Wszystkiemu winne trio: Kalisz Morozowski Napieralski!
Przywołując temat czyjejś śmierci, każdy powinien liczyć się z posądzeniem, skądinąd bardzo słusznym, że jest hieną cmentarną. Taką hieną cmentarną – już na zawsze – stał się osobnik cierpiący na przywidzenia peronowe a wabiący się Janusz Palikot. Inny osobnik z tego samego stada, zamiast uczyć się na cudzych błędach, tak się rozpędził, że aż Orliki "tam na górze" zobaczył … i kibiującego Macieja!
Tak go poniosło, że biedny Grzesio nie pomyślał o DonQ, który nie zbudował żadnej "Autostrady do nieba" … A wybrukowaną samymi obietnicami, autostradą do nikąd, nawet święty Maciej nie dojedzie do Platformy Obywatelskiej!
Nie trzeba było długo czekać, by pilny "śledziennik" życia politycznego, "niekoszerny Kalisz",
macgregor.nowyekran.pl/post/17612,kto-pod-trybunal
też zapragnął zbić kapitał polityczny. Za jego przykładem poszedł drugi Grzesio, wychwalając pod niebiosy tytaniczną pracę tamtego a z którą on, jak z orężem, "pójdzie Grześ przez wieś …"
i w ten oto sposób, osobiście "wreszcie zakończy całkowicie okres IV RP", idąc w ślady bohatera drugiej bajki,
której inny morał niestety, dopisało już prawdziwe życie.
Do wieczora Grzesiu wcale nie ochłonął i w bojowym nastroju postanowił postawić "Kropkę nad i". Nie wiem co tam pod stołem robiła z rękami Monika Olejnik, w każdym razie Grzegorz Napieralski rozpoczął swoje wywody od wysokiego "C":
"Tu chodzi o fundamenty państwa polskiego, które ma obowiązek chronić zwykłych obywateli …! Celem Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro było stworzenie IV RP, która miała działać przeciwko obywatelom!"
W swym zapale, nie zwracając uwagi na to, że się kompletnie ośmiesza, Grzesiu uznał nawet końcowe bajdurzenia Ryszarda Kalisza za merytorycze i w całej rozciągłości poparł wniosek z nich wypływający, dotyczący postawienia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu …
Taką klamrą, spinającą wszystkie te przypadki, była teza postawiona przez znanego powszechnie ze swej solidności dziennikarskiej, Andrzeja Morozowskiego, który chwilę wcześniej, w rozmowie z Elżbietą Jakubiak, dokonał epokowego odkrycia, stwierdzając, że: "… Kaczyński i Ziobro odpowiedzialni są za śmierć Barbary Blidy!" Zapytał by kto: A skąd taki wniosek? Jak to skąd? Przecież Morozowski powiedział!!!
Idąc za głosem tych trzech tenorów, można szybko – bez potrzeby trzyletnich spotkań komisji śledczej – dokładnie opisać przebieg wypadków o 6 rano pamiętnego 25 kwietnia 2007 roku:
W mdłym świetle poranka, pod dom Blidów, przybyli z dobrą nowiną posłańcy z ABW. Korzystając z niewielkiego zamieszania, znany ze swej zwinności w poruszaniu się, Ryszard Kalisz, wśliznął się do domu przez lekko uchylone drzwi, niczym wąż i wpadł do łazienki. Tam już czekał na niego Grzegorz Napieralski. Obaj, jako zdeklarowani feminiści/fetyszyści, ukryli się w koszu na bieliznę. Po chwili do łazienki weszła Barbara Blida. Gdy sięgnęła po ukryty za deską pistolet, Grzesio z Rysiem usiłowali wyskoczyć, by ją powstrzymać przed dokonaniem jakiegoś nierozsądnego kroku, Niestety, zaplątali się w różne fatałaszki i zamiast pomóc, wystraszyli ją, przez co spowodowali przypadkowy wystrzał pistoletu. Barbara Blida padła na podłogę a oni czym prędzej wskoczyli spowrotem do kosza, wierząc, że nikt ich tam nie znajdzie. I się nie zawiedli, gdyż rejwach, jaki natychmiast powstał w domu, pozwolił im – po uprzedniej przebiórce w maskującą damską bieliznę – opuścić niezauważenie dom. No i teraz ABW mogła sobie szukać … wiatru w polu! A wszystko to sfilmował z sąsiedniego dachu, swoją superkamerą termowizyjną, Andrzej Morozowski … Dlatego jest tak dobrze poinformowany.
Proste? Tak się wzorcowo zaklina rzeczywistość. Czy ktoś, w sposób racjonalny jest w stanie wykazać, że taka wersja wypadków jest mniej logicznie spójna i mniej prawdopodobna, od wersji wypracowanej w komisji śledczej, przez jej przewodniczącego Ryszarda Kalisza? Watpię! (Tak, tak! Wiem, że słabym punktem są rozmiary tego kosza na bieliznę. Ale skąd wiemy czy nie był on – z tego względu właśnie – montowany dopiero w środku, w łazience?)
PS. Nie napisałbym tego co napisałem, gdybym wczoraj nie zobaczył jeszcze jednej hieny cmentarnej. Te inne, wspomniane wcześniej, swym zachowaniem nie mogły nikogo zaskoczyć, więc teoretycznie można było dać im spokój. Ale gdy zobaczyłem na twarzy Jacka Blidy, syna Barbary Blidy, malującą się satysfakcję, na wieść o wyczynach Kalisza i Napieralskiego oraz ujrzałem w jego oczach nadzieję, być może nadzieję na sławę nie tylko medialną, ale także i na polityczną, to zrozumiałem, że hien nie należy oszczędzać … żadnych!
Link do zdjęcia wprowadzającego
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.