Dzisiaj zamierzam bezczelnie zerżnąć temat od mojego szacownego kolegi Toyaha (oczywiście to „kolegi” to z mojej strony zuchwałość, zważywszy na staż i prestiż Toyaha, jako blogera). Zawsze sobie czytam, co Toyah pisze na swoim blogu:http://toyah1.blogspot.com/, bo zawsze warto. Od czasu, do czasu zamierzam komentować, ale jakoś zawsze odpadam od ściany na etapie logowania. Jakiś firewall statkowo- kompanijny, czy coś, w każdym razie, wszystkie próby komentarza spełzły na niczym. No, ale czytam. Zatem, gdy ja jestem, dajmy na to, w Mombasie, jak w tej chwili, Toyah plastycznie przedstawia mi to, co się dzieje w kraju, tak, jakbym sam siedział i patrzył. Otóż ostatnio Toyah wyświetlił mi, jak projektorem dwie sytuacje- Szkło Kontaktowe, jak zobaczymy, bardzo użyteczne narzędzie w systemie wprowadzanie medialnych […]
Dzisiaj zamierzam bezczelnie zerżnąć temat od mojego szacownego kolegi Toyaha (oczywiście to „kolegi” to z mojej strony zuchwałość, zważywszy na staż i prestiż Toyaha, jako blogera). Zawsze sobie czytam, co Toyah pisze na swoim blogu:http://toyah1.blogspot.com/, bo zawsze warto. Od czasu, do czasu zamierzam komentować, ale jakoś zawsze odpadam od ściany na etapie logowania. Jakiś firewall statkowo- kompanijny, czy coś, w każdym razie, wszystkie próby komentarza spełzły na niczym. No, ale czytam.
Zatem, gdy ja jestem, dajmy na to, w Mombasie, jak w tej chwili, Toyah plastycznie przedstawia mi to, co się dzieje w kraju, tak, jakbym sam siedział i patrzył. Otóż ostatnio Toyah wyświetlił mi, jak projektorem dwie sytuacje- Szkło Kontaktowe, jak zobaczymy, bardzo użyteczne narzędzie w systemie wprowadzanie medialnych szczurów na skalę przemysłową oraz wywiad Moniki Olejnik z Kazimierzem Kutzem, czy jak tam się na daną chwilę ten wybitny niegdyś reżyser nazywa, bo trudno nadążyć, w zależności od tego, co akurat się bardziej opłaca. Na chwile obecną jest Kutz, ale kto wie, jeśli przełom w stosunkach z Rosją będzie postępował z taka prędkością i w takim kierunku, jak teraz, to wkrótce będziemy mieli, kto wie, Kucenkę, Kucanowa? No, ale ja nie o tym.
Pamiętam, jeden z pierwszych moich felietonów na Salonie 24, a i kilka późniejszych poświęciłem temu, jak strona partyjno – rządowa „wrzuca” do publicznego obiegu medialne szczury za pomocą anonimowych Zenków z Przasnysza, Akowców z Radomia, pani Marty z Łodzi, Danusi z Otwocka, wiesia13 , motka, i innych, a w istocie tych samych funkcjonariuszy spędzających w systemie zmianowym 24 godziny na dobę przed swymi komputerami, wykonującymi instrukcje Grzegorza Schetyny o partyjnym obowiązku komentowania na wszystkich możliwych forach i kształtowania w ten sposób opinii publicznej, w regularnych odstępach czasu, co 15 minut wrzucając te same teksty z tymi samymi błędami, za to pod innymi nickami.
Co było charakterystyczne, zaraz po tragedii 10 Kwietnia ci anonimowi funkcjonariusze załatwiali całą tak zwana „szeptankę”, czyli czarną propagandę, zbyt podłą, by ktokolwiek się zdecydował się wystąpić z czymś takim pod własnym nazwiskiem, a było to jeszcze zanim Palikota spuszczono ze smyczy i uwolniono z aresztu domowego. Potem nastąpił etap drugi, gdy uznano, że właśnie nadszedł czas, by spróbować, czy można już niektóre rzeczy wpuszczać do obiegu oficjalnie, okazało się, ze jak najbardziej można i to jeszcze jak! No, a potem, to już poleciało, Szaleni Starcy PO- Wajda, Niesiołowski, Bartoszewski, Kutz ustanowili nowy poziom debaty publicznej w Polsce. I to nie było ich ostatnie słowo.
Co ciekawe, wyraźna eskalacja nastąpiła już po wyborach, gdy, logicznie rzecz biorąc powinno nastąpić wyciszenie. W sposób całkowicie świadomy, na zimno sprowokowano przepychankę z Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu,. Napuszczono, z błogosławieństwem mediów,na modlących się, pijane bydło, pewne nie tylko bezkarności, ale wręcz pochwały. Pani Gronkiewicz – Waltz udzieliła pozwolenia na nocną manifestację, a Pan Płemieł, oby żył wiecznie, zaapelował o poczucie humoru.
Pamiętam, zawsze, jak wracałem do kraju, uderzała mnie fala agresji i nienawiści w mediach, skierowana w stronę PiS, a szczególnie Jarosława Kaczyńskiego. Przy czym za każdym razem ta fala było o stopień wyżej. Najpierw pisano o sekcie PiS, potem zaczęto coraz częściej wspominać o wręcz fizycznej likwidacji, ustawowym oddzieleniu ( Markowski), pozaprawnych krokach rządu w obronie ładu i IIIRP, wreszcie to wszystko doprowadziło do tego, do czego musiało- do zamordowania przez byłego POwca działacza PiS, Marka Rosiaka i poderżnięciu gardła drugiemu działaczowi PiS ( o przepraszam, ulegam pisowskiej propagandzie, Daukszewicz wyjaśnił przecież, że o żadnym poderżnięciu nie ma mowy, ot, po prostu zadano dwie rany cięte w gardło, więc, gdzie tu jakieś poderżnięcie, śmieszne, po prostu).
Oczywiście, nikt z dzielnych dziennikarzy nie dowiedział się, zapewne nie było to interesujące, ze morderca należał do PO. Przeciwnie, rychło okazało się, że to był apolityczny szaleniec, który chciał zabić jakiegokolwiek polityka, a już szczególnie upatrzył sobie Dziurawego Stefana, które to miano zdobył sobie bohaterski Wicemarszałek eksponując przed wszystkimi możliwymi kamerami łącznie z telewizją CCTV monitoringu ruchu miejskiego i większych zakładów przemysłowych stolicy swoje stygmaty, czyli 8 dziur w piersiach, jakie niechybnie by mu Ryszard C. zrobił, gdyby mu się udało. Co prawda wołał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego, co nieszczęśliwie się nagrało i poszło w Polskę, takie niedopatrzenie, nie wszyscy, jak widać dorośli do swoich zadań i do mądrości etapu. No, wiec poszło w Polskę, ale, kto by tam słuchał szaleńca. Co prawda, okazało się po długich badaniach, ze nie szaleniec, ale znowu, kto by tam miał głowę do jakichś sprostowań i odwoływania poprzednich twierdzeń, gdy są ważne rzeczy, jak, na przykład ostatnia edycja tańca na lodzie, czy w kisielu.
Ostatnio strona partyjno- rządowa, co jest, oczywiście eufemizmem, mógłbym równie dobrzy napisać „razwiedka”, albo ONI, albo SYSTEM, wiadomo z grubsza, o kogo chodzi, zaczęli mówić i pisać zupełnie otwartym tekstem, przyzwyczajać ludzi do kojarzenia słowa „śmierć” z Jarosławem Kaczyńskim. To dobrze i źle jednocześnie, bo z jednej strony widać, że przymierzają się do czegoś większego i trwa przygotowanie artyleryjskie, z drugiej strony dobrze, bo to znaczy, że ONI są już w skrajnej panice i desperacji, wiedzą, ze czasu maja już coraz mniej.
No i kończą się im już ostatnie możliwe wrzutki związane z czarnymi skrzynkami i stenogramami, te wszystkie debeściaki, te „ zabije mnie, jak nie wyląduję”, co okazało się być od początku do końca kłamstwem i wrzutką FSB, tudzież ostatnie profetyczne wizje Jasia „Flaneli”, co to, zapewne jako jedyny ocalały z katastrofy jest nam w stanie przekazać i nawet wydać drukiem ( ach, zadanie wykonane i jeszcze kaska leci, super!), gdzie był w momencie katastrofy generał Błasik, oraz, co myślał Arkadiusz Protasiuk ( generalnie myślał o awansie na majora i o generale Błasiku wywierającym nań nacisk wzrokiem i milczeniem- tu już nawet naoczny świadek nie wystarczył, potrzebna była pomoc wróżki Zenobii reklamującej się w necie). Już zupełnie upadła wersja z naciskami Prezydenta i w tym momencie pozostała już tylko jedna Wunderwaffe- TELEFON JAROSŁAWA! Naprawdę, już nic innego IM nie zostaje, ostatnia szansa, ostatnie podrygi ostrygi.
No i proszę, prześledźmy za Toyahem, jak profesjonalnie się to wrzuca. Pomijam już wcześniejsze wrzutki i łajdackie sugestie Palikota i Sikorskiego, ze względów estetycznych nie będę się nimi zajmować.
Zatem w minioną niedzielę , tu zrzynam żywcem od Toyaha, uprzedzam, do Szkła Kontaktowego zadzwonił pewien człowiek i zaczął opowiadać historię: „Było sobie dwóch braci. Jeden był wysokim urzędnikiem państwowym, a drugi ważnym partyjnym przywódcą. Pewnego dnia, kiedy urzędnik państwowy leciał sobie samolotem, szef partii wymyślił sobie, że ponieważ jego brat nie ma żadnych szans na wygranie najbliższych wyborów…”. Tu prowadzący program taktownie przerwał i nie dowiedzieliśmy się, kim byli bracia i co sobie jeden z nich mianowicie wymyślił, ale przecież widzowie SK nie muszą mieć wyłożonego wszystkiego, jak krowie, na rowie, w końcu inteligencja podąży za tropem podanym, jak na talerzu. Zresztą, oni to właściwie wiedzą od 11 kwietnia, a nawet od 10 kwietnia, od godzin południowych.
No, ale operacja „wrzutka” trwa. Kazimierz Kutz ( aktualnie Kutz, jak już, ustaliliśmy) u Moniki Olejnik, nie bawiąc się już w jakieś obcyndalania i kluczenia, mrugania oczkiem i sięgania lewa ręką do prawego ucha, wyciągnął kartkę i odczytał tekst Jerzego Pilcha, który opowiada, że, znowu zrzynam, że u siebie na wsi ma znajomego – lokalnego filozofa i mędrca – który przedstawił mu taką oto refleksję. Otóż Jarosław Kaczyński z całą pewnością musiał wiedzieć, że Lech Kaczyński nie ma żadnych szans na wygranie wyborów prezydenckich po raz drugi i jeśli znów wystartuje, to ta walka może dla niego oznaczać najgorszy rodzaj kompromitacji. I wtedy, jako bardzo przenikliwy i inteligentny polityk, Jarosław Kaczyński doszedł do wniosku, że lepszy zmarły bohater niż żywy trup, no i wymyślił, co wymyślił.” Jak pisze Toyah, redaktor Olejnik nie spytała, co mianowicie wymyślił Jarosław. Słusznie, w dobrym teleturnieju pytania są tak podane, żeby nawet najgłupszy widz pomyślał i wpadł na odpowiedź samodzielnie i to jeszcze przed uczestnikiem quizu. To jest najskuteczniejsze- SAM na to wpadłem, a ten głupek myśli i myśli, hy, hy!
No, ale dla tych już naprawdę najgłupszych widzów Kutz podał koło ratunkowe:
„Ukazanie się raportu Millera w sprawie smoleńskiej katastrofy może wywołać burzę, szczególnie jak idzie o zapis ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich”.
Zauważmy, że to właśnie Kutz jest autorem tych najbardziej obrzydliwych żarcików o śmierci Jarosława , a teraz tych najbardziej obrzydliwych wrzutek o szatańskim planie Jarosława Vadera Kaczyńskiego, co to opanował umysły brata i pilotów i nakazał im się rozstrzaskać, a przedtem , posiadając dar bilokacji potłukł lampy i poprzestawiał radiolatarnie, a dla większej pewności jeszcze pozrywał przewody zasilające, między innymi te radiolatarnie , gdy samolot był, jeśli wierzyć zapisom, 400 metrów nad nimi i 4 kilometry od nich ( swoją drogą, niech mi to ktoś wyjaśni!),no i wyłączył komputer w samolocie na wysokości 15 metrów, jak wynika z zapisów.
Pytanie dla bardziej dociekliwych, kto dzwonił do tego Szkła Kontaktowego, czyżby wróżka Zenobia także i tym razem? A może ów lokalny filozof i mędrzec? Pytanie jest sarkastyczne, bo podejrzewam, że i wróżka Zenobia i mędrzec charakteryzują się sprężystym krokiem i wojskowa postawą. A kto wie, czy nie zaciągają śpiewnym akcentem? Chociaż nie, lokalnych „gawnojidów” , jak nazywało ich GRU jest dosyć. Brać i wybierać.
P.S Dziękuję za głosy w konkursie! Ale…
Pytanie pana pirata jest jak najbardziej zasadne! Apeluję o mobilizację! Mój blog był na pierwszym miejscu w głosowaniu na Bloga Blogerów, ale, jak widzę, Korwin mnie przegonił. No, ale z Korwinem przegrać, żadna poruta 😉 Głosowanie trwa do 7 lutego.
Nawiasem mówiąc, Korwin też był pierwszy w swojej kategorii i też nie znalazł uznania w oczach jury. Tak, jak ja- na jednym wózku jedziemy. Nie, żebym był zaskoczony w jakikolwiek sposób, no, chyba, że tzw. brakiem krępacji. Bardzo się cieszę z plebiscytu czytelników. Dziękuję za głosy i proszę o jeszcze, bo głosowanie trwa. Miło będzie zająć pierwsze miejsce, tak, jak w kategorii podróżniczej. Co tam potem sobie z tym zrobią jurorzy, nie ma znaczenia. I tak z pierwszej 10 wygra ktoś dwunasty, czyli ten, co zasłużył ;-))))))
Nasz zacny kolega GPS.65, którego bardzo cenię i lubię czytać, został nominowany, startuje również na Bloga Blogerów- apeluję zatem o głosy na niego, jeśli się nie mylę, można głosować kilka razy, to znaczy na różne blogi po jednym razie.
Będę bardzo wdzięczny za SMS na numer 7122, z treścią D00041. Przy czym, 000 to trzy zera, a nie ”o”.
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
P.P.S Córka przesłała mi poniższy apel z kategorycznym poleceniem zamieszczenia, wydaje mi się, że cel bardzo szlachetny i nic nie kosztuje, poza paroma miligramami tuszu w długopisie 😉
Jeśli chcesz pomóc i przekazać 1% podatku na program Leczenia i Rehabilitacji Stwardnienia Rozsianego, to w swoim PIT wpisz poniższe dane. Ważne, by były one dokładnie przepisane, gdyż inaczej fundusze trafią do Skarbu Państwa.
Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego
Nr KRS 0000083356
A w rubryce „informacje uzupełniające”
PLIR Roman Geftasewicz
Wiecej info na: www.ptsr.org.pl
e-mail:romean@tlen.pl
Dziennik Pokladowy Seawolfa, kapitana , oszoloma, jaskiniowgo antykomucha