Bardzo osobiste wyznania duchownego w telewizji są szokiem dla przeciętnego katolika w Polsce. Mówienie o swoich emocjach, odczuciach z dzieciństwa, nie wstydzenie się swoich łez i otwartość mówienia o trudnych sprawach związanych z Kościołem to wstrząs dla konserwatywnego wiernego. Obłok szatańskiej siarki unosi się nad głową o. Mądla a On sam, z resztką szpakowatych włosów na głowie, gotów jest na otrzymanie diabelskich rogów. Chrystus na Krzyżu i czerwona lampka w tle to prawdopodobnie tylko atrybuty do ukrycia czarta czającego się na nieprawomyślnych wysłuchujących wyznań zakonnika.
Katoliccy wierni nie są przyzwyczajeni do rozmów o problemach dręczących ich Wspólnotę. Otwartość nigdy nie była mocną stroną kościelnej organizacji i ograniczała się do wiejskich plotek o książęcych dzieciach, gospodyni na plebanii, koniaków w lodówce czy wysokich „ofiar” na chrzest lub ślub. Ot, takie wiejskie czy miejskie pogaduszki przy rodzinnym stole. Problemy z proboszczem? Poważne? Parafianie protestują czy za dużo gadają? Ksiądz znikał i pojawiał się kilkaset kilometrów dalej. Hierarchia kościelna załatwiała „swoje” sprawy własnymi sposobami, według własnych przepisów i uznania przełożonych. „Problem rozwiązywał się sam” i znikał po jakimś czasie, następstwa pozostawały, głęboko ukryte w podświadomości wiernych. Tych dorosłych i tych dopiero wychowywanych.
Coraz częściej zdarza się, że media rozpisują się o duchownych mówiących innym głosem. Coraz bardziej dochodzą do głosu odmienne opinie oraz świadomość, że coś trzeba zrobić z dylematami zawsze co prawda obecnymi ale ukrywanymi skrzętnie przed okiem wiernych. Już nie tylko „wrogie siły” jak GW czy Nesweek ale również katolicki portal Fronda czy Gość Niedzielny zauważają że coś jest na rzeczy. Już nie tylko ks. Isakiowicz-Zaleski, ks. Lemański i o. Mądel ale również dominikanin o. Paweł Grażyński mówi bez ogródek: „Powiedziałem, że dopiero kiedy któregoś z Biskupów ktoś zgwałci, dotrze do Episkopatu, jak wielka to krzywda. Mam wrażenie, że bez takiego doświadczenia nie jest on w stanie osiągnąć empatii z ofiarami molestowania… Ziarna od plew oddziela się stając po stronie ofiar nawet li tylko domniemanych. Rozpoczynając z pułapu podejrzliwości wobec zgłaszających przypadek molestowania okrutnie pomnażamy cierpienie osób rzeczywiście skrzywdzonych.” Redakcja Frondy zaprasza do dyskusji na ten temat.
O. Mądl w wywiadzie z TVN24 mówi o swoich problemach, traumie jak to niektórzy nazywają, utarczce z innym zakonnikiem, swoim życiu duchowym i kościelnych zaleceniach w sprawach o molestowanie wydanych przez kardynała Ratzingera. Gdyby nie Krzyż na drugim planie można by pomyśleć, ot jeden z wielu Wiernych. Spowiada się przed kamerami gdyż myśli tylko o własnej popularności i leci na szkło. Pogląd prymitywny, moim zdaniem, i niesprawiedliwy. Próbujący nie dostrzegać rzeczywistych problemów i jak to często bywa mieszający skutki z przyczynami oraz propagujący od lat opinię” my sobie z tym problemem jakoś poradzimy”. Okazuje się że nie, pedofilia i homoseksualizm są w męskim świecie kościelnej hierarchii zjawiskami występującymi tak samo jak gdziekolwiek indziej ale są głęboko ukryte i dlatego stanowią taki szok przy próbach wydobycia ich na światło dzienne.
Niedostrzeganie problemów o których wypowiada się o. Mądl potwierdza ks. Sakowicz-Zaleski: „Do tej pory władze kościelne nie wiedziały, jak rozwiązywać takie problemy. Szczerze mówiąc, w ogóle ich nie rozwiązywały.” Hierarchia katolicka nie jest przygotowana na otwarte mówienie o drastycznych problemach, o seksualności jako takiej. Temat który od zawsze był po trosze tabu i takim pozostał ze względów częściowo zrozumiałych gdyż trudno oczekiwać rozmowy czy porad od duchownych dla których seks jest pryncypialnie zabroniony a doświadczenia z nim czymś w zasadzie nieistniejącym.
Wywiad z o. Mądl wywoła na pewno wiele dyskusji. I nie łudzę się że większość zaangażowanych katolików będzie mu miała za złe tak otwarte wystąpienie. Doczeka się i jest to już w wielu wypowiedziach na blogach widoczne, potępienia i zarzutów niszczenia Kościoła. Ma to swoje subiektywne powody gdyż Jego wypowiedzi na temat katastrofy smoleńskiej zantagonizowały środowisko katolickie i nastawiły do niego negatywnie wyrabiając mu „stempel” antychrysta. Wydaje mi się jednak iż podobne oskarżenia są głęboko niesprawiedliwe gdyż poruszane ostatnio przez niego dylematy aczkolwiek z wielkim trudem lecz będą coraz częściej się pojawiać w publicznej opinii. I można tylko mieć nadzieję aby kościelni hierarchowie nie próbowali tych spraw minimalizować a próbujących o nich rozmawiać, nie odsądzali od czci i wiary.
Źródła: 1. http://www.tvn24.pl/swiadectwo-ojca-madla,349450,s.html
2. http://www.fronda.pl/a/o-guzynski-dla-frondapl-dopiero-kiedy-ktoregos-z-biskupow-ktos-zgwalci-dotrze-do-episkopatu-jak-wielka-to-krzywda,30246.html
3. http://www.fronda.pl/a/ks-isakowicz-zaleski-dla-frondapl-o-madel-powiedzial-o-molestowaniu-w-najmniej-odpowiednim-momencie,30227.html