Bez kategorii
Like

Stoję po stronie Jarosława Marka Rymkiewicza

21/03/2011
439 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

   17 marca 2011 odbyła się pierwsza rozprawa w procesie sądowym jaki koncern Agora wydawca Gazety Wyborczej wytoczył Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi. Rymkiewicz poeta, eseista, wybitny historyk literatury, laureat Nagrody Literackiej Nike 2003 został pozwany za słowa z ubiegłorocznych łam Gazety Polskiej, w których redaktorów Gazety Wyborczej określił mianem „duchowych spadkobierców Komunistycznej Partii Polski” oraz iż „pragną żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami”. Z całą pewnością były to słowa mocne, ale jak dla mnie dopuszczalne w ramach ostrej, opiniotwórczej polemiki między dwoma przeciwstawnymi światopoglądowo środowiskami intelektualnymi. Zresztą czy nie jest czasem tak, że Gazeta Wyborcza została „porażona” własną bronią ? Środowisko Wyborczej ustami min.: swojego naczelnego Michnika wielokrotnie atakowała środowiska, z którymi się nie zgadzała, nierzadko była to krytyka o wiele […]

0


 

 17 marca 2011 odbyła się pierwsza rozprawa w procesie sądowym jaki koncern Agora wydawca Gazety Wyborczej wytoczył Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi. Rymkiewicz poeta, eseista, wybitny historyk literatury, laureat Nagrody Literackiej Nike 2003 został pozwany za słowa z ubiegłorocznych łam Gazety Polskiej, w których redaktorów Gazety Wyborczej określił mianem „duchowych spadkobierców Komunistycznej Partii Polski” oraz iż „pragną żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami”.

Z całą pewnością były to słowa mocne, ale jak dla mnie dopuszczalne w ramach ostrej, opiniotwórczej polemiki między dwoma przeciwstawnymi światopoglądowo środowiskami intelektualnymi. Zresztą czy nie jest czasem tak, że Gazeta Wyborcza została „porażona” własną bronią ? Środowisko Wyborczej ustami min.: swojego naczelnego Michnika wielokrotnie atakowała środowiska, z którymi się nie zgadzała, nierzadko była to krytyka o wiele bardziej brutalna, nieuczciwa i nieadekwatna, z oskarżeniami najcięższymi o faszyzm i antysemityzm włącznie. I naprawdę nie było bardzo trudne, żeby taką metkę od Wyborczej otrzymać. Epitety „oszołomstwa”, zaściankowości czy fanatyzmu religijnego były „lżejszym” wymiarem kary serwowanej przez intelektualno-światopoglądowy, samozwańczy sąd z ulicy Czerskiej. Do niedawna (mniej więcej do afery Rywina i roku 2005) Gazeta Wyborcza i Adam Michnik czerpali korzyści z bycia swoistą nietykalną, kulturową wyrocznią. Zgadzam się tutaj z komentarzem Piotra Skwiecińskiego z „Rzeczpospolitej” [1], że Adam Michnik ma świadomość wyczerpania się takiej monopolistycznej formuły i nie może się z tym pogodzić. Gdy brakuje mu argumentów coraz częściej sięga po drogę prawną i straszenie sądem. Pokazuje tym samym według mnie, że od samego początku środowisko Wyborczej nie zasługiwało na taką pozycję jaką miało (dlaczego i jak dokładnie uzyskało ją to odrębny ciekawy temat, przemilczany w III RP, ale tak jak Tygodnik Powszechny w książce Romana Graczyka pewnie doczeka się w końcu analitycznego przeglądu). Co więcej wolności słowa i prawa do głoszenia poglądów najwyraźniej nie rozumiało w ogóle albo jeśli już to na zasadzie „moralności Kalego”. Jeśli my coś piszemy i kogoś z kim się nie zgadzamy atakujemy (mieszając z błotem) to dobrze, ale jeśli ktoś nam się „odwinie” to już źle. Zresztą przyjrzyjmy się przez chwilę dokładniej stwierdzeniom Rymkiewicza czy aby na pewno są tam tylko kłamliwe oszczerstwa jak twierdzi Agora czy też subiektywne, emocjonalne opinie mieszczące się w ramach pluralistycznej wymiany zdań i wolności słowa jak twierdzi część komentatorów przychylnych Rymkiewiczowi, ale nie zadeklarowanych zwolenników ? Dla mnie ta druga wersja jest nawet akceptowalna, ale nie powinniśmy tak łatwo pomijać jednak dość istotnych faktów z życiorysów redakcji GW. Przecież Ozjasz Szechter [2] przedwojenny działacz Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy (będącej ekspozyturą na płd. – wsch. ziemiach II RP zdelegalizowanej Komunistycznej Partii Polski) to ojciec Adama Michnika. Przecież Stefan Michnik [3], działacz Polskiej Partii Robotniczej (nowego wcielenia KPP powstałego z inspiracji Moskwy jeszcze w czasie II wojny światowej), prokurator w czasach zintensyfikowanej stalinizacji powojennej Polski to przyrodni brat Adama Michnika. Kolejny działacz KPP, PPR i PZPR, pracownik narzędzia powojennego stalinowskiego terroru jakim było Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego Ferdynand Chaber [4] to ojciec Heleny Łuczywo. Uprzedzając potencjalne zarzuty – doskonale zdaję sobie sprawę, że to nie jest tak, że dziedziczy się automatycznie po swoich przodkach wszystkie dobre jak i złe cechy, podobnie jak dzieci nie odpowiadają za wszystkie przewiny rodziców. Nie mniej środowisko w jakim się wychowujemy może mieć istotny wpływ na kształtowanie światopoglądu i tożsamości. Adam Michnik te tematy chciał traktować jako tabu. Co ważniejsze, spoglądając całościowo na życiorys Adama Michnika, można mieć zastrzeżenia co do propagowanych przez niego wartości czy idei odnoszących się do polskiej tradycji, a on sam niewiele uczynił by było inaczej. Za czas do roku 1989 można przyjąć, że ma tzw.: „ładną kartę opozycją” wobec PRL. Trudno jednak pominąć fakt iż mimo, że brał udział w protestach Marca 1968 r., współzakładał i działał w KOR, działał w Solidarności to jednak akcentował swoją odrębność ideową od tzw.: nurtu niepodległościowego opozycji antykomunistycznej. Michnik zaliczał się do tzw. lewicy laickiej (na co wskazuje min.: książka jego autorstwa pt. „Kościół, lewica, dialog”). Nie byli to ludzie, którzy stricte kontestowali sam ustrój komunistyczny, jego podstawy, buntowali się bardziej przeciw jego nieuzasadnionej w ich mniemaniu i bezsensownej opresyjności i wykorzystywanego antysemityzmu. Kilkukrotnie więziony, brutalnie przesłuchiwany (stąd wada wymowy w postaci jąkania) został jednym z głównych uczestników obrad Okrągłego Stołu wykorzystując sprytnie sytuację, w której mógł komunistycznym władzom PRL zawsze nakreślić scenariusz, że albo dojdą do porozumienia z jego środowiskiem jako głównym nurtem opozycji bądź będą mieli do czynienia z „opozycyjną ekstremą”. Z całą pewnością podobne kalkulacje czynili komuniści, wybierając sobie niejako wygodniejszego i co zabrzmi konfrontacyjnie, ale taka jest moja opinia – bliższego ideowo partnera. Wraz z transformacją PRL w III RP rozpoczęła się również transformacja Adama Michnika. Choć może w obliczu tych wszystkich przedstawionych faktów słowo transformacja przestaje być uprawnione. Gazeta Wyborcza porzuciła (a może wręcz przeciwnie tylko nie zostało to dostrzeżone ?) ideały Solidarności i stała się lewicowo-liberalną, kosmopolityczną „elitą”, tropiącą i zwalczającą przejawy „niebezpiecznego patriotyzmu”, przywiązania do tradycji, historii czy katolicyzmu. Ciężko mi zrozumieć dlaczego Adam Michnik uznał, że jest to największym zagrożeniem dla Polski, a jedyny ratunek widział i wciąż widzi w roztopieniu się Polski i jej tradycji w strukturach Unii Europejskiej. Ale takie są fakty i niestety, ale poprzez takie działania Michnik i jemu podobni pośrednio chcą, żeby Polacy przestali być Polakami. Chcę wierzyć, że jest to kwestia wielkiego intelektualnego błędu. Dla Michnika wspomniane wartości były równoznaczne z mocno wypaczoną wersją przedwojennej narodowej demokracji. Rafał Ziemkiewicz w jednym ze swoich felietonów wspomniał, iż na początku lat 90-tych Michnik widział zagrożenie ze strony narodowo-katolickiej (czyli w rozumieniu środowiska GW endeckiej) nawet w części pogrobowców PZPR, którzy w połączeniu (to już moje przypuszczenie) z częścią dawnej opozycji (?) i środowiskiem PAX (pomijając, że u progu lat 90-tych ten faktyczny około endecki przetrwalnik stworzony przez Bolesława Piaseckiego nic już nie znaczył) stworzy potężny ruch, który zatrzyma Polskę w rozwoju i z powrotem przyciągnie w kierunku Rosji (ruch endecki będzie jeszcze przez długi czas ponosił konsekwencję swojej doktryny z przełomu XIX i XX w.). Sam Michnik zwierzał się, że „był pewien, iż po roku 1995 (wybór Aleksandra Kwaśniewskiego na prezydenta – przyp. Paulo) pewne siły już się nie odrodzą”. W tym miejscu w moim przekonaniu dotykamy kolejnej kwestii, która mocno zaważyła na niechęci Michnika do Rymkiewicza (nie zapominajmy, że obaj panowie znają się jeszcze od czasów PRL i przez pewien czas działali we wspólnym jak się wydawało interesie). Michnik w roli tych demonicznych sił (endeckich jakżeby inaczej) co to miały się nigdy nie odrodzić obsadził PIS i braci Kaczyńskich. Rymkiewicz to z kolei gorący zwolennik, teraz z oczywistych przyczyn już tylko Jarosława Kaczyńskiego. Czy trzeba coś dodawać więcej ? Owszem trzeba. Michnik obsadzając w takiej właśnie roli PIS i samego Kaczyńskiego wykazał się całkowitym niezrozumieniem polityki i realiów. Jak również wybiórczym i niesprawiedliwym traktowaniem dorobku narodowej demokracji. Jest to jednak temat na odrębną, obszerną notkę.    

O Rymkiewiczu usłyszałem po raz pierwszy w roku 2007. Przeczytałem jakiś fragment wywiadu, w którym wypowiedział legendarne już chyba słowa (nie będzie to wierny cytat, ale treść będzie zachowana), że „Polska była jak uśpiony żubr, żubr którego Jarosław Kaczyński ugryzł w d… i który w końcu ruszył do przodu”. Jarosław Marek Rymkiewicz nie ukrywa swoich jasnych i klarownych poglądów politycznych. Mocne i poetyckie wypowiedzi to jego znak firmowy, ale trudno im odmówić celności. Oczywiście są także takie, co do których i ja podchodzę z rezerwą, jak np.: „cokolwiek dobrego lub złego robi Jarosław Kaczyński jest to dobre dla Polski”.

Sięgnąłem do tej pory po dwie pozycje z literackiego dossier Rymkiewicza: „Kinderszenen” oraz „Samuel Zborowski”. „Samuela Zborowskiego” ciągle jeszcze czytam, więc nie chcę czynić w tej chwili analizy ani polemik z recenzjami i opiniami na temat tej bardzo dobrej książki. Do tej kwestii na pewno jednak powrócę. Rymkiewiczowi często zarzuca się, mesjanistyczno – romantyczno – insurekcyjne przesłanie płynące z jego twórczości. Patriotyzm bliski bardziej epoce zaborów, oderwanie do rzeczywistości. Po pierwsze nie jest do końca prawda. Po drugie – jest poetą, ma do tego pełne prawo. Po trzecie pozwolę sobie przytoczyć pewien fragment „Kinderszenen” odnośnie opinii Rymkiewicza na temat „Powstania Warszawskiego”, które wywarło na mnie olbrzymi wpływ, w jakiś sposób ukształtowało czy wręcz przewartościowało moją ocenę tamtych wydarzeń: „Szaleństwo Polaków w Powstaniu Warszawskim było odpowiedzią na szaleństwo Niemców w II wojnie światowej”. 

W sporze Agory z Rymkiewiczem stoję nie tylko po stronie wolności słowa, ale także po stronie Jarosława Marka Rymkiewicza. Proces został odroczony do lipca, sprawę będę monitorował. Nie wiem jaki będzie ostatecznie werdykt, ale wiem, że jeśli miejsce w polskiej debacie publicznej, swobodę wygłaszania sądów i niejako promocję ma zapewnione ktoś taki jak Jan Tomasz Gross to tym bardziej należy się to Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi.

 

 

[1] http://www.rp.pl/artykul/628284.html

[2] http://pl.wikipedia.org/wiki/Ozjasz_Szechter

[3] http://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Michnik

[4] http://pl.wikipedia.org/wiki/Ferdynand_Chaber

0

Paulo

"Ktos mnie okreslil jako MWzWM tylko "po drugiej stronie barykady", to nie jest prawda, jestem jak: przeciwienstwo, odwrócenie ideowo-mentalne MWzWM"

27 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758