Szczyt węglowy, czyli hałda przedwyborczych odpadów

Po górniczych protestach branża wraz z politykami naprędce zwołała „szczyt węglowy”. Dodać należy, że był to przedwyborczy „szczyt węglowy”. Szczyty przedwyborcze różnią się tym od innych, że są… szczytami wszystkiego. Tzn. szczytami hipokryzji, obłudy, populizmu, partyjniactwa podpieranego kolaboracją z uprzywilejowanymi wybrańcami i finalnie spiskowania przeciwko własnemu społeczeństwu. Spiskowcy po obu stronach, tej rządowej i tej branżowej mają świadomość, że w celu ochrony własnych interesów decydują się na kłamliwy pakt i akceptują własne kłamstwa i często pospolite oszustwo.

http://www.galerialiber.pl/gospodarka/522/Halda.html

Strona rządowa ustami premiera złożyła pakiet oświadczeń bez pokrycia i prowadzących donikąd, bo najważniejszy jest przedwyborczy spokój znajdujący odzwierciedlenie w sondażach. Stronie branżowej z naciskiem na związkowej ta droga donikąd bardzo odpowiada, bo każda realna zmiana to utrącenie jej szemranych quasi mafijnych interesów i chodzi przecież tylko o to, żeby w ramach wymuszonej koncesji zwiększyć zakres przywilejów pozwalających utrzymać spokojne status quo.

I tu kryje się odpowiedź, dlaczego nasz węgiel jest najdroższy. Bo jest narodowy w tym sensie, w jakim wszystko u nas jest narodowe. Narodowe znaczy u nas nie tyle powszechne, co ważne dla wybranych i silnych grup interesu i dlatego warte finansowania przez ogłupiałą większość społeczeństwa (można czytać naród). Kończący wniosek jest taki, że nasze narodowe czarne złoto przestało być szlachetnym kruszcem dającym bogactwo, a stało się kamieniem zawieszonym u szyi, który ciągnie w odmęty. No to bul, bul, bul!

Z pozdrowieniami red. nacz. Liber