Ta koalicja jest gotowa dla sukcesu wyborczego uchwalić wszystko, nawet budżet na 2012 rok już na wiosnę roku poprzedniego. A przychylne rządowi Tuska media, zaraz zaczną udowadniać jakie to świetne posunięcie. Miejmy nadzieję, że Polacy tego szybkiego prezentu od rządzących nie przyjmą i nawet jeżeli budżet zostanie uchwalony, to ekipa Tuska nie będzie już miała okazji go realizować w 2012 roku.
1. Wczoraj gruchnęła w Sejmie wieść, że budżet na rok 2012 będzie uchwalony jeszcze przed wakacjami. Najpierw wiceminister finansów Ludwik Kotecki ( to ten co odpowiadał za przygotowania do wprowadzenia Polski do strefy euro)w wywiadzie dla jednego z dzienników powiedział,że resort chce aby ustawa budżetowa została uchwalona przed wakacjami.Wieczorem potwierdził to Premier Tusk, mówiąc że rząd przedstawi Parlamentowi projekt budżetu późną wiosną co oznacza, że rządząca koalicja chce przeprowadzić procedurę budżetową w ciągu najwyżej jednego miesiąca.
Po tym jak nowelizację 20 ustaw związanych ze zmianami w systemie emerytalnym i zmniejszeniem składki przekazywanej z ZUS do OFE, koalicja PO-PSL przeforsowała w Sejmie i w Senacie w ciągu 2 tygodni, po tej większości parlamentarnej, można się spodziewać dosłownie wszystkiego.
2. Koronnym argumentem za uchwaleniem budżetu na wiosnę, którym posługiwał się Premier Tusk jest ochrona debaty budżetowej przed kampanią wyborczą. Ale przecież wybory parlamentarne od z górą już 20 lat odbywają się w Polsce jesienią i w związku z tym procedury budżetowe co 4 lata używając terminu Tuska „wpisują się w logikę wyborczą”.
Ba parokrotnie już przymierzano się do przeniesienia wyborów z jesieni na wiosnę, aby umożliwić, nowo wybranej większości parlamentarnej i wyłonionemu przez nią rządowi, spokojne przygotowanie budżetu na następny rok, tak aby raz na zawsze skończyć zwalanie winy na poprzedników ( rządzimy w oparciu o nie swój budżet).
Nic z tego nie wyszło, a Tusk jak widać twórczo rozwinął tamten pomysł. Nie tylko nie przeniósł wyborów na wiosnę i chce przygotować ewentualnym następcom nie projekt budżetu a wręcz gotowy budżet.
Do tej pory było bowiem tak,że rząd składał projekt budżetu do końca września, a po wyborach następcy mieli możliwość złożenia do niego,obszernej autopoprawki, która czasami była po prostu nowym projektem budżetu.
3. O co więc rządzącej ekipie może chodzić? Zapewne o zdjęcie problematyki budżetowej z kampanii wyborczej. Oczywiście koalicja ma większość, która pozwoli uchwalić budżet w dowolnym kształcie. Nie ma więc obawy jak sugeruje premier Tusk, że opozycja może wprowadzić do tego projektu jakiekolwiek poprawki. Chodzi raczej o to aby spuścić nad już uchwalonym budżetem, swoistą zasłonę milczenia.
Projekt budżetu na 2012 rok będzie bowiem dokumentem niesłychanie trudnym i musi zawierać cały szereg niepopularnych decyzji. Część z ich została już zasygnalizowana w znowelizowanym programie konwergencji, który w lutym wysłał do Komisji Europejskiej, Minister Rostowski.
Będą one wynikać z przyjęcia reguły wydatkowej ( a więc wydatki w poszczególnych działach mogą rosnąć tylko o 1 pkt procentowy powyżej inflacji), która ma przynieść przynajmniej 8 mld zł oszczędności, mają być obniżone deficyty budżetowe samorządów przynajmniej o 6 mld zł, zamrożenie progów podatkowych w podatku PIT ma przynieść przynajmniej 1 mld zł, kolejne obniżenie zasiłków pogrzebowych 0,2 mld zł, podwyżka akcyzy na papierosy 0,4 mld zł.
Ale to są tylko niektóre niepopularne decyzje. Aby deficyt sektora finansów publicznych na koniec 2012 roku był niższy niż 3% PKB (a do tego się już rząd zobowiązał), tych podwyżek podatków i cięć w wydatkach musi być znacznie więcej.
4. Dlatego właśnie debatę na te tematy trzeba skrócić do niezbędnego minimum , tak jak zrobiono ze zmianami w OFE, 2 tygodnie i wystarczy. W II półroczu tego roku trzeba się będzie przecież zachwycać „sukcesami” Tuska w czasie unijnej prezydencji. To będzie dawało punkty wyborcze, a nie trudna i pełna niepopularnych decyzji procedura budżetowa.
Ta koalicja jest gotowa dla sukcesu wyborczego uchwalić wszystko, nawet budżet na 2012 rok już na wiosnę roku poprzedniego. A przychylne rządowi Tuska media, zaraz zaczną udowadniać jakie to świetne posunięcie.
Miejmy nadzieję, że Polacy tego szybkiego prezentu od rządzących nie przyjmą i nawet jeżeli budżet zostanie uchwalony, to ekipa Tuska nie będzie już miała okazji go realizować w 2012 roku.