Świetliki czy Karta rodziny wielodzietnej?
26/09/2011
509 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
Wybudowano nam już najdroższe na świecie autostrady i Orliki. Teraz fachmani od wydawania pieniędzy podatników chcą uszczęśliwić rodziców „Świetlikami”, gdzie ich pociechy staną się kolektywną własnością państwa. Lenin by tego lepiej nie wymyślił.
"40 proc. rodzin wielodzietnych jest dziś w sferze ubóstwa. Czyli to jest dwa razy więcej niż przeciętna w kraju. I temu trzeba zapobiegać" – powiedział Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej w Warszawie.
Statystyka statystyką. Depopulacja staje się faktem i ma zasadniczo dwie przyczyny: ekonomiczne i związane ze sferą lansowanej przez państwo ideologii liberalizmu obyczajowego. Troje lub więcej dzieci ma dziś w Polsce tylko 1,5 mln rodzin, a za dwadzieścia lat – wedle wyliczeń – będzie to już tylko 1,2mln. Upowszechniający się, typowy model rodziny dla młodych, wykształconych, z wielkich miast 2+1, 2+0 lub 1+1 (singiel plus singiel), grozi nam demograficzną apokalipsą.
PiS proponuje następujace rozwiązania mające przeciwdziałać zmniejszaniu się liczby rodzin wielodzietnych w Polsce.
1. Wprowadzenie kart rodzin wielodzietnych.
Karta wydawana dla rodziny wielodzietnej, czyli takiej, która ma co najmniej troje dzieci uprawniałaby do wysokich ulg lub bezpłatnego korzystania z komunikacji miejskiej oraz z różnych dóbr kultury (bilety do teatru, kina, na imprezy sportowe). Takie propozycję klub PiS przedstawił w Radzie Warszawy, gdzie jest procedowana.
Komentarz: Najpewniej w Radzie Warszawy, gdzie większość ma klub PO, a prezydentem miasta jest Hanna Gronkiewicz Waltz, projekt przepadnie z przyczyn politycznych. Szanse na wprowadzenie takiego rozwiązania w całym kraju są jednak minimalne również po zwycięstwie PiS. To rozwiązanie praktycznie wyklucza z redystrybucji korzyści wynikających z karty wielodzietne rodziny wiejskie i małomiasteczkowe.
2. Wspólne opodatkowanie rodziców i dzieci.
Podobne rozwiązanie z powodzeniem jest stosowane we Francji i kilku innych państwach europejskich. Prezes PiS uważa, że przychód do opodatkowania rodziny (w liczniku) powinien być podzielony (w mianowniku) przez liczbę według wzoru (Rx1)+(Dx1/2). Gdzie R to rodzice, D to dzieci w rodzinie, a 1 i 1/2 to współczynniki. Dla dwojga rodziców z trojgiem dzieci przychód liczony do opodatkowania byłby – zgodnie ze wzorem – dzielony przez 3,5, dla rodziny z jednym dzieckiem przez 2,5. Ale np. dla matki samotnie wychowującej troje dzieci przez 2,5.
Komentarz: Idea słuszna, kierunek myślenia słuszny, jeśli faktycznie chcemy przeciwdziałać depopulacji demograficznej, ale diabeł tkwi w szczegółach. Wydaje się, że wprowadzenie tego rozwiązania wymagałoby napisania nowej ustawy o podatku PIT. Nie da się tego pomysłu po prostu dokleić do obecnie obowiązujących przepisów ( np. otwarta pozostaje wówczas kwestia 3 progu podatkowego, kwot wolnych od podatku, i.t.p.)
3. Lokata dla każdego dziecka.
To rozwiązanie również jest stosowane w niektórych krajach. Lokata ma być niewielka, nienaruszalna do momentu ukończenia pełnoletności (lub edukacji) dziecka i byłaby zakładana dla każdego dziecka w rodzinie przez państwo dopiero w momencie, gdy rodzina będzie miała urodzonych troje dzieci.
Komentarz: Czasami rozrzut pomiędzy pierwszym a trzecim dzieckiem to kilkanaście lat, co powoduje, że zyski z lokaty dla pierwszego dziecka w rodzinie z uwagi na skrócony czas lokaty, mogą być znacznie mniejsze niż dla ostatniego. Nie wydaje się, żeby mechanizm ten sam z siebie stanowił dla rodziców zachętę do dodatkowego zakładania rachunków oszczędnościowych dla własnych pociech. Z próżnego i Salomon nie najeje. Najpierw trzeba mieć pracę i godziwe dochody.
Uderz w stół, a nożyce się odezwą.
Do kontrataku przystąpiło Centrum Informacyjne Rządu. W komunikacie dla PAP Centrum pochwaliło się, że "rząd konsekwentnie realizuje politykę prorodzinną i zachęca do posiadania dzieci".
A oto lista sukcesów, którymi chwali się koalicja PO-PSL.
1. Wydłużono urlopy macierzyńskie do 22 tygodni. 2. wprowadzono urlopy tacierzyńskie. 3. ułatwiono zakładanie żłobków, klubów dziecięcych, zatrudnianie niani i opiekuna dziennego. 4. upowszechniono edukację przedszkolną obniżając wiek przedszkolny. 5. Wprowadzono możliwość tworzenia tzw. małych przedszkoli.
Rząd chce kontynuować obecną politykę prorodzinną a nawet ją udoskonalić o nowe elementy. Ani słowa, że – w związku z zapaścią demograficzną – coś może być nie tak z dotychczas uprawianą. Krzywe statystyczne urodzeń systematycznie dołują. Empiria i praktyka pokazuje, że operacja udaje się w warstwie propagandowej, ale pacjenci wymierają. Wyludnia się Polska. Nie tylko dlatego, że dzieci rodzi się coraz mniej, lecz również dlatego, że coraz więcej – wobec widma bezrobocia i ubóstwa – emigruje po zakończeniu edukacji.
"Rząd chce nadal kontynuować tworzenie żłobków i przedszkoli, także za pieniądze z UE. W tym celu program 'Maluch’, który finansuje budowę i wyposażenie żłobków będzie kontynuowany po 2013 roku, a na terenie całego kraju powstanie sieć 'Świetlików’, czyli centrów aktywności lokalnej z punktami przedszkolnymi. Planowane jest także wprowadzenie częściowej subwencji w przedszkolach i zwiększenie ulgi rodzinnej na trzecie i kolejne dziecko. Celem minimum jest zbudowanie modelu rodziny 2 + 2 zamiast 2 +1.“ – czytamy w komunikacie CIR.
Komentarz. Jeśli ulga ma być przyznawana na trzecie i kolejne dziecko, to jak rząd chce wspierać model rodziny 2 + 2? Brak tu fundamentalnej logiki z zakresu inżynierii podatkowej. Wybudowano nam już, dzięki genialnej niegospodarności urzędników, najdroższe na świecie Orliki. Teraz specjaliści od wydawania pieniędzy podatników, chcą uszczęśliwić rodziców Świetlikami, gdzie ich pociechy zostaną poddane kolektywnemu wychowaniu i edukacji przez państwo. Lenin lepiej by tego nie wymyślił. W połączeniu z restrykcyjnymi wyrokami sądów odbierających rodzicom dzieci z powodów ekonomicznych, zaczynam coraz mocniej obawiać się, że sen Orwella o Wielkim Bracie staje się rzeczywistością.
To jakiś horror, że państwo z wizji platformy nie zamierza również w przyszłości bezpośrednio wspierać matek i rodzin posiadających dzieci, lecz proponuje kolektywizację tego procesu. Czy te postkomunistyczne eksperymenty nie są aby droższe i – jak pokazuje praktyka – antyskuteczne?
Pokrótce podsumujmy całość meczu PiS kontra PO.
Warto poddać pod poważną debatę społeczną zmianę systemu podatkowego na zakładający wspólne opodatkowanie rodziców i dzieci. Cała reszta to jakaś propagandowa bitwa błędnych rycerzy – najwyraźniej tkwiących w pomrocznym przekonaniu, że Polacy zapomną, że w czasie kampanii wyborczej politycy sadzą gruszki na wierzbie.
Zarówno "Karta rodziny wielodzietnej" jak i "Świetliki" to jakieś upiorne myślenie o polskiej rodzinie. Państwo nie jest od tego, żeby być Wielką Nianią dla obywateli. Państwo ma tak być zarządzane, żeby gospodarka tworzyła miejsca pracy, a rodzice mieli możliwość zarabiania pieniędzy na utrzymanie siebie i dzieci.
Pomoc powinna być adresowana bezpośrednio do rodziny. Im mniej przeszkadzających rodzicom urzędniczych darmozjadów z aparatu represyjnego państwa, tym lepiej dla rodziny.