Suma polskich strachów (a)
23/06/2011
442 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Ciągle zastanawiałem się na fenomenem polskiej sceny politycznej, a w zasadzie nad jej jakością. Zahaczyłem co nieco tamtego, poprzedniego systemu, który politologowie, a ściślej rzecz ujmując – partyjne kacyki, nazwali polskim socjalizmem.
Kilku politologów (nie-kacyków) ówczesnego systemu miałem okazję poznać osobiście i poznałem też ich teorie, które wcale nie pokrywały się z tzw linią partii. Swoim uporem i rozległą wiedzą szli pod prąd – a wiadomo, kto płynie pod prąd, to mija wszystko co rzeka niesie ze sobą w dół. To co spłynęło w dół zaległo na wielkim wysypisku, na którym zakwitła nowa władza III RP.
No, ale ci co szli pod_prąd nie mogli liczyć na żadne bonusy w postaci: miejsca na liście spółdzielni mieszkaniowej; paszportu; talonu na samochód lub cement i inne materiały budowlane, które były objęte całkowitą reglamentacją, czy też frykasy, którymi dysponowała wierchuszka zarządzająca dobrodziejstwami „Baltony”.
Świat od zawsze był ułożony jakoś tak nie-dość sprawiedliwie. Już tylko pobieżna lektura historii wystarcza, aby nabrać przypuszczeń, że coś z tym światem dziwnego się działo odkąd człowiek wynalazł koło, że co rusz na czele rozmaitych niezadowolonych grup społecznych stawali chętni, aby zmieniać gorsze na lepsze. Trzeba zauważyć pewną zależność – kiedy rośnie tzw niezadowolenie społecznie rośnie też produkcja broni, przybywa miejsc izolacji, rozpoczynają się represje – państwo używa swojego aparatu ucisku i przymusu wobec własnych obywateli.
W tym nowym systemie, którzy dawni tamci nazwali sobie dziś demokracją i zapomnieli dodać polską demokracją w wydaniu dla ubogich, zastanawia mnie inny fenomen. Mianowicie; od momentu zrzutu, kiedy sowieci dostarczyli nam fachowców z gotowym PKWN do momentu transformacji ustrojowej – może jestem zgryźliwy, może nawet jestem tym grzebiącym w popiele, ale kiedy czytam i jak słyszę zwrot "transformacja ustrojowa", to natychmiast wyświetlają mi się: dolar i rubel transferowy – relacja rzeczywistej wartości między jednym a drugim: po dodaniu jednego do drugiego wychodzi nam wymierna suma w postaci – afera FOZZ.
Ale ten wspomniany przeze mnie – nowy system – mimo licznych, publicznie głoszonych deklaracji rozliczenia głównych macherów starego systemu, nie robi nic, aby jakąkolwiek sprawę wyjaśnić, co gorsze – robi wszystko, aby prześcignąć tamtych w robieniu złodziejskich geszeftów, o których rozpiszę się w kolejnych odsłonach.
Nic odkrywczego w stwierdzeniu, że jeśli któryś system nawala, nie działa właściwie, to trzeba go zmienić, aby reszta mogła prawidłowo funkcjonować. Tylko jest jedno ale – jeśli tym system jest Główny System Sterowania Państwem, to i jak począć.
Każdy, średnio zorientowany, człowiek wie, że remonty kapitalne, kiedy zaniedbało się remonty bieżące, odkładając je na niesprecyzowane potem, zazwyczaj są nieopłacalne; pochłaniają wiele środków i czasu, są pracochłonne, a efekt nigdy nie jest zadowalający.
Dowodem na nieuzasadniony koszt remontu/naprawy (na papierze rzecz jasna, gdyż w rzeczywistości od dawna nie są prowadzone żadne naprawy bieżące) systemu państwa jest przesunięcie Dnia Wolności Podatkowej z 14 czerwca – w ubiegłym roku, na 24 czerwca tego roku. Robert Gwiazdowski stwierdził, że obecny system – państwo jest bardziej pazerne niż za czasów feudalizmu.
CDN.
W kolejnej części „Suma polskich strachów (b)” poruszę temat: zakazy i nakazy w czasach istnienia i funkcjonowania państwa PRL w relacji z dzisiejszym postrzeganiem funkcjonowania prawa.