjny dziennikarstwa obywatelskiego.
Pingback: Taśmy czyli oddech finansjery | Polonuska
Pingback: Afera taśmowa, czyli ch..j wielki i bezczelność Belki | 3obieg.pl - Serwis informacyjny dziennikarstwa obywatelskiego.
Pingback: TAŚMY CZYLI ODDECH FINANSJERY | RACJA Polskiej Lewicy