3 maja został nam wymierzony policzek.
Jeden z naszych obywateli wybrał dzień święta narodowego na moment najdobitniejszego powiedzenia nam, co o nas myśli. Zarówno symbolika rocznicy, jak i tragizm wyboru, są chyba wystarczająco wymowne dla każdego, kto zachował chociaż resztki sumienia.
To zdarzenie, nagłośnione przez to, że tragicznie zmarły nie był byle kim, zadaje kłam legendzie o bezkrwawej rewolucji Solidarności. Prawda, że nie było bratobójczych walk, ale też i prawda, że w zamian jest bratobójcze morzenie głodem, rozłożone na lata. I wyrachowane. I skrycie akceptowane.
Polska rewolucja to był świetny interes. Po latach zaczyna się do świadomości społecznej przebijać, dla kogo. Naiwni, którzy wzięli w niej udział. Ale jakże piękni duchem.
Warunki życia, jakie zgotowaliśmy mniej zaradnym od nas, są takie, że trzeba nazwać rzecz po imieniu. To jest przymusowa eutanazja.
Czemu nie jest nam wstyd tak żyć ? Czy jeszcze stanowimy społeczeństwo ? Naród ?
http://wyszperane.nowyekran.pl/post/14361,krystian-konik-zalozyciel-s-w-coig-obronca-kwk-wujek-dzialacz-sw-popelnil-samobojstwo
PS dla tych, którym nie chce się korzystać z odsyłacza
"Został przywrócony do pracy w 1990r., gdzie pracował do 2009r.
Zwolniony z pracy w wieku 58 lat, nie mógł znaleźć pracy. Opiekował się ciężko chorą żoną. Był bez środków do życia.
Popełnił samobójstwo 3 maja 2011r."