Powiedzmy, że Najważniejszy z Właścicieli III Rzeczypospolitej dostał małpiego rozumu (a może i nie – jak się potem okaże?) i postanowił podnieść podatek dochodowy do 99%.
Co by się stało?
Chyba to śp.Aleksy de Tocqueville, genialny historiozof i historiograf francuski, pisał był 150 lat temu, że badacze wnioskujący na podstawie dokumentów prawnych popełniać mogą najkomiczniejsze pomyłki. Na podstawie wydanego w Paryżu dekretu skazującego na śmierć za bluźnierstwa głosiliby, że we Francji panowała reakcja katolicka. A były to czasy… Woltera!
Świat prawny, a świat prawdziwy – to dwa różne światy. Wywołuje to poważne problemy metodologiczne.
Powiedzmy, że Najważniejszy z Właścicieli III Rzeczypospolitej (po śmierci śp.Bronisława Geremka i odejściu p.gen.Marka Dukaczewskiego nie wiemy, kto nim jest!) dostał małpiego rozumu (a może i nie – jak się potem okaże?) i postanowił podnieść podatek dochodowy do 99%.
Co by się stało?
Dokładnie wiemy, co by się stało.
Gdyby Polska była samotną planetą, po prostu ceny wzrosłyby dziesięciokrotnie, wartość złotówki spadłaby dziesięciokrotnie i „Rząd” dostałby w rzeczywistości tyle samo, co przedtem. Jednak samotną planetą nie jesteśmy – a przedsiębiorcy za granicą tym podatkiem obłożeni by nie zostali…
Każdy więc przedsiębiorca, zdając sobie świetnie sprawę, że tego podatku nie zapłaci, przy powszechnym zrozumieniu i społecznym poparciu wręczałby w Izbie Skarbowej komu trzeba łapówkę (w wysokości znacznie, znacznie mniejszej, niż OBECNY podatek!), wykazywałby zero zysku – i „Rząd” otrzymałby zero. Z konieczności więc zredukowałby biurokrację, przestał kupować tysiące fotoradarów…
Czyli: de iure podatek by wzrósł; de facto – zmalał do zera. I gospodarka ruszyłaby z kopyta!
Czy więc powiedzielibyśmy, że w Polsce nastąpiła fiskalizacja – czy liberalizacja?
A jeżeli ten Najważniejszy Właściciel III RP był tego w pełni świadomy w momencie nakładania tego podatku?
Nazwalibyśmy go Konradem Wallenrodem?