Bez kategorii
Like

„Tak” z zastrzeżeniami

18/09/2012
369 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Decyzja niemieckiego trybunału jest sygnałem, że Niemcy chcą pozostać wolnymi obywatelami, a jedna z centralnych instytucji ich państwa stoi na straży tego, by nikt nie próbował uczynić z nich poddanych.

0


Tak właśnie wygląda porządne państwo. Trzeba brać z niego przykład.

(foto. Krzysztof Lach)

 Federalny Trybunał Konstytucyjny (FTK) zezwolił prezydentowi Niemiec na ratyfikowanie paktu fiskalnego i traktatu o powołaniu Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (EMS). Uczynił przy tym dwa zastrzeżenia:

 1. Obie izby parlamentu niemieckiego mają być dokładnie informowane o poczynaniach prowadzonych w ramach EMS.

 2. Poziom finansowej odpowiedzialności Niemiec w EMS nie może przekroczyć 190 mld euro. (Tyle też w rzeczywistości wynosi udział w nim RFN – 21,7 mld euro gotówki i gwarancje na dalsze 168,3 mld euro).

 


Pięć wymiarów

 Wyrok trybunału ma skutki wielowymiarowe. W sensie politycznym i prawnym mają one charakter unijny i wewnątrzniemiecki, w sensie ekonomicznym zaś także światowy.

 Trybunał otworzył drzwi do pogłębionej integracji europejskiej w zakresie kontroli fiskalnej. Umożliwił snucie planów, takich jak projekt ogłoszony 12 września przez przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuela Barroso – powołania unii bankowej, kontroli Europejskiego Banku Centralnego (EBC) nad bankami krajów członkowskich, ujednolicenia systemu fiskalnego i dalszej marginalizacji politycznej państw spoza strefy euro wskutek powołania osobnego parlamentu państw Eurolandu.

 Dla niemieckiej sceny politycznej decyzja z Karlsruhe oznacza zapewne walkę przeciwników (licznych w CSU, FDP i SPD), by Niemcy pogłębiły finansowe zaangażowanie w ratowanie euro, ze zwolennikami (CDU z kanclerz Merkel na czele) o dotrzymanie warunków określonych w decyzji trybunału. Rozstrzygający jest tu upływ czasu. Działa on na korzyść tych, którzy nie chcą, by „niemieccy podatnicy finansowali cudze długi". Podatnicy są bowiem także wyborcami, a tym coraz trudniej będzie wytłumaczyć konieczność składania kolejnych ofiar na rzecz „leniwych południowców". Każdy, kto chce wygrać wybory w RFN jesienią 2013 r., znajdzie się pod rosnącą presją tej opinii.

Chwytliwe hasło

 W pomyśle zdjęcia ciężaru solidarności finansowej z barków niemieckich podatników zawarty jest też niemiecki, unijny i światowy wymiar ekonomiczny decyzji FTK. Jest to koncept chwytliwy, wykrzywia jednak rzeczywistość. Niemieccy podatnicy są bowiem też niemieckimi pracownikami, których miejsca pracy zależą od niemieckiego eksportu, a ten od siły nabywczej Greków, Hiszpanów, Portugalczyków, Włochów itd. Kraje południa, posługując się wspólną z Niemcami walutą, miały dotychczas siłę nabywczą większą, niż wynikałoby to z potęgi ich gospodarek. W ramach pozbawionego barier jednolitego rynku europejskiego kupowały towary i usługi z Niemiec, napędzając koniunkturę w RFN i tworząc tam miejsca pracy. Same jednak zadłużały się i pogłębiały bezrobocie.

 Niemieccy podatnicy oczywiście mogą nie spłacać ich długów. Wtedy jednak jako niemieccy pracobiorcy staną przed widmem bezrobocia. Powrót Greków do drachmy oznacza bowiem tanie wakacje dla niemieckich turystów odwiedzających Helladę, ale i załamanie się niemieckiego eksportu do tego kraju. To samo dotyczy pozostałych państw-dłużników. Scenariusz odwrotny – powrót RFN do marki, a pozostanie południowców przy zdewaluowanym w tej sytuacji euro, miałby ten sam rezultat. Kryzys opartej na eksporcie gospodarki niemieckiej oznaczałby natomiast zapaść ekonomiczną całej Unii, to zaś odbiłoby się negatywnie na gospodarce światowej. UE przy okazji kolejnych spotkań G8, G20 czy udziałowców MFW znajduje się więc pod naciskiem USA i państw BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA). Żądają one działań na rzecz wzrostu gospodarczego. Chcą, by w walce z kryzysem nie tylko ciąć wydatki budżetowe, ale i „dosypywać" pieniędzy – pobudzać koniunkturę. Stąd światowy wymiar ekonomiczny decyzji niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego. Limit finansowego zaangażowania RFN w te praktyki oznacza bowiem, że drzwi do ich stosowania zostały jedynie uchylone, a nie otwarte na oścież.

Wyższość prawa narodowego

 Niemiecki trybunał podkreślił nadrzędność prawa narodowego (Polski żargon unijny nakazuje napisać „prawa krajowego", by uniknąć przymiotnika „narodowy", ale szczególnie w kontekście federalnego ustroju RFN z jej krajami – „landami" – widać jak jest on nieprecyzyjny – przyp. aut.), czyli konstytucji RFN, nad traktatami unijnymi. Dla purystów nie jest to dowód na rzecz jego wyższości nad prawem wspólnotowym (wszak pakt fiskalny i traktat EMS nie są częścią dorobku prawnego Wspólnoty Europejskiej, lecz ze względu na sprzeciw Wielkiej Brytanii i Czech traktatem 25 państw), niemniej jednak jego decyzja podjęta została w imię obrony praw suwerena, którym w RFN jest naród niemiecki.

Po co jest parlament?

 W średniowieczu władcy, gdy skarbiec królewski zaświecił pustkami, odwoływali się do zgromadzeń stanowych z prośbą o uchwalenie podatków. Zgoda stanów umożliwiała dofinansowanie skarbu bez prowokowania buntu poddanych. Tak powstały parlamenty. Pierwszą i zasadniczą ich funkcją było zatem i pozostało do dziś przygotowanie ustawy budżetowej. Po to obywatele wybierają swoich przedstawicieli do parlamentu, by ci pilnowali gospodarowania ich pieniędzmi ściąganymi w podatkach. Rządy, które lekceważyły tę regułę, stawały w obliczu rebelii. Najsłynniejsza z nich to powstanie USA – bunt kolonii brytyjskich w Ameryce pod hasłem „no taxation without representation" (żadnych podatków bez reprezentacji – tzn. bez zgody reprezentantów podatników w parlamencie).

Na straży praw obywateli

 Trybunał zdecydował, że Bundestag i Bundesrat muszą być w pełni poinformowane o sposobach wydatkowania pieniędzy podatników niemieckich, a wszelkie decyzje prowadzące do zwiększenia istniejących zobowiązań muszą być akceptowane przez niższą izbę parlamentu niemieckiego. Przypomniał więc rządzącym, że są sługami obywateli i dysponentami ich pieniędzy, a nie panami pierwszych i właścicielami drugich. EMS i EBC nie podlegają bowiem żadnej kontroli demokratycznej. Delegowanie do tych instytucji kolejnych uprawnień państw członkowskich UE jest zatem umniejszaniem suwerenności ich obywateli – przekształcaniem ich w poddanych.

 Decyzja niemieckiego trybunału jest sygnałem, że Niemcy chcą pozostać obywatelami, a jedna z centralnych instytucji ich państwa stoi na straży tego, by nikt nie próbował uczynić z nich poddanych. Tak właśnie wygląda porządne państwo. Trzeba brać z niego przykład.

za:

http://niezalezna.pl/32931-tak-z-zastrzezeniami

0

Jacek

Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.

1481 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758