„Poszedł Ahmed na wybory miss Szwecji i wygrał”. Bo dzisiejsza Szwecja to stan umysłu, nie przyjmujący pewnych faktów do wiadomości. Potwierdza to artykuł szwedzkiej (rządowej) „historyk” Ingrid Lomfors.
W opublikowanym artykule pisze, że obecnie „w Polsce, obecnie zaprzecza się istnieniu polskiego antysemityzmu i udziału Polaków w Holokauście […] Polska była centrum Holokaustu. (…) Cała cywilizacja polsko – żydowska, choć miała korzenie aż w Średniowieczu, upadła. Sprawcami byli głównie niemieccy naziści, ale Holokaust byłby niemożliwy bez aktywnego uczestnictwa lub biernej zgody ludności lokalnej” – pisze szwedzka historyk, powołując się m. in. na publikacje Jana Tomasza Grossa”.
Podkreśliła też, że upamiętnienie męczeństwa rodziny Ulmów z Markowej odbywa się w oderwaniu od kontekstu historycznego i „że rodzina Ulmów stanowi wyjątek, a nie normę”. Powołuje się przy tym na wspomniane prace Jana T. Grossa oraz prace Jana Grabowskiego i Dariusza Libionki, zamieszczoną w najnowszym numerze pisma „Yad Vashem Studies”.
Szwedzka „historyk” jakoś pomija milczeniem, że tylko w Polsce groziła kara śmierci za „pomoc” Żydom, czyli np. ofiarowanie pożywienia. I to nie tylko „sprawcy”, ale nader często jego rodzinie a nawet sąsiadom. I jakim cudem w związku z tym to mimo wszystko Polacy są najliczniej reprezentowaną narodowością wśród Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata? Kompletnie ignoruje „kontekst historyczny”, gdzie po demokratycznym (kiedy Żydzi utracili prawo głosu?) dojściu „nazistów” do władzy w Niemczech kilka milionów niemieckich Żydów uciekło do „antysemickiej” Polski. Pomija, że „badania” Jana T. Grossa są zasadniczo „Szwecji” (synonim – zgadnijcie czego?) warte.
Profesor Jan Żaryn nazywając „badania” Grossa kłamstwem przypomina: „od 1942 r. polskie władze za cel wojny uznawały ratowanie Żydów, „niezależnie od okoliczności, niezależnie od niemieckich opresji wobec Żydów i Polaków, którzy prześladowanym Żydom nieśli pomoc”.
W kontekście „polskiego antysemityzmu” przywoływane jest jakże często Jedwabne. Ciekawe, że tylko ono, ale zostawmy to. Ważniejsze jest, że badania ustalające faktyczne sprawstwo zbrodni w Jedwabnem nie zostały zakończone – relacje świadków i zgromadzone dowody (łuski broni palnej) nie pozwalają jednoznacznie przypisać winy Polakom, wręcz przeciwnie – wiele świadczy o tym, że Polacy byli zmuszeni do udziału w Niemieckiej zbrodni.
A skoro szwedzka „historyk” mówi o „aktywnym uczestnictwie lub biernej zgodzie ludności lokalnej” i rodzinie Ulmów jako „wyjątku a nie normie”…
Wyjątkiem, to był szwedzki dyplomata, Raoul Wallenberg.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Raoul_Wallenberg
Normą było zaś uczestnictwo „neutralnych” Szwedów w oddziałach Waffen SS, np. 5. Dywizji Pancernej SS „Wiking”
https://pl.wikipedia.org/wiki/5_Dywizja_Pancerna_SS_„Wiking”
czy w 11. Ochotniczej Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Nordland”, która w 1944 r. liczyła 11,3 tys. „żołnierzy” – głównie „neutralnych” Szwedów.
https://pl.wikipedia.org/wiki/11_Ochotnicza_Dywizja_Grenadierów_Pancernych_SS_„Nordland”
Tyle, że o Dywizjach Waffen SS „Wiking” i „Nordland” w szwedzkiej szkole nie uczą. Skąd to wiem? A stąd, że paru moich Znajomych 13 grudnia 1981 r. zastało akurat w Szwecji. Nie wrócili do PRL, zostali na Półwyspie Skandynawskim i założyli rodziny, urodziły im się dzieci, które poszły do szkoły…
Szwecja to stan umysłu. Ale chyba szwedzka nauka to stan bezmysłu…