W moim domu na wsi, za stodołą, mam piękny kawałek trawniczka. Rośnie tam najładniejsza trawka. Zielona, soczysta, wręcz nie nadążam z koszeniem. Ale w latach 70-tych wyglądało to tak: Uuu… niewyjściowo…. Ten "stawek" za prymitywnym płotkiem to czysta gnojówka! Głęboka na metr, a zaraz za nią, już niewidoczna na zdjęciu, pryzma gnoju, czyli krowiego (i nie tylko) gówna zmieszanego ze słomą i tych wszystkich organicznych odpadków, które się tam wyrzucało. Śmierdziało to jak cholera i wyglądało strasznie, ale cóż – takie były prawa epoki, a babcina krowa – Wiśnia – nie potrafiła przyuczyć się do WC. Zresztą nie było WC, czyli hardcore-Eco rządziło! To były dawne czasy, ale powiem szczerze, że pamiętam ten gnój tak dobrze, że zawsze […]
W moim domu na wsi, za stodołą, mam piękny kawałek trawniczka. Rośnie tam najładniejsza trawka. Zielona, soczysta, wręcz nie nadążam z koszeniem. Ale w latach 70-tych wyglądało to tak:
Uuu… niewyjściowo….
Ten "stawek" za prymitywnym płotkiem to czysta gnojówka! Głęboka na metr, a zaraz za nią, już niewidoczna na zdjęciu, pryzma gnoju, czyli krowiego (i nie tylko) gówna zmieszanego ze słomą i tych wszystkich organicznych odpadków, które się tam wyrzucało.
Śmierdziało to jak cholera i wyglądało strasznie, ale cóż – takie były prawa epoki, a babcina krowa – Wiśnia – nie potrafiła przyuczyć się do WC.
Zresztą nie było WC, czyli hardcore-Eco rządziło!
To były dawne czasy, ale powiem szczerze, że pamiętam ten gnój tak dobrze, że zawsze kiedy idę tym trawniczkiem przypominam sobie, co tam kiedyś było. Bo taka jest cecha pamięci, żebym nie wiem ile nasypał ziemi i nakosił trawy – raz zapamiętany gnój ma swoją kieszonkę w mózgu jak skrytkę w banku.
Właśnie miałem ostatnio okazję sprawdzić w google co takiego można dowiedzieć się o Stefanii Sempołowskiej.
Wstukałem link do "wikipedii", czytam… i coś mi się wydaje, że chyba nie o tej osobie ten artykuł…. no, nic, wklepuję inny link, a tam znów opisują mi osobę nieznaną, patriotkę, działaczkę ruchu spółdzielczego, feministkę, walczącą z caratem Polkę, nauczycielkę niosącą kaganek w ten gnój właśnie, nawet i książkę o (a jakże) ciemnogrodzie napisała… Lecz znowu, ani słowa o "pewnym gnoju", że tak się na razie wyrażę. I tak mnie to wkurzyło, że napisałem komentarz do hasła w "wiki" na co rychło nadeszły odpowiedzi, które usiłują zrobić mi (i nie tylko) wodę z mózgu, dziwią się skąd mam idiotyczne i kłamliwe informacje, nawet pada hasło do flekowania, że "pewnie jestem trollem".
Hej, może i jestem trollem, ale nie jestem komuchem, a nasza bohaterka była wielkim, sakramencko wręcz wielkim KOMUCHEM, sowietofilem i wrogiem II RP.
Skąd wiem? Bo chodziłem do szkoły im. tejże, a ilość godzin wystanych na przeróżnych apelach oraz mnogość indoktrynacji w temacie strasznej sanacji i światłej komunistki, przełożyła się na to, że zapadła mi w pamięć. Jak ten gnój u babci.
To, co zapadło mi w pamięć można w końcu wygrzebać w internecie, ale bardzo ciężko. Dopiero około 40 linku zaczyna się coś pokazywać, tu i ówdzie, jakieś drzazgi informacji i okazuje się, że jednak pamięć mam dobrą.
Oto te okruszki, które nie dotarły w magiczny sposób do dzisiejszych opisów tejże osoby w wiki i na innych stronach:
"Dowodziła, że polityka szkolna państwa ma charakter klasowy, więc lud zdobędzie pełnowartościową szkołę powszechną tylko "włącząjąc sprawę szkolną do programu walki klas, której jest ona cząstką".
"Sempołowska była PŁATNYM funkcjonariuszem Tow. Rosyjskiego Czerw. Krzyża. Także Biuro przedstawicielstwa, które od r. 1923 mieściło się w jej mieszkaniu na Smolnej 7, było subsydiowane przez RCK, w dużym stopniu korzystało też z funduszów Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom (MOPR) i KPP.
"Sempołowska. ściśle współpracowała z kierownictwem Komunistycznej Partii Robotniczej Polski, potem Komunistycznej Partii Polski (KPP), zwłaszcza przy zestawianiu list osób repatriowanych, później więźniów politycznych przeznaczonych do wymiany z ZSRR."
"Zajmowała się przede wszystkim komunistami oraz Ukraińcami i Białorusinami podejrzanymi, czy oskarżonymi o działalność antypaństwową. W jej przekonaniu działacze ci byli "awangardą życia społecznego" i zasługiwali na szacunek za "ofiarną ideowość, śmiałość lotu i dążenia do świtu lepszego jutra".
No dobrze… czyli już mamy to ustalone – Sempołowska to komunistka i stary wróg państwa polskiego.
Ale czemu się tak czepiłem tej nieszczęsnej komunistki i poświęciłem jej tyle energii?
Bo mnie wkurza mechanizm zakłamywania prawdy. Samo się to nie robi przecież.
Zdumiewające, jak ze sztandarowego wręcz komunisty można zrobić miłą, ciepłą panią, nauczycielkę i patriotkę…. Aż czuję ten zapach racuszków, które piekła wiejskim dzieciom. Ciocia Stefa!
Do tej pory są licea i szkoły nazwane jej imieniem, czy to przystoi w III RP? Pewnie nie, ale widocznie dyrekcje tych szkół nic nie wiedzą, albo wiedzą i… jak zwykle.
W dzisiejszych czasch potęgi internetu rodzina, krewni, bliscy, czy też "bracia w walce" przemalują portret dowolnej osoby i po kilku latach: VOILA! Z komucha mamy prawie katechetkę, jak w tym przypadku.
Internet łyka wszystko – a przez to, że działa tak jak "Google" – samonakręcająca się maszynka, która TWORZY fakty z częstotliwości odwiedzin stron można zrobić z dziadka Tuska marynarza Aurory, a z Komorowskiego prawdziwego szlachcica, o ile powtórzy się pewien BULLSHIT odpowiednio wiele razy.
Rolą tych, którzy pamiętają, jest być jak ten wredny pies łańcuchowy: szczekać, warczeć i hałasować. Nie wolno dać nikomu ukraść nam pamięci! Nie wolno też nikomu, kto zna prawdę, czegokolwiek ona dotyczy, być biernym i nie pokazywać jej.
Dlatego hałasujmy!
Do stu razy sztuka i koniec. http://xiezyc.blogspot.com tam jest wiecej