Od kilku lat nasze klatki schodowe, skrzynki na listy, ogrodzenia prywatnych posesji, a nawet same posesje wyglądają jak śmietniki. Dlaczego tak się dzieje? Winne są temu supermarkety oraz firmy zatrudniające doręczycieli ulotek oraz brak prawa jednoznacznie regulującego tę kwestię.
Mieszkam w średniej wielkości mieście. Do niedawna, gdy jedynym supermarketem był E. Leclerc, to jeszcze z ulotkami był względny spokój. Raz w tygodniu dostawałem gazetkę, przeglądałem ją i wywalałem do kosza. Ale jak niecałe dwa lata temu powstała galeria handlowa, to mój płot i skrzynka na listy niemal codziennie wyglądają jak śmietnik i szczerze mówiąc, zaczynam mieć tego dość. E. Leclerc. Carrefour, Jysk, Media Expert itp. Sama makulatura. Na szczęście tuż koło wejścia na posesję i skrzynki pocztowej stoi kosz na śmieci, a więc każda ulotka od razu w nim ląduje.
Ustawa "antyulotkowa"?
Potrzebna jest w tej sprawie ustawa podobna do ustawy antyspamowej zakazującej rozsyłania drogą elektroniczną niezamawianych treści, chyba że właściciel skrzynki pocztowej wyrazi na to zgodę. Ta sama zasada powinna dotyczyć dostarczania ulotek i innych druków bezadresowych do domów i mieszkań – jeżeli właściciel mieszkania czy posesji chce otrzymywać takie materiały, to powinien na skrzynce pocztowej, drzwiach czy ogrodzeniu posesji zamieścić napis np. "Miejsce na reklamy" albo "Wyrażam zgodę na otrzymywanie materiałów reklamowych i druków bezadresowych".
Brak takiego napisu zezwalającego na umieszczanie materiałów reklamowych powinien domyślnie oznaczać, że właściciel nie życzy sobie otrzymywania tego rodzaju materiałów, a dla firm powinien on automatycznie oznaczać zakaz umieszczania w tym miejscu takich materiałów i to pod groźbą odpowiedzialności karnej. Złamanie tego zakazu powinno być ścigane przez sąd lub policję, w razie zgłoszenia tego faktu przez właściciela domu lub mieszkania. Tak samo jak ze spamem – jeżeli chcesz otrzymywać materiały reklamowe na skrzynkę e-mail, to musisz wyrazić zgodę np. klikając w odpowiednie miejsce, gdzie jest zamieszczona formułka typu "Wyrażam zgodę na otrzymywanie materiałów reklamowych", jak nie klikniesz, to znaczy że nie wyrażasz zgody, a spam mimo to przychodzi – możesz zgłosić to policji. Zakaz ten powinien obejmować również ulotki wyborcze.
Dosyć zaśmiecania
Szczerze mówiąc dość już tego bombardowania nas reklamami na każdym kroku. W telewizji reklamy, w Internecie reklamy, w radiu reklamy, na mieście reklamy, a już nawet na własnej posesji, płocie czy drzwiach do mieszkania reklamy. I to za darmo, bo zaśmiecają mi płot i nie płacą za to. Telewizja czy portale internetowe zarabiają na reklamach, ja jako właściciel posesji nie zarabiam, a płot i skrzynkę mam ustawicznie zaśmiecaną i nic nie mogę z tym zrobić, mogę tylko sprzątać.
Z reklamą TV i internetową sobie poradziłem, bo dzisiejsza technika na to pozwala – filmy nagrywam i oglądam z nagrywarki czy kasety wideo, a w komputerze zainstalowałem programy blokujące wyświetlanie okienek pop-up i banerów reklamowych oraz filtrujące spam. A z ulotkowym spamem poradzić sobie nie mogę TYLKO przez brak odpowiednich ustaw.
Dlaczego nie ma w Polsce ustaw zakazujących bombardowanie ludzi nachalną reklamą bez ich zgody? Czym się różni ulotka na płocie prywatnej posesji, reklama telewizyjna, radiowa czy internetowa od spamu? Niczym. Tak samo irytuje i tym samym zniechęca odbiorcę do jej obejrzenia, a więc efekt jest odwrotny od zamierzonego.
Zagrożone jest też nasze bezpieczeństwo – duża ilość porozrzucanych ulotek przy wejściu na posesję czy do mieszkania oznacza zazwyczaj dłuższą nieobecność mieszkańców i jest to sygnał dla złodziei, że nikogo nie ma w domu, co może ich zachęcić do włamania i dokonania kradzieży.
