Tekst z serwisu www.stefczyk.info:
http://www.stefczyk.info/blogi/okiem-prawnika/szamani-euro
Ostatni szczyt przywódców krajów EU w krzywym zwierciadle mediów przypominał mi bardziej spotkanie szamanów, którzy postanowili okadzić nowego bożka – euro. Oglądając polskie serwisy informacyjne można było usłyszeć przede wszystkim zapewnienia o wierze w euro i zaklęcia dotyczące jego cudownej roli w „europejskim projekcie”.
Tak to powinno wyglądać w normalnej organizacji międzynarodowej stosującej reguły prawa międzynarodowego. Wygląda jednak, że szamani mają inne zdanie w tej sprawie i na ołtarzu eurogotowi są poświęcić wiele, także krępujące ich reguły prawne.
Dla prawnika „europejski projekt”to duże wyzwanie, bo tylnymi drzwiami wprowadza się twór ponadpaństwowy ograniczający suwerenność państw członkowskich, nie podlegający kontroli w ramach procesów demokratycznych. Nie raz już mieliśmy do czynienia z sytuacją, że gdy mechanizmy demokratyczne blokowały rozwój „europejskiego projektu” to je po prostu ignorowano. Ostatnie przykłady to histeria po zapowiedzi referendum w Grecji, po której po prostu doprowadzono do zmiany niewygodnego rządu, czy zmuszenie Słowacji do ponownego głosowania rozszerzenia partycypacji tego kraju w gwarancjach dla bogatych krajów strefy euro, mimo odrzucenia tych zmian przez parlament.
Na naszych oczach wykuwa się nowy ład – już nie demokratyczny, lecz eurokratyczny. Istotnym mechanizmem tego ładu jest z jednej strony odsłonięcie zasłon zazwyczaj zakrywających mechanizmy decyzyjne i pokazanie że tak naprawdę za fasadą Brukseli decyzje podejmowane są w Berlinie, który dla osłodzenia tej gorzkiej pigułki jest w stanie zmusić także Paryż do mówienia „po niemiecku”. Z drugiej strony bardzo skuteczne jest „zamulanie” systemów prawnych nadprodukcją przepisów – zarówno na szczeblu unijnym, jak i narodowym, dzięki czemu parlamenty i rządy mają zajęcie, a obywatele poddani temu zalewowi nie są w stanie skutecznie go przyswoić, dzięki czemu nawet istotne ograniczenie uprawnień „lokalnych” może ujść niezauważone w natłoku legislacji. Stąd też coraz bardziej ulubioną metodą regulacyjną stają się nie tylko rozporządzenia unijne mające bezpośrednie zastosowanie w poszczególnych krajach, ale też dyrektywy tzw. maksymalnej implementacji zamieniające lokalne parlamenty tak naprawdę w „przepisywaczy”i „notariuszy” norm narzucanych przez Unię.
W takich tylko warunkach szamanimogą rozwijać swój kult euro i wymyślać nowe narzędzia jego czci, tak jak ostatnio zapowiedziany traktat międzyrządowy.
Gdyby jego stroną była Wielka Brytania, to zastanawiałbym się, czy nie zawierałby on klauzul regulujących użycie kanonierek na wypadek jego nieprzestrzegania. A tak pewnie będzie tylko o niemieckich i może francuskich czołgach i samolotach, jako gwarantach nowego ładu stanowionego przez szamanów euro.
Paweł Pelc
9 grudnia 2011
źródło: www.sfefczyk.info
http://www.stefczyk.info/blogi/okiem-prawnika/szamani-euro