Edukacyjna peregrynacja Stanisława Michalkiewicza na zachodnie rubieże Rzeczypospolitej, zakończyła się burzą medialną. Jednakowoż troska o Kościół i wzrost religijności, objawiający się gwałtowną “chęcią wejścia i pomodlenia się”, cieszy.
Stanisław Michalkiewicz, który gościł w Zielonej Górze, gdzie w kościele p.w. św. Urbana, wygłosił był wykład “Antypolonizm”, stał sie głównym bohaterem i najnowszą ikoną “mowy nienawiści”. Akurat w przypadku S.Michalkiewicza , żadna to nowość, bo stygmatyzowany “nienawiścią” jest od lat, ale …
Trafił idealnie w zapotrzebowanie, bo właśnie musiał paść rozkaz i rozpętała się taka walka z “mową nienawiści”, że aż strach z domu wyjść i cokolwiek powiedziec publicznie, bo zaraz się tam ktoś dosłucha tejże “nienawiści” i zadenuncjuje do władz.
I właśnie, do zielonogórskiej redakcji "Gazety Wyborczej"* zadzwonił jakiś tajemniczy “oburzony mieszkaniec” z osiedla Braniborskiego, który “denerwował się”, że “proboszcz nam do kościoła antysemitów sprowadza. Proszę przyjść, to pan zobaczy”.
Dziennikarz chciał, nie chciał – trudno – do kościoła musiał pójść.
Dziennikarz przypomniał natychmiast, że S.Michalkiewicz w 2006 r. “zasłynął antysemickim felietonem na antenie Radia Maryja” i że “organizacje żydowskie nazwał "firmami koncernu holokaustowej industrii", czyli takimi, które czerpią zyski z Holocaustu”.
Dziennikarz nie dopisał już, że określenia “przemysł Holokaustu” i “industria Holokaustowa”, to określenia, których autorem jest prof. Norman Finkelstein, a określenie “judejczykowie”, którego użył w owym felietonie S.Michalkiewicz, pochodzi z fragmentu “judejczykowie falą na nas walą”, z wiersza Juliana Tuwima.
Jakby więc nie patrzeć, to ani prof. N.Finkelsteina ani Juliana Tuwima o antysemityzm oskarżać nie wypada, bo byłoby trochę śmiesznie, ale S.Michalkiewicza już można.
Jakub Nochz portalu “Na Temat”sam przyznał, że “w jednym z zielonogórskich kościołów przemawiał znany z anteny Radia Maryja Stanisław Michalkiewicz”*. No, no, no! To, że dziennikarz z zielonogórskiej redakcji “Gazety Wyborczej” musiał pójść do kościoła, to niech tam, ale że Jakub Noch zna S.Michalkiewicza z anteny Radia Maryja, to akt niebywałej wręcz szczerości z jego strony i zaprzeczenie, że tej stacji, słuchają ludzie starsi i słabo wykształceni, czyli tzw “mohery”.
Jednakowoż rozpętała się burza medialna – głównie na portalu panów T.Lisa i T.Machały*, co akurat nie dziwi, bo i sam red. T.Lis z Zieloną Góra jest związany, a i właśnie zaczął publicznie “stawiać tamę”* nosicielom “mowy nienawiści”.
W ramach tejże “tamy”, zaintonowana została medialna połajanka, że “kościół milczy”, “kuria nie reaguje”, i ogólnie tak, że “mógł to być nowy początek dla Kościoła”, ale “wciąż brak reakcji” i “nikt nie dostał do tej pory żadnego upomnienia”.
Pojawiła się też i natychmiast troska o “wykorzystywanie salek parafialnych, katechetycznych i plebanii”do celów “politycznej agitacji”, a w komentarzach oburzenie, że “nie można normalnie wejść do kościoła i pomodlić się”.
Krótko mówiąc, od czasów komuny, nic się nie zmieniło w dyscyplinowaniu Kościoła, wyłączając krótki okres w roku 1989, kiedy to, każdy “przypadkowo napotykany przez kamerę”, kandydat do parlamentu, właśnie szedł lub wracał ze mszy. A był nawet taki czas – eh! – kiedy kamera ujęła pogrążonego w głębokiej modlitwie, u stóp obrazu Matki Boskiej Czestochowskiej, w klasztorze jasnogórskim, samego Józefa Oleksego.
Natomiast zarzut, że “słowa Michalkiewicza z misją Kościoła ciężko powiązać”, jest w dużej części, jak najbardziej, trafny! Żadna to tajemnica i nie od dzis wiadomo, że o tym, czyje i jakie słowa, z kim i z czym powiązać, decydują zupełnie inni ludzie, niekoniecznie z Kościołem związani. Więc jak wydadzą rozkaz, żeby “powiązać”, to będzie trzeba “powiązać”, żeby nie wiadomo co.
Tak dla przykładu – Brunon K. i czteroosobowa grupa zamachowców. A jak czeroosobowa grupa, to znaczy się jest czwórka do brydża. A jak brydż, to mistrz krajowy w brydżu, czyli Janusz Korwin-Mikke! Mamy powiązanie? Mamy! Chyba dlatego “Gazeta Wyborcza” starała się powiązac JKM z planowanym “zamachem”?
Dziennikarz z zielonogórskiej redakcji “Gazety Wyborczej” zauważył, że “wypełniony do granic kościół słuchał go ze śmiertelną powagą”. Znaczy się Michalkiewicza słuchał.
No, wiadomo!
* gazeta.pl 25.11.2012
* Na Temat, 25.11.2012
* Na Temat, 26.11.2012
* TVP2, Tomasz Lis na żywo, 26.11.2012