Nic tak nie wnerwia, jak poczucie bezkarności łobuzów. Szczególnie nieletnich.
Niedziela, wczesne popołudnie. Wracam sobie do domu, widzę, że dwoje dzieciaków, chłopiec i dziewczynka, tak na oko 4 – 5 klasa podstawówki, kieruje się w stronę bloku, w którym mieszkam. Nic dziwnego. Wychodzę zza rogu i co widzę? Ano chłopak stoi pod klatką, w której mieszkam, a dziewczynka, ruda jak król EUropy, wykopuje sadzonkę z gazonu. Taki kwiatek za ca. 2,50 zł.
Stanąłem nad bachorami i się wymownie przyglądam. Zmieszali się. Grzecznie tłumaczę: za te kwiatki ktoś zapłacił, to jest czyjaś własność, a na budynku jest monitoring. Bachory zmieszane jeszcze bardziej, wygląda, że sobie odpuszczą. Nie mam całego dnia na pilnowanie rabatek, więc idę do domu. Nawet nie wszedłem na półpiętro i kątem oka widzę, że bachory uciekają śmiejąc się do łez. Wychodzę – kwiatka nie ma.
Widziałem w jakim kierunku uciekli. Wychodzę za róg budynku – stoją kilkanaście metrów dalej, radośnie pakują kwiatek do siatki i śmieją mi się prosto w twarz. Do kamery monitoringu przy okazji też – geniusze. Wyciągnąłem telefon, dzwonię – nie ważne gdzie. Jakoś śmiać się bachory przestały, ale za to dostały nagłego przyspieszenia.
Nie chodzi o kradzież czy niszczenie mienia. Przeraża całkowity brak poszanowania cudzej własności i poczucie bezkarności. No bo nawet – weźmiemy nagrania, policja ustali sprawców (prędzej sami mieszkańcy) – i co? Kurator, jak bardzo dobrze pójdzie. Może dzielnicowy i opieka społeczna przyjrzą się rodzinie, jak dobrze pójdzie. Ale najpewniej pójdzie źle – „niska szkodliwość społeczna czynu”. O ile rzecz jasna nie dotknie osobiście sędziego orzekającego (tort na fizjonomii), względnie nie będzie musiał sięgnąć do swojej portmonetki.
Nikt nie zastanowi się, co za 10 – 15 lat te gnoje odstawią. I wtedy będzie zdziwienie „on dobry chłopiec był, i mało pił”, jak śpiewał onegdaj Kazik Staszewski. Względnie szok i niedowierzanie, jak to było w przypadku nagrania niedawnych „wyczynów” gimnazjalistek z Gdańska.
A rozwiązanie problemu jest proste jak konstrukcja cepa – kara wstydu społecznego. Ten genialny mechanizm opisał w swojej książce „Wyspa na prerii” Wojciech Cejrowski. Adaptując do powyższej sytuacji – przez tydzień owe bachory w szkole, podczas lekcji i przerw (nauczyciele dopilnują) mają na szyjach zawieszone tabliczki z następującym tekstem:
Kradnę
(sadzonki za 2,50 zł)
Nazywam się tak i srak.
Chodzę z wami do szkoły.
Zapamiętajcie moją twarz
i
Uważajcie na mnie w przyszłości.
Koledzy i koleżanki pomogą zrozumieć przekaz.
Fot.: MN