Bez kategorii
Like

STOKROTKA – rozmowy z Bogiem

30/04/2011
372 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

Ta historia miała miejsce kilka miesięcy temu…

0


Anulce od najmłodszych lat kosmyki kręcących się blond włosów prześlicznie przykrywały duże niebieskie oczy. Nieomal od urodzenia przez wszystkich znajomych postrzegana była jako dzieło natury. Urodziła się na wiosnę, więc szczęśliwa mama – Weronika – nazwała ją Stokrotką. Była oczekiwanym dzieckiem. Po ślubie Andrzej – żołnierz batalionu komandosów – wyjechał na Bałkany w misji ONZ. Po wielokroć pisali do burmistrza o wykup mieszkania po babci. Po roku przyszła oczekiwana pozytywna decyzja. Zgoda! – pierwsza wpłata 40 tys. zł, kolejne przez 3 lata po 17 tys. zł. Dzień ten uważali za jeden z najszczęśliwszych w ich życiu. 71 m. kwadratowych prawie w centrum miasta no i jeszcze 42 metry ogródka. Czego chcieć więcej? To zaliczka na przyszłość. Szczęśliwą przyszłość.

Większość z ich znajomych ma kredyty mieszkaniowe na 30 lat. Jedni w obcej walucie inni w złotówkach, ale zawsze kredyty. Określonego dnia miesiąca trzeba myśleć, że jutro trzeba zapłacić ratę. Ich ten problem nie dotyczył. Przyszłość rysowała im się tylko w jasnych kolorach wymarzonej małżeńskiej szczęśliwości. Zdjęcie Andrzeja wisiało nad łóżkiem Stokrotki i Weroniki. Każdego wieczora obie klękały przy łóżku modląc się by wrócił z misji cały i zdrowy. Po amen, do obowiązków mamy należało podanie liczby dni do powrotu ojca.

Tego słonecznego poranka Weronika wychodząc z poradni trzymała za rękę Stokrotkę i zastanawiała się jak to powiedzieć maluszkowi, że będzie miała siostrzyczkę lub braciszka. Jak zacząć? Tak poważnie czy tak trochę śmiesznie? Szła z nią na przystanek tramwajowy pochłonięta myślami komu najpierw powiedzieć? Zadzwonię do Andrzeja. Będzie szczęśliwy, marzył o synku. No a co stoi na przeszkodzie wygadać się Stokrotce, przecież kobieta, córka, Boże, ale ona jeszcze taka malutka, co ja kombinuję? Tak szły w zgiełku ulicznego ruchu, a z upływem milczenia mamy Stokrotka niespodziewanie wykonała krok przed nią i zagrodziła jej drogę. Mamo czy chcesz mi coś powiedzieć? Jakoś tak czuję, że zaraz coś mi powiesz. No powiedz, jesteśmy tylko dwie a tata tak daleko.

– No dobra duża kobieto, powiem ci, nie wytrzymam dłużej utrzymywać w tajemnicy tej radości. Jestem w ciąży, będziesz miała braciszka lub siostrzyczkę. 3 miesiąc. Rozumiesz Stokrotko. Za niedługo będzie nas czworo. Będzie weselej i będziesz miała się z kim bawić no i liczę na twoją pomoc w jego wychowaniu.

Przykleiły się do siebie w objęciu tak serdecznym co po trosze wariackim zwracając uwagę przechodniów na siebie. Śmiały się, całowały, cmokały salwami buziaków nie zauważając przy tym, że leją się im ciurkiem łzy z oczu.

– Najlepiej pojedziemy do miasta na rynek na duże, ogromne lody z wielką śmietaną z bakaliami. Kupujesz temat Stokrotko?

– Jasne mami – kupuję, ale cola też?

– Tak Stokrotko, cola też.

Rankiem dnia następnego Stokrotka nie obudziła się jak zawsze przed piątą i nie podreptała do Weroniki do łóżka. Nachodziliśmy się, najadłyśmy, moc wrażeń, pośpimy dzisiaj dłużej, przekręcając się na bok pomyślała. Dzisiaj laba do dziesiątej. Przeciągnęła się czując, że sen jak na zamówienie zabiera ją na ukwiecone łąki, na miękki koc rozłożony w bujnej trawie. Dobrze, muszę teraz więcej spać ono tego potrzebuje.

Obudził ją hałas aut na sygnale jadących pod oknami. Jejku już po jedenastej. Śniadanie, Stokrotka, ale pospaliśmy.

– Stokrotko, Stokrotko czy wiesz, która już godzina? Wstajemy, śniadanie trzeba zjeść, a tu pora obiadu się zbliża. Stokrotko !!!

Pobiegła do małego pokoju, Stokrotka nie spała, leżała na wznak z otwartymi oczami, cała rozpalona, policzki czerwienią przypominały swym kolorem dojrzałe maki.

– Bardzo boli mnie brzuszek i ramiona mami. Jest mi niedobrze.

– Stokrotko, chyba przesadziliśmy z lodami i cola była chyba za bardzo zimna. Oj chyba nie zjemy śniadanka, trochę pogłodujemy, po południu na pewno będzie lepiej. Dam ci gorącej herbatki ziołowej. Zaraz ci pomoże. Trochę sobie poleż, a ja zacznę robić obiadek, wiesz taki lekki, rosołek z kurczaczka, dobrze?

Do popołudnia Weronika po wielokroć zachodziła do małego pokoju, ale stan podgorączkowy, rozpalone policzki, bóle w stawach i gardle nie ustępowały.

Rano dzwoniła do rodzinnego, ale wolne terminy były za dwa dni. Postanowiła iść do prywatnej kliniki. Lekarz wysłuchawszy i osłuchawszy Stokotkę zalecił dietę i przeczyszczenie. Wie pani ciepło, lody są mrożone po kilka razy, o infekcję nie trudno. Kilka dni dietki i będzie dobrze.

Po trzech dniach wcale lepiej nie było, bóle, mdłości, podgorączkowy stan, a wieczorem Weronika zauważyła w nocniku krew w stolcu.

Męska decyzja. Akademia, docent, prywatna wizyta 2 tys.zł.

– Proszę na 2-3 dni zostawić Stokrotkę na kompleksowe badania. Krew, migdałki i wycinki, to nie musi być coś poważnego. Będzie moją osobista pacjentką. Niech się pani nie martwi.

Po dwóch tygodniach nerwów, nieprzespanych nocy, strachu o ciążę, czy denerwować Andrzeja? Przyjął ją na oddziale ordynator z dwoma lekarzami.

Niech się pani tak nie denerwuje, pani potrzebuje spokoju, jest pani w ciąży, to jeszcze małe dziecko, w większości one radzą sobie lepiej jak dorośli z tą chorobą.

Chłoniak nieziarniczny (NHL). Nieziarnicze chłoniaki złośliwe to nowotwory pojawiające się jako skutek klonalnego rozrostu komórek limfoidalnych. Proszę nam wierzyć z tego można wyjść. Oczywiście mogą się pojawić problemy, ale dzisiejsza nauka zrobiła kolosalne postępy.

Jeszcze tego samego dnia Weronika z podpowiedzi koleżanki poszła do domu profesora, najlepszego onkologa w mieście. Otworzyła drzwi jego żona.

– Ja do profesora, chciałam by zobaczył moją Stokrotkę znaczy się Anulkę, leży w akademii, ale ja chciałam na prywatną wizytę się umówić.

– Profesor jest u wnuków na daczy, będzie wieczorem, niech pani zadzwoni jutro do kliniki.

– Wie pani profesorowo, ale ja chciałambym dzisiaj omówić sprawę z profesorem i by jutro zbadał moją Stokrotkę, ona jest chora, bardzo chora, na chłoniaka złośliwego, pan profesor ma na pewno jakieś środki co pomogą.

– Środki to pani powinna mieć, droga pani. Już pani powiedziałam, że jest na daczy.

– To może ja przyjdę ze środkami wieczorem by się tylko umówić na jutrzejszą wizytę. Bardzo proszę, błagam!

– No dobrze niech pani zajdzie ok. dwudziestej. Poproszę męża by panią przyjął.

Weronika niemal biegiem pobiegła do domu, rozsądek kazał jej zwolnić, bo czuła, że nie tylko ona ma zadyszkę, ten pod jej sercem też ją może mieć. Wyjęła z pod bielizny Andrzeja pięć tys. zł włożyła do koperty i po wypiciu herbaty wracała pod dom profesora. Miała szczęście, bo gdy dochodziła do wilii profesora zauważyła dużego Leksusa wjeżdżającego na posesję. O jak to dobrze, nie będę musiała czekać.

Profesor, dystyngowany pan, wysłuchał, pocieszył – to małe dziecko, wyjdzie z tego – zajdę do niej jutro z rana, kopertę wziął. Dobry człowiek, rozumie drugiego w potrzebie. Niech pani o siebie dba, nastęca tronu? Ha ha. Proszę jutro do mnie zajść do gabinetu – podał adres – ok. 18.00.

– No sprawa jest dość poważna, ale Anulka to młodziutki organizm, poradzi sobie. Przepiszę pani receptę na dobry specyfik, niestety nie ma go w Polsce, ale proszę pojechać do Berlina do dobrej apteki, tam mają.

– Ile się należy?

– Trzy tysiące złotych.

– Nie mam, ale jutro przyniosę o 18. może być?

– Dobrze, będę miał już wypisaną receptę i bardzo proszę nie czekać w kolejce. Proszę zapukać to ją pani dam.

Pod bielizną Andrzeja nie było już pieniędzy. Koleżanka uspokoiła ją, że przy takich zarobkach męża, w każdym banku dostanie kredyt. Poszły razem, rzeczywiście w ciągu godziny dostała 20 tys.zł, szybko jak w reklamach telewizyjnych. Wieczorem otrzymała receptę – zgodnie z umową, kulturalnie – i pojechała do Berlina nocnym pociągiem. Apteka, recepta, kontrola recepty, tylko zaskoczenie, lekarstwa kosztują ponad 6 tys.euro. Szybko do domu, zaświadczenie drugi bank i 40 tys.zł. Resztę, będę miała na następne wydatki.

Wieczorem, na sali Stokrotka się obudziła, gdy Weronika trzymała jej dłoń w swojej. Mami ty cały czas byłaś przy mnie? Tak skarbie, siedzę tu i patrzę jak zdrowiejesz.. Jeszcze parę dni i wrócimy do domku. Pan doktor powiedział, że te lekarstwa co ci przywiozłam są rewelacyjne. Już za dni parę pójdziemy we dwie na spacer. Mamuniu we trójkę pójdziemy na spacer, we trójkę. Już widać twój brzuszek z elemelkiem. Tak go na razie nazwałam. A powiesz mi jak ci lekarz powie, czy to braciszek czy siostrzyczka? Oczywiście, będziesz pierwszą osobą, której to powiem.

Następną wizytę załatwiła u innego profesora kuzynka Weroniki. Oczywiście prywatną, w prywatnym gabinecie. Znowu wizyta w banku, recepta, Berlin i kolejne tym razem 7,5 tys.euro.

Weronika już drugą noc siedziała przy Stokrotce trzymając ją za rękę. Gładziła jej już prawie łysą główkę, wenflony podłączone do jest piersi cyklicznie opuszczały krople płynu, kojącego ból. Czuła, że sama słabnie i tak na trochę położyła by głowę obok niej. Stale rosnący brzuch nie pozwalał jej opierać się o krawędź łóżeczka.

– Mami słyszysz mnie? Mamuniu?

Ocknęła się, to Stokrotka z szeroko otwartymi oczami uśmiechała się do niej. Mamuniu, pójdź spać, nie martw się ja ci nie umrę. Wiesz ja mam sposób na to by nie umrzeć, jak ta koleżanka obok. Jak przyjdzie śmierć to ja nie zamknę oczu i będę miała mocno otwarte i nie umrę. Mamusiu ja już jestem całkiem duża i wiem, że muszę kochać ciebie jeszcze długo, długo. Pójdź spać.

Weronice, łzy ciekły tak już pojedynczo. Tak wiele już ich wylała, wpatrzona w Stokrotkę, która tak ze słodką minką zasnęła. Zaczęła szukać w głowie odpowiedniej modlitwy. Matko Boska ja już nie pamiętam żadnej, ale ty wiesz, że błagam, błagam Ciebie o życie dla Stokrotki. Wybacz mi, ale wiem, że mnie rozumiesz, że ciebie Matko błagam. Pomóż mi choćby ten jeden raz, nigdy już o nic nie będę ciebie prosiła. Tylko ten jeden raz..

– Siostro, siostro bardzo boli!!!

Obudziła się pod wieloma lampami świecącymi jej prosto w twarz.. Jak pani ma na imię? Jak się pani nazywa? Rano obudziła się na łóżku szpitalnym, z trudem zeszła z niego, ciasna szpitalna koszulina nie pozwalała zrobić jej większego kroku. Poznała na korytarzu, że jest piętro niżej jak oddział dziecięcy. W bólach, drepcząc doszła do sali Stokrotki. Anulka nie spała. Patrzyła na nią swym cudownym, mądrym wzrokiem. Tak dobrze znowu trzymać za rękę mój skarb, moją Stokrotkę.

– Mami, już nie masz brzuszka? Już Go nie ma? Taka jesteś blada, usiądź przy mnie na łóżku. Wiesz ja sobie myślę , że jak on sobie tam poszedł, to ja muszę dzisiaj zamknąć mocno oczy i pójść do niego. Muszę się nim zaopiekować. Ty się będziesz opiekowała tatusiem a ja elemelkiem. On jest taki bardzo mały. Kto się będzie z nim bawił? Kto go nakarmi? Kto go przytuli? Ja już to wszystko umiem. Też będę chodziła z nim na spacery.

Wieczorem Weronika była już w domu. Taki pusty, taki beznadziejnie pusty. Dopiero co w małym pokoju spała Stokrotka. Jeszcze słyszę jej chichot.

Ciszę przerwał dzwonek do drzwi, to sąsiadka. 

– Pani Weroniko mam osiem poleconych, pokwitowałam, wszystkie od Komornika Sądowego, nawet tu już pod drzwiami, byli i walili w drzwi. Powiedziałam, że jest pani w szpitalu. Powiedzieli, że będą przychodzić. 

Śledząc za zamykającymi się drzwiami, Weronika zauważyła nad nimi duży hak. Dziadek wieszał na nim dziczyznę do oprawienia.

Święty Boże, Święty Boże.

„>

0

222 Legionista http://www.sklepowicz.com.pl

Prawnik, uczulony na ignorancję sądów i systemu bankowego....

218 publikacje
34 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758