To tylko kwestia czasu kiedy i w jaki sposób PSL zostanie zastąpiony w koalicji przez PO – pisze poseł PiS Marek Suski na swoim blogu.
"Są dwa warianty przyszłości tej partii. Albo będzie się cofać i oddawać coraz więcej za cenę pozostania w koalicji albo będzie się stawiać i wyleci natychmiast. Platforma może rządzić nawet w nieformalnej koalicji z Palikotem lub z SLD. Dlatego los partii Pawlaka jest już przesądzony. Rozpoczęto dorzynanie partii Pawlaka. Jest przyzwolenie na rozprawę z PSL. Od wczoraj dzwonią do mnie dziennikarze prosząc o listę członków rodzin PSLowców w spółkach i agencjach. Przypomnieli sobie nawet o naganie dla ministra Burego od premiera za konflikt interesów z nadzorowanym przez niego sektorem energetycznym poprzez wpisanie do zakresu działalności w jego prywatnej spółce zadań zbieżnych z sektorem nadzorowanym. Przypomniano sobie o sprawie picia za publiczne pieniądze. I pracy żony ministra w rządowej agencji. Ja tymczasem wszystkim proponowałem listę członków rodzin Platformy, ale to ich nie interesuje.
Na pytanie: „ dlaczego chcecie tylko informacji o PSL?” wszyscy odpowiadają podobnie. Interesuje nas PSL, mamy zlecenie na PSL. W końcu jeden z dziennikarzy z rozbrajającą szczerością oznajmił: „Jest przyzwolenie na dokładanie PSL-owcom. Widocznie władza dała taki sygnał”. Odezwał się nawet TVN, który od czasów bojkotu przez PiS bojkotuje moją osobę pamiętając, że był to mój wniosek. Co tylko potwierdza moje przypuszczenia o przestawieniu politycznej „wajchy” i o podjęciu decyzji o dorżnięciu PSL-u. Nie od dziś wiadomo, że w głównych mediach nie ma w Polsce niezależnych dziennikarzy, a tematy są przez kogoś koordynowane. Pytaniem bez odpowiedzi pozostaje: kto stanowi grupę trzymającą władzę (o bardzo Państwa przepraszam, że znowu coś mówię o układzie i jakichś tajnych grupach, a przecież wiadomo z GW i TVN, że ich nie ma). Jednak ktoś na tym korzysta, a kto ma interes ten jest najbardziej podejrzany.
Widzę kilku potencjalnych profitentów tej sytuacji. Pierwszy to Palikot, który chce wskoczyć do koalicji rządowej, drugi to jego przyjaciel Bronisław Komorowski, który walczy o wpływy z Donaldem Tuskiem i może mieć interes w utarciu nosa swojemu niedawnemu partyjnemu koledze i liczy na przejęcie także jakiejś części po PSL (o tym świadczy choćby to co mówił o taśmach jego doradca Nałęcz. Trzeci to sam Tusk, który dzięki kryzysowi chce osłabić pozycję PSL w koalicji, a w konsekwencji wyciągnąć z upadku PSL korzyści dla Platformy.
O tym, że ujawnienie nagrania to element jakiejś politycznej przemyślanej gry świadczy niezbicie fakt wypłynięcia taśm dopiero po kilku miesiącach od nagrania. Tak, jak w przypadku afery Rywina opóźnienie w ujawnieniu nagrań nie było przypadkowe. Z pewnością ten kryzys jednych wzmocni, innych osłabi i tak, jak w przypadku wolnego rynku zadziała jego „niewidzialna ręka”. I oby to nie była ręka jednorękiego bandyty.
Śmiertelny cios niewidzialnej ręki
Tymczasem PSL z trudem łapie oddech po dotkliwym ciosie od krasnoludków albo od Marsjan, bo przecież nawet aktorzy z taśm twierdzą, że nic nie wiedzieli, że są nagrywani, a gazeta Puls Biznesu także tajemniczo pisze o pochodzeniu taśm. Pawlak nie może zrozumieć, co się stało. Chyba jeszcze do niego nie dotarło, że jego partia nie jest już niezbędna do rządzenia. I jak w klasycznym filmie gangsterskim po napadzie na bank eliminuje się niepotrzebnych uczestników by zwiększyć pulę do podziału, tak w tym wypadku następuje eliminacja zbędnego wspólnika. Tymczasem Platforma ma tańszą alternatywę w sejmie i większe od PSL poparcie na wsi. No i PSL przestało być potrzebne.
Teraz PO widzi realną szansę przejęcia tych ostatnich kilku procent po trupie PSL-u i jak wampir łaknący kropli świeżej krwi korzysta z nadarzającej się okazji. Bo właśnie dzięki taśmom w pobliżu zębów PO pojawiła się odsłonięta szyja koalicjanta. Chęć zastąpienia ludzi na stanowiskach w agencjach rolnych jest silniejsza od koalicyjnej lojalności, a ponieważ nadarza się okazja, to los PSL-u jest już przesądzony. Pytaniem, na które trudno odpowiedzieć jest to, czy spektakl grillowania i konsumpcji ludowej przystawki koalicyjnej potrwa tygodnie czy miesiące? Głównie będzie to zależało od interesów PO. W mniejszym stopniu od samego PSL-u. Nie wiem, kto uruchomił gilotynę, ale widać, że Tusk nie chce zatrzymać ostrza i wkrótce potoczą się następne zielone główki. Czy będzie to Jan Bury , Eugeniusz Kłopotek, Jarosław Kalinowski czy Mirosław Maliszewski będzie tylko zależało od woli Tuska.
Z ostatniej chwili. Dzwoniła do mnie Pani z TVN-u i prosiła o przykłady nepotyzmu w PO. Nie dałem. Nie zamierzam brać udziału w ich teatrzyku."
http://suski.blox.pl/html