Bez kategorii
Like

Syf w mieście Warszawa

12/03/2011
441 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

  W stolicy bywam rzadko i za każdym razem, mniej więcej od roku, spostrzegam, że ścisłe centrum miasta zamienia się w coś czym kiedyś były okolice ronda Wiatraczna. Chodzi mi o ten czas kiedy za supersamem na Wiatraku stała drewniana buda z desek wielkości składziku na grabie na niej był napis „Peep show, live show, sex shop”. Mieliśmy się nawet kiedyś z kolegami wybrać do tego miejsca, żeby sprawdzić jak to jest możliwe, że na tak małej powierzchni mieszczą się aż trzy poważne instytucje, których funkcjonowanie nie opiera się przecież na przekładaniu papierów z miejsca na miejsce jak to widzimy w punktach gdzie ubezpieczają samochody, ale na pewnej dynamice. Dosyć sporej przyznajmy. Doszliśmy nawet pod same drzwi tej budki, ale […]

0


 

W stolicy bywam rzadko i za każdym razem, mniej więcej od roku, spostrzegam, że ścisłe centrum miasta zamienia się w coś czym kiedyś były okolice ronda Wiatraczna. Chodzi mi o ten czas kiedy za supersamem na Wiatraku stała drewniana buda z desek wielkości składziku na grabie na niej był napis „Peep show, live show, sex shop”. Mieliśmy się nawet kiedyś z kolegami wybrać do tego miejsca, żeby sprawdzić jak to jest możliwe, że na tak małej powierzchni mieszczą się aż trzy poważne instytucje, których funkcjonowanie nie opiera się przecież na przekładaniu papierów z miejsca na miejsce jak to widzimy w punktach gdzie ubezpieczają samochody, ale na pewnej dynamice. Dosyć sporej przyznajmy. Doszliśmy nawet pod same drzwi tej budki, ale do środka się nie dostaliśmy, gdyż było zamknięte. Kolega mój uświetnił potem tę wycieczkę nieprzyzwoitą fraszką i obrazkiem, który niestety zaginął w trakcie moich licznych przeprowadzek. Wierszyk jednak pamiętam, nie jest szczególnie wyszukany, ale co tam, zawsze miło powspominać dawne czasy, nawet jeśli nie były zbyt piękne. Fraszka brzmi; Na wiatraku, w tym pipszole, ale fajnie, ja  p….lę.
 
Przypomniało mi się to wszystko kiedy w czwartek jechałem na Mokotów tramwajem spod Domów Centrum. Być może to wszystko wina przedwiośnia i brudu, który się w tym czasie gwałtownie ujawnia szydząc sobie w najlepsze ze słonka i jego promieni, ale mam wrażenie, że jednak nie. Bo co szkodzi właścicielom sklepów, lodziarni czy innych przybytków tego rodzaju wymyć szyldy, szczególnie jak są z białego szkła, a w środku mają sodową lampę, żeby cały zgromadzony na wierzchu osad był wyraźnie widoczny z okien tramwajów mknących Marszałkowską? Co przeszkadza w wymianie tych neonów, które są potłuczone i widać w środku całą instalację? Myślę, że przeszkadzają czynsze. Jak ktoś ma spłatę czynszu na karku nie będzie się przejmował głupim szyldem czy neonem. Kiedy wjechałem na Plac Zbawiciela poczułem się jakbym cudownym sposobem przeniósł się do roku 1941. Ja rozumiem, że ktoś wziął pieniądze za projekt, budowę i konserwację tej kamienicy na rogu Marszałkowskiej, tego całego postmodernizmu, tej plomby, ja rozumiem, że ktoś uważał, że to ładne i wartościowe, ale obok są także inne wartościowe budynki. Nie konserwuje się ich nie wiadomo od kiedy. Z kolumn odpada tynk, farba się łuszczy, a obok kamienicy, gdzie Metodyści uczą angielskiego zobaczyć prawdziwe kuriozum. Biorąc pod uwagę czas, w którym żyjemy, fakt, że jest to ścisłe centrum miasta oraz natężenie propagandy sukcesu w mieście stołecznym, jest to coś niesamowitego. Oto pomiędzy kolumnami powiesił ktoś wielki napis: KLUCZE. Niby nic, ale dla mnie pewna frajda. Uważam jednak, że look placu Zbawiciela jest nieco zubożony przez to, ze z jednej strony mamy napis KLUCZE, a z drugiej brakuje napisu „OSTZENIE NARZĘDZI”. Jeśli pojawi się ten drugi będę w pełni usatysfakcjonowany.
 
Plac Unii wygląda dokładnie tak samo jak w połowie lat dziewięćdziesiątych i nic się tam nie zmieni już chyba nigdy, nawet jeśli w końcu postawią ten wysokościowiec w miejscu Supersamu. Multiplex który zastąpił kino Moskwa wygląda coraz brudniej i gorzej, a potem jest ulica Puławska, która charakteryzuje się tym, że jest przy niej coraz więcej pustych witryn sklepowych. Nikt tam nie chce niczego zakładać, nawet banków, poczty polikwidowali, a z rozpoznawalnych punktów w pierzei z lewej strony zostały chyba tylko sex shopy i teatr Nowy. A propos? Czy ktoś wie jak się miewa Adam Hanuszkiewicz?
 
Tak to właśnie prezentuje się jedna z głównych arterii miasta stołecznego, miasta które przez ostatnie 4 lata osiągało same sukcesy, a teraz przygotowuje się do następnych. Jak wyglądają dworce nie ma potrzeby opisywać, bo wszystkim to jest wiadome. Pozostaje tylko nadzieja, że nie wejdą w życie żadne obostrzenia dotyczące reklam wielkoformatowych i cały ten syf da się przykryć zdjęciami samochodów albo dziewczyn w bikini.
0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758