W święta ludzie robią zazwyczaj coś innego niż w życiu codziennym. Nie mam na myśli zwyczajowego oddawania sie kulinarnym rozkoszom, tylko nachodzą im na myśl problemy z transcendencją. To znaczy nie wszystkim; tym, którzy doznali łaski wiary – nie, oni problemów nie mają. Także ludzie widzący tylko życie doczesne, odrzucający jakiekolwiek domniemanie czegoś innego – też mają z głowy zastanawianie sie nad tym, czego nie widać. Jestem najdalszy od oceny każdej z tych grup; sam znajdowałem sie w liczbie każdej z nich.
Nie mam zamiaru przedstawiać osobistych rozterek, czy życiowych decyzji w tej sferze. Zastanawiałem się nad ekspansją poszczególnych rodzajów wiary w świecie. Temat ogromny i w krótkiej notce nie do ogarnięcia. Rzecz jest w ogólnych zarysach znana; Chrześcijaństwo wyodrębniło się z religii narodu wybranego, która początek swój bierze od Abrahama i Mojżesza. Nadejście Mesjasza było zapisane w piśmie już od przynajmniej siedmiu wieków, mówili o tym wielcy prorocy, którzy są uznawani także w Nowym Testamencie, to przede wszystkim Izajasz, Jeremiasz, Ezechiel i Daniel.
Ciekawe, że dopiero pojawienie się Jezusa i późniejsza działalność apostołów doprowadziła do rozprzestrzenienia sie religii, która przedtem (w postaci starotestamentowej) była ograniczona do jednego niewielkiego narodu żydowskiego. Na czym polegała atrakcyjność tego Nowego Objawienia? Przecież stała ona naprzeciw najpotężniejszego państwa jakie władało na świecie; była zresztą przez owe państwo tępione w sposób krwawy.
Odpowiedź nie jest prosta. Chrześcijaństwo było religią najpierw „dołów społecznych”, ludzi uciemiężonych, dawało nadzieję na nagrodę w życiu wiecznym. To jednak nie wszystko; ogromna role odegrał kult cierpienia i wyrzeczenia, kult poświęcenia życia dla wiary. Ilość świętych męczenników jest niewyobrażalna. Pisał o tym może największy mędrzec epoki patrystycznej – jeden z ojców Kościoła – Orygenes z Aleksandrii. II/III wiek n.e. Ubolewał, że Chrześcijaństwo już osiągnęło taki stan, iż nie ma „zapotrzebowania” na męczenników, jak było to w poprzednich latach. Chrześcijaństwo pomimo znanych z historii prześladowań (a może właśnie dlatego) opanowało całe rzymskie cesarstwo do tego stopnia, że właściwie ze względów politycznych cesarz Konstantyn przyjął je jako religię państwową.
Chrześcijaństwo właściwie kwitło i co ciekawe – najbardziej na terenach Bliskiego Wschodu i w północnej Afryce. Z tamtych terenów wywodzili się najwięksi chrześcijańscy myśliciele, jak np św. Augustyn, Tertulian, także z terenów Palestyny np. Euzebiusz z Cezarei. Razem ze wspomnianym Orygenesem z Aleksandrii – wielkim apologeta Ewangelii był Klemens. Wspomnieć można jednak także o wielkim teologu mieszkającym w zach Europie, to św. Ireneusz.
Chrześcijaństwo w całej prawie zachodniej Europie uległo zastojowi trwającemu kilka stuleci. To za sprawą najazdu barbarzyńskich plemion, (Gotów, Franków, Longobardów, Madziarów, Normanów, Słowian i in.). Chrześcijaństwo ostało się głównie w klasztorach irlandzkich, hiszpańskich i angielskich, może jeszcze na terenach dzisiejszej Szwajcarii. Hibernacja ta trwała właściwie do czasów światłego władcy, który zjednoczył całą prawie zach Europę pod swoim berłem – Karola Wielkiego, który słusznie dostrzegł, że ponownie ucywilizować Europę na wzór Pax Romana można najlepiej i najszybciej poprzez religię chrześcijańską.
Tymczasem na tereny – wydawałoby sie – z najbardziej okrzepłym Chrześcijaństwem wkroczyła zwycięsko nowa religia. Wprawdzie korzenie też wywodząca od Abrahama (jego syna Izmaela), ale jakże odmienna od nacechowanego miłością i przebaczaniem grzechów –
Chrześcijaństwa. Zadziwiające jest to, jak szybko opanowane zostały przez Islam prawie wszystkie tereny Afryki gdzie dotychczas dominowała wiara w Chrystusa. Zresztą nie tylko Afryki, także Azji, a nawet W Europy – Hiszpanii i zachodnich terenów Francji. powstrzymał Tę ekspansje dopiero Karol Młot.
Cóż takiego niósł Islam, co takiego jest w tej religii, że jawi sie jako atrakcyjna dla ludzi? Pytanie brzmi – dla jakich części społeczeństwa? Czy jest to religia także dla biednych i uciemiężonych? Arabowie podbili wspomniane ogromne tereny korzystając zapewne z pustki jaka pozostała tam po upadku Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego, ale nie była wszędzie tam pustka, była zresztą religia chrystusowa. Musiał Islam być w jakiś sposób atrakcyjny. Być może w charakterze Arabów – nadmierna pokora i podporządkowanie się nie jest do akceptacji, być może piękniej było przedstawione zbawienie. Ponadto Islam zrelatywizował moralność; to jest chwalebne, co służy Allachowi, a Allachowi służy np. zabijanie niewiernych. Pewno – Islam niejedno ma imię, ale nie słychać głosów potępienia ze strony, wydawałoby się, bardzo ucywilizowanych i nowoczesnych przedstawicieli wyznawców Proroka. Sądząc po całkiem współczesnych doniesieniach, to jest w przeważającym stopniu religia walcząca z inną, szczególnie z Chrześcijaństwem. Ten sąd nie wynika tylko z przejawów terroryzmu w wykonaniu mahometan, lecz także z praktyk całych państw arabskich (np. w Arabii Saudyjskiej za apostazję (odstąpienie od wiary w Allacha) grozi kara śmierci. To wystarczająco upoważnia by nazwać Islam religią barbarzyńską. Pewne jego odłamy bardziej ucywilizowane nie mogą przesądzić o ocenie ogólnej.
Rozprzestrzenieniu się tej religii niewątpliwie pomogło zadawaniu gwałtu podbijanym ludom i społeczeństwom. Przechodzenie na Mahometanizm nie było aktem dobrowolnym – mogło być atrakcyjne dla elementów zbrodniczych, sfrustrowanych – tego obraz obserwujemy nieustannie. Dla ludzi wyznających dotychczas wiarę w Chrystusa był to przymus i to nie przymus w postaci łagodnej perswazji, lecz obwarowany najwyższą karą. Być może obecnej ekspansji Islamu nie będzie towarzyszyła groźba śmierci, ale Europa chcąc uchronić swoją tożsamość będącą przeciwieństwem barbarii, musi szybko i zdecydowanie reagować. Jeśli tego nie zrobi – poniesie niewyobrażalne koszty. Czas pracuje szybko na korzyść Islamu – Arabowie mają kilkakrotnie większy przyrost naturalny od białych ludzi…