Bez kategorii
Like

Światy równoległe Everetta

15/10/2012
612 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Zespół naukowców z Uniwersytetu w Oksfordzie udowodnił, że równoległe światy naprawdę istnieją.

0


 

 

Sama teoria takich światów powstała jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku. Hugh Everett wysnuł przypuszczenie, że każde nowe zdarzenie we Wszechświecie może powodować jego „rozdział”. W ten sposób liczba alternatywnych wszechświatów zmierza do nieskończoności. Teoria została uznana za fantastyczną i zapomniana. Jednak nieoczekiwanie naukowcy z Oksfordu doszli do wniosku, że tok myślenia Everetta był dobry.

Z obliczeń wynika, że rozgałęzione struktury, które powstają przy podziale wszechświata na równoległe wersje jego samego, wyjaśniają probabilistyczny charakter rezultatów w mechanice kwantowej. Zdaniem naukowców oznacza to, że niechybnie żyjemy tylko w jednym z wielu równoległych światów, a nie w jedynym istniejącym.

http://polish.ruvr.ru/2012_10_09/Swiaty-rownolegle-nauka/

 

„Przez wszystkie te lata, które przeżyliśmy w domu, ojciec był stałym elementem wyposażenia jadalni, siedzącym przy stole i gryzmolącym jakieś zwariowane zapiski na żółtych stronach biurowych bloczków, czytającym gazetę i pijącym dżin z tonikiem. Później przenosił się do salonu, oglądał wiadomości i zasypiał na kanapie, codziennie w tej samej pozycji” – pisze Mark Everett w książce „Things the Grandchildren Should Know” (O czym wnukowie wiedzieć powinni). Dopiero kilkanaście lat po jego śmierci Mark, lider alternatywnej grupy muzycznej Eels, dowiedział się, jakiego rodzaju fizykiem był jego ojciec – o tym, że w wieku 24 lat sformułował teorię podważającą ogólnie przyjmowane poglądy na prawdziwą naturę rzeczywistości i że został za to skazany na naukową banicję.

Urodzony w 1930 r. ojciec Marka Hugh Everett III, który wypalał trzy paczki Kentów dziennie i żywił się głównie hamburgerami, umarł na zawał serca, mając 52 lata – tak jak żył, czyli w wygniecionym garniturze. Odszedł – jak przekonują przyjaciele i rodzina – bez obaw. Z jego teorii wynikało niezbicie, że wszystko, co może się zdarzyć, zdarza się na pewno w którejś z odnóg rzeczywistości, która przypomina wielkie, rozgałęziające się w każdej chwili drzewo życia. Niewykluczone, że w wielu światach Everetta śmierć, trochę jak w „Rzeźni numer 5” Kurta Vonneguta, po prostu się zdarza i nie należy się nią przesadnie przejmować. Potem żyje się dalej, tyle że gdzie indziej. Wbrew pozorom, jest w tym pomyśle kawał rzetelnej, intensywnie badanej obecnie fizyki.Po pół wieku zapomnienia jego autora zaczęto porównywać do gigantów nauki XX w.

W połowie lat 50. problem dręczący Everetta, genialnego młodzieńca, który w wieku 12 lat korespondował z Einstei-nem, był następujący: dlaczego w ujęciu obowiązujących wówczas teorii fizycznych rzeczywistość rozpada się na dwie rozłączne części – mikroskopową i makroskopową. Everett rzucił rękawicę fizykom, którzy zaczęli bezrefleksyjnie przyjmować skrajnie nieintuicyjne prawa mechaniki kwantowej głoszące, że niewielkie obiekty (cząstki, atomy itd.) pozostają w tzw. superpozycji stanów kwantowych. Mówiąc prosto: ich parametry przyjmują jednocześnie wszystkie dopuszczalne przez prawa fizyki wartości aż do chwili, gdy dokonujemy pomiaru. Wtedy w zadziwiający sposób przybierają jedną konkretną i, jak się wydaje, przypadkową wartość. Co istotne, w takim ujęciu mechaniki kwantowej (zwanym czasem doktryną „zamknij się i rachuj”), narzuconym m.in. przez Nielsa Bohra, badacz zyskuje niemal boski status: to on aktem obserwacji redukuje całą złożoność świata kwantowego do mierzalnej wartości. Kłopot w tym, że nikt nie wie, kiedy i jak zachodzi taka redukcja.

(…)dla niektórych, np. dla zmarłego przed rokiem legendarnego Johna Archibalda Wheelera (pod jego opieką Everett pisał pracę doktorską), dla Maxa Tegmarka z MIT czy pioniera informatyki kwantowej Davida Deutscha z Oxfordu, ten schizofreniczny obraz rzeczywistości był i jest powodem do wstydu. Ich zdaniem, klasyczna interpretacja jest beznadziejnie niezupełna i jest filozoficznym monstrum, ponieważ obdarza mianem rzeczywistości tylko wybraną arbitralnie część świata. Everett miał odwagę się temu sprzeciwić: cały Wszechświat potraktował jako jeden ewoluujący, opisywany jedną funkcją układ, co sformalizował w 1954 r. na serwetce podczas jednej z zakrapianych imprez w Princeton. U Everetta obserwator niczego nie zakłóca i nie redukuje. Każdy stan superpozycji jest jednakowo realny, lecz zdarza się w innym, równoległym wszechświecie. Kwantowy multiwszechświat (termin zaproponowany przez Deutscha) jest jak rozgałęziające się w nieskończoność drzewo. Oznacza to między innymi, że i my, siedząc na takim drzewie, chcąc nie chcąc także się rozgałęziamy. To dlatego Everett nieprzesadnie dbał o zdrowie, wierzył bowiem głęboko, że jego teoria gwarantuje mu nieśmiertelność. Na każdym rozgałęzieniu rzeczywistości ludzka świadomość wybiera (między innymi) te ścieżki, które nie prowadzą do śmierci. A że proces ten powtarza się w nieskończoność, to hulaj dusza!

(…)dziś tylko nieliczni fizycy wierzą w tradycyjne ujęcie fizyki kwantowej. Wielu skłania się do teorii światów równoległych (chyba żadna inna tak zgrabnie nie tłumaczy na przykład istoty działania komputerów kwantowych). W 2007 r. tygodnik „Nature” uhonorował półwiecze teorii Everetta specjalnym wydaniem. W Oxfordzie zorganizowano poświęcone jej sympozjum. Temperatura dyskusji i liczba publikacji rośnie z roku na rok. Lada moment ukaże się biograficzna książka Petera Byrne’ „The Devil’s Pitchfork: Multiple Universes, Mutually Assured Destruction, and the Meltdown of a Nuclear Family”.


http://www.polityka.pl/nauka/295186,1,wszystkie-swiaty-everetta.read

 

W każdej chwili nasz wszechświat rozszczepia się na wszechświaty równoległe, gdzie zachodzą te zdarzenia, do których nie doszło w naszym. Są wszechświaty, w których przegraliśmy bitwę pod Grunwaldem, ale są i takie, w których nadal możemy się cieszyć obecnością naszego papieża. Pseudonaukowy absurd? W jednej z ankiet na 72 czołowych kosmologów zapytanych, czy są przekonani o słuszności teorii wielu światów, "tak" odpowiedziała ponad połowa uczonych! Niektórzy twierdzą wręcz, że superszybkie komputery kwantowe funkcjonują właśnie dzięki oddziaływaniom z innymi światami. Badania dotyczące tej dziedziny prowadzą nie tylko znane uczelnie, ale również koncerny, takie jak Microsoft, IBM i Lucent. "Obliczenia kwantowe zrewolucjonizują technikę obliczeniową w takim stopniu, jak wyzwolenie energii jądrowej odmieniło oblicze energetyki i zbrojeń" – uważa George Johnson, autor książki "Na skróty przez czas".

http://www.wprost.pl/ar/?O=79514

 

Stary, poczciwy Ockham napominał, by bytów nie mnożyć ponad potrzebę.

Wedle współczesnej fizyki zaś byty mnożą się bez przerwy z jak najbardziej błahych powodów.

Oto wczoraj, idąc na spacer z psem, wdepnąłem w psie g…

Zatem powstał od razu wszechświat, w którym także idę z psem, ale g… omijam szerokim łukiem.

Taka wizja wszechświata mi nie odpowiada, bo wyklucza jakikolwiek rozwój.

Bo ten możliwy jest tylko wtedy, gdy istnieją przeszkody.

Na szczęście historia nauki dowodzi ponad wszelką wątpliwość, że poza matematyką żadna inna nauka (pomijam filologie) nie utworzyła nigdy niezmiennych w skali czasu twierdzeń.

Jedno natomiast jest pewne – na naszych oczach zmienia się paradygmat.

Jeśli już w ogóle się nie zmienił, o czym pewnie dowiedzą się nasze prawnuki za lat 50-60.

 

15 10. 2012





0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758