Rysunek jest mylący o tyle, że mówi raczej o indywidualnej strategii przetrwania. Ale też ma wymiar symboliczny dla tego szerokiego zjawiska, które obserwujemy już ponad dwie dekady. Zjawiska politycznego przetrwania, zwanego również trzymaniem się koryta, czy też stołka. Zjawisko to ma charakter utajony i raczej mało drażniący tzw. elektorat w sytuacji, kiedy polityczne karty układają się wyraźnie pomyślnie dla, którejś ze stron. W takim scenariuszu polityczne utarczki w ramach przetrwania są raczej tylko zaznaczeniem, że jesteśmy i bronimy swojego terytorium. Niemniej obrona ta podobna jest do tej, którą posłużył się ów tygrys z wrocławskiego ZOO. Czasami wystarczy ryk, a czasami trzeba użyć kłów i pazura. Szczerzenie kłów, szarpanie pazurami obserwujemy właśnie teraz. I biada tym, którzy dostaną się do […]
Rysunek jest mylący o tyle, że mówi raczej o indywidualnej strategii przetrwania. Ale też ma wymiar symboliczny dla tego szerokiego zjawiska, które obserwujemy już ponad dwie dekady. Zjawiska politycznego przetrwania, zwanego również trzymaniem się koryta, czy też stołka.
Zjawisko to ma charakter utajony i raczej mało drażniący tzw. elektorat w sytuacji, kiedy polityczne karty układają się wyraźnie pomyślnie dla, którejś ze stron. W takim scenariuszu polityczne utarczki w ramach przetrwania są raczej tylko zaznaczeniem, że jesteśmy i bronimy swojego terytorium. Niemniej obrona ta podobna jest do tej, którą posłużył się ów tygrys z wrocławskiego ZOO. Czasami wystarczy ryk, a czasami trzeba użyć kłów i pazura. Szczerzenie kłów, szarpanie pazurami obserwujemy właśnie teraz. I biada tym, którzy dostaną się do politycznej klatki. Szczególnie, gdyby mieli zamiar ją wysprzątać!
Cyrk naszej polityki ujawnia się i w tym, że w zasadzie poza konwencjami, politycznymi wiecami, uprawianiem propagandy i obrzucanie się politycznym g… wystarczy nic nie robić. Wiadomo, że każda kolejna ekipa, to banda populistów, niedouczonych ignorantów, albo douczonych konformistów, której polityczna strategia przetrwania dyktuje zachowawcze nic nierobienie. Słynne zmienianie tak, żeby nic nie uległo zmianie. Po najdalej dwóch kadencjach zmęczone społeczeństwo wybierze z politycznego saka, to co zostaje do wybrania (wybór nie jest wielki) najdalej znowu na kolejne dwie kadencje. Model polityki zasadniczo się nie zmieni, więc znowu będziemy się bujać na politycznym wahadle.
Oczywiście to społeczeństwo zachowuje swoje „zdrowe” odruchy buntu, które materializują się w obdarzaniu zaufaniem jakichś politycznych „nowotworów”. „Nowotwory” wytwarzają nową nowotworową polityczną tkankę. Ta jednak poza zjadaniem innych tkanek, siebie samej i dla okrasy paroma nośnymi hasłami, (to wzajemne zjadanie się maskującymi) nie ma nic do zaoferowania. Wielu da to iluzję, że nasza polityka kooptuje nowe, dynamiczne i uczciwe. Iluzję zmian na lepsze (dla pewnego wąskiego grona na pewno). Dzięki temu system trwa… póki co.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję