Szkot z Hanoweru
02/01/2013
449 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Wschodzącą gwiazdą niemieckiej polityki jest David McAllister, półkrwi Szkot, przewidywany na następcę Angeli Merkel w CDU. Obecnie stoi on przed ważną szansą.
Dolna Saksonia odgrywała zawsze dużą rolę w historii Niemiec i Wielkiej Brytanii. Stamtąd wyruszyli kiedyś na podbój Anglii germańscy Sasi, stamtąd wywodziła się potem świetna dynastia hanowerska, która dała sześcioro monarchów na brytyjskim tronie. Działało to również i w drugą stronę. Po II wojnie światowej dzielnica ta stanowiła część brytyjskiej strefy okupacyjnej i zarządzał nią wtedy Szkot Gordon Macready. W roku 1946 udało mu się osiągnąć rzecz przedtem w Dolnej Saksonii niesłychaną: zrównoważony budżet!
Dziś Dolna Saksonia też jest jednym z ważniejszych wśród 16 landów RFN i dziś inny Szkot ma szansę zbilansować jej budżet, o ile niemieccy wyborcy dadzą mu ją 20 stycznia. Ma 41 lat, nazywa się David McAllister i jest premierem rządu Dolnej Saksonii z ramienia CDU. Jego matka była Niemką, ale ojciec – Szkotem z Glasgow, co w praktyce oznacza, że ma on podwójne obywatelstwo. Kiedyś pewno by to Niemcom przeszkadzało, ale nie dziś, kiedy poczucie narodowej spójności uległo znacznemu przewartościowaniu. Obcość wyczuwa się bardziej w wymiarze cywilizacyjnym, niż narodowym, tzn. my-Europejsy przeciw np. muzułmanom, Słowianom, Cyganom i kolorowym. McAllister jest nawet w dalszej perspektywie uważany za potencjalnego następcę pani kanclerz Angeli Merkel, a wybory w Dolnej Saksonii i jego ponowny wybór na następną kadencję będą zapewne ważnym dla CDU testem przed wyborami federalnymi we wrześniu, w których jak na razie wszystkie sondaże dają zwycięstwo pani kanclerz.
McAllister potrafi zrobić dobry użytek ze swego nazwiska i życiorysu. Jego zwolennicy noszą koszulki z napisem „Ich bin Mac”, a w telewizji śpiewają „Naszym wodzem jest Szkot i potężny my klan”. W czasie ostatniej konwencji CDU sam kandydat przerzucił retoryczny most do postaci Sir Gordona Macready’ego, którego dobrze w Niemczech zapamiętano. Szkoci to dobra marka w Niemczech – zauważa McAllister. Nawet ich przysłowiowe skąpstwo dobrze się Niemcom kojarzy, zwłaszcza obecnie, co wykorzystuje kolejne wyborcze hasełko: „Lepszy Szkot niż Grek”
Taka lekka w formie kampania jest w Niemczech mile widziana, bo chroni przed polityczną nudą i mobilizuje wyborców. Dolna Saksonia, podobnie jak większość niemieckich landów, nie czuje jeszcze kryzysu. Volkswagen, największy pracodawca w Dolnej Saksonii nie zapowiada zwolnień i nie zmniejsza sprzedaży. Rolnictwo – drugi filar gospodarki landu – też trzyma się krzepko. Stary miejscowy spór o lokalizację składowiska trwałych odpadów radioaktywnych przysechł i toczy się powolnym nurtem prawniczych debat i negocjacji.
Jeśli Dolna Saksonia przykuwa dziś uwagę obserwatorów sceny politycznej, to dlatego, że jej sytuacja polityczna jest miniaturą Niemiec jako całości. Zarówno republika federalna jak i land Niedersachsen są rządzone przez koalicję CDU i FDP. Podobnie jak Merkel w Berlinie tak i McAllister w Hanowerze prowadzą w sondażach dając listom CDU po około 40% szans. Niestety, i tu i tam powodem zmartwienia sa słabe notowania FDP, które może się nie załapać na próg wyborczy 5%, aby wejść do parlamentu. To by oznaczało, że CDU straci wypróbowanego i wieloletniego partnera koalicyjnego.
Może to również oznaczać, że McAllister, mimo iż wygra wybory, straci swoje stanowisko. Jeśli okaże się, że SDP i Zieloni zdobędą razem ponad 50% głosów, możliwa jest zmiana władzy w Dolnej Saksonii. Chyba, że McAllister będzie tak sprytny, że w przypadku wypadnięcia FDP z gry, zaproponuje koalicję Zielonym kupując ich kilkoma ważnymi stanowiskami. Prasa niemiecka i politolodzy w studio telewizyjnym mocno o tym ostatnio w Niemczech dyskutują.
„Takie gadanie umacnia tylko Zielonych i nie służy sprawie CDU” zżyma się David McAllister. „Dlaczego my, wielka i dumna Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna, mamy iść na pasku Zielonych?” Obserwatorzy przewidują, że taka ortodoksyjna sztywność to tylko tymczasowa retoryka. Jeśli bowiem w nocy 20 stycznia okaże się, że CDU stanie przed wyborem między Zielonymi a Czerwonymi (SPD), McAllister, który na swoim tartanie, tj. wzorze szkockiej kraty swego klanu ma obydwa te kolory, okaże się zapewne dużo bardziej giętki. I wtedy całe Niemcy przez następne osiem miesięcy będą spekulować, czy pani Merkel powinna potem zrobić to samo jeśli we wrześniu stanie przed podobnym wyborem.
Bogusław Jeznach
Dodatek muzy:
David Garrett, niemiecko-amerykański skrzypek z Akwizgranu, podczas występów w Hanowerze gra utwór „Viva la vida” ze swego nowego albumu z 12.10.2012