Szpiedzy w kosmosie
14/01/2012
665 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Do tej pory jeśli mówiło się o jakichkolwiek formach szpiegostwa w kosmosie z reguły pod tym terminem rozumiano przede wszystkim wykorzystanie satelit szpiegowskich umożliwiające śledzenie obiektów znajdujących się na Ziemi.
Ostatnie doniesienia wskazują jednak, że nadszedł czas aby zweryfikować to podejście. Pojawiły się bowiem informacje mówiące o tym, że Stany Zjednoczone wykorzystywały bezzałogowy wahadłowiec do podsłuchiwania chińskiego laboratorium kosmicznego.
Zakończenie przez NASA programu załogowych lotów wahadłowców nie oznacza wcale, że nabytego doświadczenia nie wykorzystywano przy innych rozwiązaniach. W 1999 agencja rozpoczęła prace nad bezzałogowym wahadłowcem (unmanned vertical-takeoff, horizontal-landing, VTHL), który przy o wiele niższych kosztach eksploatacji byłby w stanie wykonywać wiele misji w kosmosie. Jego realizację zlecono koncernowi Boeing, zaś po kilku latach projekt przeszedł pod skrzydła Departamentu Obrony.
W marcu zeszłego roku mierzący 9 metrów długości wahadłowiec został przy użyciu rakiety Atlas umieszczony na niskiej orbicie Ziemi. Wkrótce obserwatorzy śledzący ruchy tych urządzeń zauważyli pewne nieprawidłowości. Otóż orbita X-37B różniła się od tych jakimi do tej pory poruszały się amerykańskie wahadłowce. Wkrótce okazało się, że jego trajektoria pokrywa się z lotem innego znajdującego się w kosmosie obiektu – chińskiej stacji Tiangong 1.
Tiangong 1 ma być według deklaracji Pekinu zaczątkiem chińskiej stacji kosmicznej i znaczącym krokiem w kierunku pozaziemskiej ekspansji Państwa Środka, nie powinno więc dziwić, że ich konkurenci są ciekawi stosowanych przez nich rozwiązań.