widział pan Macierewicz. Co prawda nie rozmawiał z Nią sam tylko widział w telewizorni w rozmowie z panem Komorowskim – synem zmarłego w katastrofie smoleńskiej ministra – ale przecież strach ma wielkie oczy a więc i przewodniczący musiał to zobaczyć. Trudno podejrzewać przecież aby zobaczył na ekranie odbicie swojej własnej twarzy. „Lektura stenogramów z prokuratury dowodzi fachowości ekspertów jego zespołu” dowodził Macierewicz twierdząc również że Olejnik boi się otwartej debaty z ekspertami jego komisji. „Kampania pałkarska” (nie mylić z piłkarską!) prowadzona przez GW ma nie dopuścić do naukowej debaty z przesłuchanymi przez prokuraturę naukowcami a ponieważ ujawniono „tajne informacje” ze śledztwa, poseł Macierewicz składa kolejne zawiadomienie do prokuratury ale jednocześnie będzie mówił o tych „tajnych informacjach” na otwartym posiedzeniu swojego […]
widział pan Macierewicz. Co prawda nie rozmawiał z Nią sam tylko widział w telewizorni w rozmowie z panem Komorowskim – synem zmarłego w katastrofie smoleńskiej ministra – ale przecież strach ma wielkie oczy a więc i przewodniczący musiał to zobaczyć. Trudno podejrzewać przecież aby zobaczył na ekranie odbicie swojej własnej twarzy.
„Lektura stenogramów z prokuratury dowodzi fachowości ekspertów jego zespołu” dowodził Macierewicz twierdząc również że Olejnik boi się otwartej debaty z ekspertami jego komisji. „Kampania pałkarska” (nie mylić z piłkarską!) prowadzona przez GW ma nie dopuścić do naukowej debaty z przesłuchanymi przez prokuraturę naukowcami a ponieważ ujawniono „tajne informacje” ze śledztwa, poseł Macierewicz składa kolejne zawiadomienie do prokuratury ale jednocześnie będzie mówił o tych „tajnych informacjach” na otwartym posiedzeniu swojego zespołu parlamentarnego.
Po ponad 3 latach naukowcy dysponujący „dowodami” znaleźli się w prokuraturze. Dysponujący wynikami obliczeń i symulacji wskazujących na popełnienie przestępstwa nie mieli czasu ani możliwości aby złożyć swoje konkluzje na ręce prokuratora. Otwarcie mówi iż dostępne są w Internecie i odsyła do tego źródła swoich rozmówców. Jak się teraz okazuje nie wiadomo zresztą skąd pochodzą dane do wspomnianych obliczeń a osoba je publikująca przyznaje się iż ich nie posiada. Inny „ekspert” ogląda przez 40 minut kawałek metalu pochodzący podobno z rozbitego samolotu i wydaje naukową opinię. Nie są już potrzebne zasoby uniwersyteckich laboratoriów do zbadania szczątka pochodzącego z katastrofy. Widać przecież gołym okiem że zniszczył go wybuch.
Nie wiem na ile ujawnienie rozmów w prokuraturze jest naruszeniem przepisów prawa karnego. Wiem natomiast iż przecieki są w polskim politycznym światku codziennością i wywołują zawsze polityczne skandale. Tak jest i tym razem chociaż co prawda nie prezentują faktów nieznanych de tej pory publicznej opinii. Pokazują jednak jak mizerne są podstawy do nazywania prac osób związanych z parlamentarnym zespołem do nazywania ich „naukowymi”. Są oczywiście jakimś wyrażeniem opinii tych wszystkich nie zgadzających się z zaprezentowanymi wnioskami komisji Millera ale czy można poważnie traktować prace zespołu kierowanego przez polityczną figurę z bardzo specyficznymi politycznymi poglądami, który nie ma najmniejszego pojęcia nie tylko o katastrofach lotniczych ale o kierowaniu pracami inżynierskich ekspertów? Osoby której każde pojawienie się związane jest z kontrowersjami, wywołuje publiczne kłótnie i który co rusz składa doniesienia do prokuratury których liczba jest już chyba niepoliczalna?
Zespół Macierewicza jest zorganizowany i posiada w swoim gronie członków tylko jednej politycznej partii. Według tego samego klucza są oczywiście dobierani jego eksperci. Trudno oczekiwać od takiego grona obiektywizmu i trudno wymagać aby zgadzał się z faktami prezentowanymi przez politycznego przeciwnika. Nie znaczy to oczywiście iż nie wyciąga na światło dzienne błędów, zaniedbań, niedociągnięć i pomyłek związanych ze smoleńską katastrofą. Przy tak niecodziennych zdarzeniach jak rozbicie prezydenckiego TU-154M na terenie „wrogiego” państwa i rzucaniu przez nie, w celu ukrycia własnych błędów, kłód pod nogi, nie można było oczekiwać płomiennej współpracy. Mści się to do dzisiaj i Macierewicz ze swoim zespołem sprytnie to wykorzystuje. Ale niestety, nawet słuszne uwagi są widziane przez pryzmat politycznej walki o władzę.
Macierewicz antagonizuje, skłóca i manipuluje. W polityce od długiego czasu znany jest z poruszeń słonia w składzie z porcelaną. Tak jest również w pracach obecnego zespołu który zamiast wyjaśniać coraz więcej zaciemnia. Ilość hipotez przez niego prezentowanych idzie w dziesiątki, jedna od drugiej co mniej prawdopodobna. Katastrofa smoleńska służy politycznym celom a nie poznaniu technicznych czy organizacyjnych przyczyn strasznego wypadku. I będzie ciągle wykorzystywana. Pod płaszczykiem odkrycia „prawdy”.