Jak wiemy z wpisów na twitterze Radeczka to twardy zawodnik. Ma cojones jak stal, cios jak Gołota w najlepszych czasach i chyba tylko Terminator albo inny Alien może by z nim wygrał.
Chociaż i to nie wiadomo. Tyrani przed nim drżą, armie poddają się na widok jego twitterowej dyplomacji. Do dziś chyba w Damaszku Assad szuka na mapie gdzie jest ta Haga i co się tam mieści. I tylko dlatego, że nadal szuka to jeszcze nie oddał władzy. Ba Radeczek sam by wymierzał surowo sprawiedliwość łącznie z tym, że chyba jakby była taka potrzeba mógłby być katem:
takiesobie.salon24.pl/326816,twitter-radeczka-czyli-paranoje-salonu
frankdrebin.nowyekran.pl/post/24136,twitter-radeczka-syria-sie-trzesie
No, ale niestety rzeczywistość skrzeczy. Są sprawy których nie da sie "załatwić" za pomocą twittera. Co wtedy robi Radeczek ? Ano nie wygraża pod niebiosa ćwierkając tylko cierpliwie "czeka".
"W całej Europie można pisać swoje nazwisko tak, jak się chce, na Litwie nadal nie można. Prosimy i cierpliwie czekamy na litewski gest przyjaźni w tej sprawie."
Mamy tu w całej rozciągłości obraz polityki Radeczka. Zachowuje się on jak typowy szczeniak wychowany na neostradzie (tzw. dziecko neo). W internecie wygraża komu popadnie a zwłaszcza tym, którzy chyba nawet nie za bardzo wiedzą o jego istnieniu. Charakterniak z niego taki na twitterze, że nikt mu nie podskoczy. Tymczasem jak przychodzi do tzw. reala i spraw dziejących się za naszą granicą to Radeczek uszy po sobie i poczekamy, zobaczymy. Zamiast wziąć się do roboty i korzystając z wszelkich możliwych dyplomatycznych metod załatwienia problemu próbować zrobić cokolwiek to Radeczek daje tyły, czyli mówiąc tak ulubionym ostatnio przez PO językiem podwórka "cykorzy":
Bo w końcu Litwa nie Syria – leży dużo bliżej. I mówiąc w przenośni jeszcze faktycznie ktoś mógłby przyjechać stamtąd i Radeczka palnąć w ucho, żeby sprawdzić czy on naprawdę taki supermen jak sam o sobie ćwierka …