Bez kategorii
Like

Szofer w lampasach

29/04/2011
376 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Obśmiałem historyjkę z kłótnią generała Błasika i kapitana Protasiuka raz, obśmiałem i drugi, no, powiedziałem, sobie, starczy, ile można, koniec na ten temat.

0


Ale, gdzie tam, koniec, po prostu życie przerosło wszystko, co zdołałem na ten temat wymyśleć w swojej pokręconej, podzielonej i rozjątrzonej psychice, wiadomo, jak to u pisowca.

Zastanawiałem się z troską, jaka też tym razem wrzutkę wymyślą gaspada z Moskwy i ich ludzie w Polsce. Nie pozostało im tych możliwości zbyt wiele, ale nie doceniałem ich, debeściaków! Nie dało się wymyśleć nic nowego, to jadą ze starym!  Z rozpaczliwa determinacją postanowili jeszcze raz odgrzebać tą legendarną już rozmowę- kłótnię, wręcz matkę wszystkich kłótni, kluczową dla rozwiązania zagadki, co się stało. Najwyraźniej równie legendarną Rozmowę Braci, matkę wszystkich Rozmów trzymaja na kampanię wyborczą i nie chcą jej przedwcześnie spalić, zatem pozostaje odgrzewanie tej nieświeżej już kłótni.

Otóż tym razem odgrzewającym jest Pan Generał Janicki, który przebył zadziwiającą drogą od szofera Bolka Wałęsy do szefa BORu, awansowany na generała przez Prezydenta Kwaśniewskiego, a na szefa BORu przez Donalda Tuska w dwa dni po zaprzysiężeniu swego rządu, zaś Pan minister Sikorski przyznał mu w 7 miesięcy po katastrofieOdznakę Honorową Bene Merito, „za wzmacnianie pozycji Polski na arenie międzynarodowej” ( hi, hi, hi!) , otóżpostanowił odpracować on jakoś liczne łaski, jakimi został obdarzony. Co prawda, to gorące pragnienie odwdzięczenia się zakłóca mu pamięć i koordynację, bo, na przykład zapytany o liczbe BORowców w Smoleńsku odpowiadał w różnych okolicznościachże było ich czterech, dwóch, jeden oraz żadnego.

No i nie mówiąc już o tym, że nie był go ani w Smoleńsku, ani na Okęciu, więc coż mógłby widzieć, lub słyszeć. Chyba, że powołuje się na doniesienia prasowe i jasnowidzące objawienia flanelek dziennikarskich. A te z kolei powołują się na niego. A on na nie. A one na niego. I interes się kręci. Ot, właśnie mecenas Werniewicz natychmiast stwierdził, że na pewno była to rozmowa, która nie była przyjemna dla Arkadiusza Protasiuka.

„Mogę powiedzieć tylko w ten sposób: oczywiście nie mogę ujawnić swoich informacji na temat tego zdarzenia. Ale na postawie okoliczności, który miały miejsce po tej rozmowie można sądzić, że rozmowa ta dotyczyła kwestii, czy dojdzie do wylotu i lądowania w Smoleńsku, czy też nie.  (…) Mogę powiedzieć tylko w ten sposób, że mogę się powołać na informacje prasowe, nie mogę się powołać na inne, że tak powiem, dowody, które ewentualnie mogę znać. A z tych informacji prasowych – zwłaszcza nawet tych dzisiejszych informacji dotyczących przesłuchania pana Janickiego – wynika, iż taka rozmowa miała miejsce i ta rozmowa była nerwowa. – oświadczył Andrzej Werniewicz.

Teraz generał Janicki powinien się powołac na doniesienia prasowe, a zwłaszcza na oświadczenie mecenasa Wernickiego, ten z kolei na doniesienia prasowe, a zwłaszcza na oświadczenie Janickiego, a potem obaj razem na doniesienia prasowe, a zwłaszcza na oświadczenie Osieckiego. I wszyscy razem na wróżkę Gizelę. A wróżka Gizela na doniesienia prasowe, oraz na SMSa od Arabskiego. I mam podstawy, aby przypuszczać, na podstawie „ innych, że tak powiem, dowodów, które ewentualnie mogę znać, a których, oczywiście, nie mogę ujawnić” że ta wróżka byłaby w tym gronie jedyną osobą, która powie prawdę.

Oczywiście, wielka to radość i pociecha, że rosyjskie i polskie władze nie ustają wysiłkach w znalezieniu winnego tragedii, nie cofają się przed niczym, nic nie jest dla nich zbyt błahe, no, po prostu niczym w Lockerbie, gdzie kawałek zapalnika wielkości paznokcia pozwolił na znalezienie winnych i doprowadzenie ich przed sąd. Tu, co prawda, można by, co wielu załganych nikczemników czyni, czepiać się, że kilku takich części wielkości nie tyle może paznokcia, chyba, że mówimy o paznokciu Mechagodzilli, bądź brontozaura, jednak brakuje w kupce surowców wtórnych udających samolot Tu- 154 na lotnisku w Smoleńsku. Konkretnie, to brakuje jakichś 50%, czy 60% masy samolotu, no, ale okolice Smoleńska słyną z takich pułapek czasoprzestrzennych, co i rusz tam giną całe fragmenty konstrukcji stalowych i żelbetowych, cement z budowy to nawet codziennie ginie, nawet Unesco rozważa wciągnięcie tej okolicy na swoją listę.

Tych części, mimo przekopania i przesiania ziemi na głębokość 1 metra, o czym zapewniła pani Minister Ewa „ jeden metr” Kopacz, zatem to musi być prawda, (no, bo jakże inaczej!), już chyba nie znajdziemy, no, chyba, ze spoczywają pechowo na głębokości , na przykład, metra i piętnastu centymetrów, ale za to można nadrobić gorliwością i skrupulatnością na innym polu. Mianowicie, parapsychologii, okultyzmu, spirytyzmu, w czym celuje redaktor „Flanelka” Osiecki, czy Kutz, wdzierając się swoimi czytnikami najnowszej generacji, wspartymi (wiadomo, ufaj, ale sprawdzaj, już Lenin tak uczył) przez wróżkę Gizelę, w umysły pilotów, a także Jarosława Kaczyńskiego, od którego, rzecz prosta należy zacząć jakiekolwiek śledztwo, a najlepiej też na nim to śledztwo skończyć.

Przypomnę, że nie tak dawno na tym to blogu pisałem:

Prokuratura nie dysponuje ani jednym kadrem obrazu, dokumentującym sytuację, w której mjr Arkadiusz Protasiuk i gen. Andrzej Błasik staliby naprzeciwko siebie na płycie wojskowego Okęcia przed wylotem do Smoleńska – przyznał prokurator generalny Andrzej Seremet. Zaznaczył również, że nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek naciski na pilotów tupolewa.

– Jak dotąd prokuratorzy nie natrafili na obraz, który zawierałby kadr dokumentujący takie zdarzenie, to znaczy zdarzenie, w którym te dwie osoby przynajmniej stałyby naprzeciwko siebie i rozmawiały – przyznał prokurator generalny Andrzej Seremet w jednej ze stacji radiowych. Dodał, że jest zeznanie świadka, który mówi, iż gen. Błasik chciał porozmawiać z mjr. Protasiukiem, ale nie wiadomo, czy do tego rzeczywiście doszło. Prokurator zaznaczył również, że nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek naciski na pilotów Tupolewa 10 kwietnia.

No, a poza tym, oczywiście pozostaje pytanie, o mogliby się kłócić oficerowie, w wojsku to się raczej nie kłóci, tylko mówi „tak jest”, ale załóżmy roboczo, że tak było przyjęte, że dyskusje w wojsku rozstrzyga się przez głosowanie przez podniesienie ręki i naciśniecie przycisku względnie, jak w „Kordianie”, kulkami wrzucanymi do czapki. Zatem, obaj oficerowie kłócą się i negocjują wynik narady. O cóż mogliby się kłócić? Otóż, o wszystko, tylko nie po pogodę, bo pierwsze sygnały, że na lotnisku smoleńskim coś jest nie tak zaczynają się po godzinie 9 i o godzinie 9.26 na wieży zaczynają się zastanawiać, jak by tu o tym dać znać Polakom. W tym czasie, to wszyscy już siedzieli w samolocie, który grzał silniki.

Pomijam już zupełnie fakt, że owa rzekoma kłótnia dwóch oficerów (powtarzam, kłótnia generała i kapitana, coś zupełnie niewyobrażalnego, mówię to, jako oficer) to, zupełnie już rozpaczliwa próba ocalenia od całkowitej kompromitacji wersji z naciskiem generała Błasika, nie udało się w kabinie, bo ani nic się nie nagrało, ani w ogółe Błasika tam nie było,skoro więc nie dało się wmówic publice słów „Ląduj, dziadu!”w kokpicie, to chociaż może „Startuj, dziadu” na lotnisku? „ Jedź na lotnisko, dziadu” jeszcze w koszarach? Nie pałą, to kijem!

No, a już zupełnie poza wszystkim, samolot się rozbił, mimo, że kapitan Protasiuk wyraźnie mówi na wysokości 100 metrów, naciskany, czy nie naciskany, chce zostać majorem, czy mu to zwisa, sapie mu generał Błasik za plecami, czy nie, mówi „odchodzimy”. ODCHODZIMY, zatem nie ląduje. A samolot nie odchodzi, tylko się zniża. Tak więc, czy TVN pokaże nawet ( zapewne w przyszłym miesiącu), jak się obaj oficerowie kłócą na Okęciu, okładają pięściami, gazetami, koszami na śmieci, jeden skacze po drugim, odbywają pojedynek na pistolety, nie ma ŻADNEGO znaczenia dla tego, co się stało potem, nad Smoleńskiem.

Są ludzie, którzy z nienawiści do kaczorów z radością i entuzjazmem podchwycą każdą taka wrzutkę, wezmą stronę obcego mocarstwa, od 1000 lat wrogiego polskiemu państwu. Skoro sami dajemy ciała, to czy możemy mieć pretensje, że ktoś z tej oferty korzysta? Jak suka nie da, to pies nie weźmie, jak mawiają Rosjanie.

Co powoduje madame Anodiną, wiemy, pełni swoją służbę dla dobra swojego kraju. Czemu Ławrow mówi, że kwestionowanie raportu, to bluźnierstwo, też wiemy, z tych samych powodów. Czemu Prezydent Medwiediew nakazuje Premierowi Tuskowi przyjąć raport bez zbędnych dyskusji, też wiadomo. Z tych samych powodów. Co natomiast powoduje Grasiem, Tuskiem, Palikotem, Osieckim, czy, jak ostatnio, generałem Janickim należy zapytać ich samych. Chociaż, czy warto?

 

http://seawolf.nowyekran.pl/

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://niezalezna.pl/users/seawolf/

http://seawolf.salon24.pl/

 

0

Seawolf

Dziennik Pokladowy Seawolfa, kapitana , oszoloma, jaskiniowgo antykomucha

151 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758