Suad, dziewczyna z gitarą
21/01/2013
600 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
CZTERY STRUNY ŚWIATA (57) Dziś zapraszam na koncert do Paryża, na występ mało znanej, kabylskiej piosenkarki Souad Massi z Algierii.
Na jej ślad naprowadził mnie mój serdeczny przyjaciel, Andrzej Ch. z Krakowa, audiofil, erudyta i poliglota, który z dzieciństwa spędzonego w Algierii przywiózł nie tylko kawał wiedzy o Maghrebie, ale także ogromny sentyment do bardzo ciekawej i swoistej, tj. odmiennej od arabskiej, muzyki berberyjskiej, którym mnie zaraził. To z jego zbiorów pochodzi pocztówka muzyczna, którą opublikowałem na blogu 10 marca 2012. Oczywiście, obaj zakochaliśmy się także w Suad Massi, jednej z największych współczesnych piosenkarek bardzo bogatego świata muzyki Maghrebu.
Suad Massi jest absolutnie wyjątkowa. Rzadko można usłyszeć i zobaczyć tyle kobiecości i ciepła w obcej osobie, i poczuć tyle duszy w drugim człowieku. Śpiewa w języku tak trudnym i dalekim, że nikt oprócz Kabyli nie rozumie jej słów, tym bardziej że bardzo rzadko ukazują się ich tłumaczenia nawet na arabski lub francuski, ale każdy wie co ona śpiewa, bo to się czuje. Śpiewa w rodzimym języku kabylskim, albo często również w szaui, dialekcie arabskiego, którym mówi się w Algierii, z silną domieszką z języków berberyjskich. Nierzadko w jednym utworze miesza kilka języków, także francuski i angielski. Ma wcale nieczęstą wśród piosenkarzy cechę: wie, co śpiewa i po co śpiewa. Można tego słuchać i słuchać…
Suad jest prawdziwa. Nie ma w niej najmniejszej sztuczności, żadnych kreacji, żadnych sztuczek z głosem albo instrumentem, żadnych wydziwiań i fajerwerków bez których żadna miernota dziś nie ma odwagi pojawić się na scenie. Ona siada, bierze zwykłą gitarę akustyczną i zaczyna śpiewać. Ma śliczny, kobiecy, miękki głos, piękne ręce i kochaną, ciepłą, prawdziwą twarz, prawie bez makijażu, twarz prostej berberyjskiej dziewczyny, która nie umie ukryć ani wieku, ani uczuć. Jest przede wszystkim duszą przyobleczoną w ciało. Jej obecność i jej śpiewanie rozmiękcza i wzrusza.
Urodziła się w 1972 roku w Algierze, w biednej muzułmańskiej rodzinie jako jedno z siedmiorga dzieci. Muzyką i gitarą zaraził ją starszy brat. Mając 17 lat fascynowało ją flamenco, ale w 1992 roku przystała do kabylskiej grupy Atakor, która śpiewała rockowe pieśni polityczne. Nie było to wtedy bezpieczne, Souad musiała obciąć, włosy, chodzić w spodniach i udawać chłopaka, ale i tak zaczęto grozić jej śmiercią. Ponieważ kilku innych bardów kabylskich rzeczywiście zamordowano, Souad ostatecznie w 1999 roku porzuciła ten zespół i uciekła do Paryża, gdzie rozpoczęła udaną, choć niszową karierę solo. Wydała dotąd pięć albumów, często koncertuje dla zamkniętej publiczności, głównie dla licznej we Francji diaspory maghrebijskiej. I właśnie na jeden z takich koncertów zapraszam dzisiejszego wieczoru…
CZTERY STRUNY ŚWIATA to otwarty cykl na moim blogu, w którym zajmuję się tematyką muzyczną. Interesuję się zwłaszcza muzyką etniczną, religijną, njuejdżową, ambientową, dawną… Piszę o muzykach, zespołach, utworach, instrumentach, stylach itp. Jako ostatnie ukazały się w tym cyklu:
(26) Odkrycie Gurrumula (17.05.2012)
(27) Jedna łza Amalii (6.06.2012)
(28) Śpiewało Chambao (23.07.2012)
(29) Eleftheria Arvanitaki (30.07.2012)
(30) Adam Hurst (1.08.2012)
(31) Polifonia z Korsyki (27.08.2012)
(32) Wino, mężczyźni i śpiew (3.09.2012)
(33) Ali Amran (28.09.2012)
(34) Levon Minassian (7.10.2012)
(35) Hymny templariuszy (22.10.2012)
(36) Mistyka z elektroniką (12.11.2012)
(37) Mariza de Lisboa (21.11.2012)
(38) Kuba szczęśliwa (22.11.2012)
(39) Viva Vivaldi (7.12.2012)
(40) Lutnia Abrahama (10.12.2012)
(41) Cygańscy królowie (11.12.2012)
(42) Noc w Alhambrze (12.12.2012)
(43) Anastasis DCD (13.12.2012)
(44) Odszedł Ravi Shankar (14.12.2012)
(45) Głos divy bosonogiej (18.12.2012)
(46) Noc zimowego przesilenia (20.12.2012)
(47) Franuś od Łucji (21.12.2012)
(48) Wigilia Jordi Savalla (23.12.2012)
(49) Śpiew wczesnych chrześcijan (25.12.2012)
(50) Koncert z Wiednia (31.12.2012)
(51) Śpiew w Złotej Świątyni (5.01.2013)
(52) Róże Południa (8.01.2013)
(53) Sikhijskie Waheguru (12.01.2013)
(54) Legendy z Montreux (18.01.2013)
(55) Tinariwen (19.01.2013)
Ponadto do większości postów na moim blogu dodaję deser muzyczny w postaci jednego utworu, możliwie dopasowanego do poruszonej tematyki, czasami z krótkim omówieniem.