A Walduś tylko słuchał uważanie i konotował w pamięci
Słuchaj Bronek, ja ci tę kasę, co obiecałem, przeleję na Kajmany w ratach, bo sam rozumiesz takie czasy i ktoś mógłby się połapać, że my też mamy coś wspólnego z tym całym bajzlem. Oficjalnie puścimy to przez Paryż, przelew wyjdzie od Michela na konto w Zurychu i stamtąd przez nasz młynek trafi w częściach do ciebie i rodziny.
Tylko ty daj mi gwarancję, że ten żelazny list dostanę zaraz po pierwszej transzy, żeby nikt nigdy mi do skóry się nie dobrał. Jakby co, to Zdziśkowi można całość przypisać. On i tak ma słabe serducho i coś ostatnio źle wygląda. Słyszałem, że wspominał coś po pijaku, że się powiesi i jest mu już wszystko jedno. No, to skoro tak, to będzie posprzątane.
Pan Bronek nic nie mówił, tylko przekręcił lekko głowę i się uśmiechał. Oczyma wyobraźni już widział tę górę usypaną z szeleszczących papierów. W duchu, niejako kontynuując zdanie o Zdzichu, pomyślał, że nie tylko on jeden ma zamiar taki – kilku innych też chciałby się już pożegnać. Po co mają tyrać do tej usranej emerytury, co to im Donek wystrugał…