Między wielką nierządnicą a porządkiem Bożym
Rozdział obu porządków mógł być zresztą przez chrześcijan rozumiany radykalnie – jako całkowite zanegowanie przynależności do wspólnoty państwowej. W ewangelicznych tekstach widać bowiem napięcie: z jednej strony znajdujemy w nich wyraźne potwierdzenie władzy i jej prerogatyw (cesarzowi co cesarskie), z drugiej – fragmenty, które sugerują, że świat doczesny znajduje się we władaniu szatana1. Skupienie się na tych drugich mogło prowadzić do odrzucenia państwa jako czegoś diabolicznego, z gruntu złego. Jak się wydaje, ślad takiego myślenia odnajdziemy w Apokalipsie św. Jana (rozdz. 17 i 18), gdzie ówczesny Rzym ukazany jest jako „wielka nierządnica”, jako „Babilon”, który już wkrótce zostanie ostatecznie unicestwiony. Jeśli dodamy do tego eschatologiczne oczekiwania pierwszych chrześcijan wypatrujących rychłego drugiego nadejścia Chrystusa, nie powinno dziwić, że niektórzy z nich nie tylko odwracali się od życia obywatelskiego, lecz przestawali nawet wypełniać swoje osobiste najprostsze codzienne obowiązki.
Takim postawom zdecydowanie przeciwstawił się już św. Paweł. W drugim swym liście do współbraci w Tesalonice przestrzegał ich, by nie oddawali się spekulacjom „jakoby już nastawał dzień Pański”, lecz „trzymali się wiernie tradycji” i „pracując ze spokojem własny chleb jedli”. W liście tym pojawia się też tajemnicza wizja „tego, co powstrzymuje” nadejście Antychrysta2. Nawiązując do owego fragmentu, Tertulian (zm. 240) taką pozytywną, powstrzymującą rolę przypisał wprost państwu rzymskiemu: „Zanosimy modły zawsze za wszystkich cesarzy (…) Wiemy bowiem dobrze, że ów ogromny cios, grożący całemu światu, i ten koniec czasów, grożący strasznymi wypadkami, opóźnić się może tylko przez zwłokę udzieloną państwu rzymskiemu. Dlatego nie chcemy tego doświadczyć i kiedy modlimy się o odroczenie tych rzeczy, jesteśmy za Rzymem długotrwałym”3.
Kanoniczne ujęcie pozytywnego chrześcijańskiego stosunku do instytucji władzy odnajdziemy w liście św. Pawła do Rzymian: „Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. (…). Jest bowiem [władza – przyp. red.] narzędziem Boga do wymierzania sprawiedliwej kary temu, który czyni źle” (Rz 13,1-4). W swym komentarzu do tego listu św. Ireneusz z Lyonu (zm. ok. 202) pisał: „Dlatego Bóg ustanowił bojaźń ludzką, ponieważ ludzie nie znali bojaźni Bożej, aby podlegali władzy ludzi, oraz aby wychowywani przez ich prawo doszli do jakiegoś stanu sprawiedliwości i uporządkowania wobec siebie wzajemnie, oczywiście w bojaźni wobec grożącego im miecza. (…) Bóg ustanowił władze, aby ludzie bojąc się ich autorytetu, nie pożarli się wzajemnie na wzór ryb, ale aby przez ustanowione prawa powściągali różnorakie niesprawiedliwości pogan. I władze są sługami Bożymi. Jeśli więc są sługami Boga ci, którzy domagają się od nas podatków (…) to jasne jest, że diabeł kłamie, gdy mówi: «wszystko zostało mi dane i dam to komu zechcę» (Łk 4,6)”4. Powyższe teksty Tertuliana i Ireneusza pokazują, jak ograniczona, pełna dystansu, ale coraz bardziej wyraźna akceptacja państwa jako strażnika sprawiedliwego porządku stawała się stopniowo trwałą cechą samoświadomości chrześcijan.
Uznanie potrzeby istnienia państwa jako instytucji „miecza sprawiedliwości” nie pociągało za sobą jednak wcale zaangażowania w sprawy publiczne. Pierwsi chrześcijanie nie byli skorzy do obejmowania urzędów, co również stało się przedmiotem czynionych im zarzutów. Uważano bowiem, że w ten sposób izolują się od innych i tworzą zamkniętą grupę, która, nie chcąc integrować się z resztą społeczeństwa, stanowi dla niego zagrożenie. Na owe zarzuty tak odpowiadał Orygenes (zm. 254): „Wzywa nas także Celsus, byśmy sprawowali urzędy publiczne w swojej ojczyźnie, jeśli jest to niezbędne dla ochrony prawa i pobożności. My jednakże wiemy, że w każdym państwie istnieje również inna ojczyzna, ta mianowicie, którą ustanowiło Słowo Boże (…). Chrześcijanie odmawiają więc przyjmowania urzędów publicznych nie dlatego, żeby uchylać się od życia społecznego, lecz po to, aby zachować siebie dla konieczniejszej boskiej służby Kościołowi Bożemu, służby sprawowanej dla dobra całego społeczeństwa”5. Orygenes, jak się wydaje, zajmował wobec polityki postawę przypominającą nieco podejście Sokratesa i wyobrażał sobie wspólnotę chrześcijan na podobieństwo elity dystansującej się bezpośrednio od spraw publicznych, a jednocześnie tym samym przyczyniającą się w największym stopniu do publicznego dobra. Wcześniej jeszcze św. Justyn (zm. 165) argumentował, że to właśnie chrześcijanie są najlepszymi obywatelami, bo przestrzegają prawa i porządku nie z lęku przed karą doczesną, lecz kierując się swoją wiarą: „Macie w nas przyjaciół i zwolenników pokoju, i to takich jak nikt inny, ponieważ my właśnie żywimy to głębokie przeświadczenie (…) że każdy stosownie do czynów swoich idzie na wieczne zatracenie albo zbawienie”6. Trzeba jednak zauważyć, że Justyn w swej apologetycznej retoryce nieco tutaj przesadził, ponieważ wiara w Sąd Ostateczny sprawiedliwie oceniający wszystkie nasze uczynki wcale nie była właściwa jedynie chrześcijanom.
Zbigniew Stawrowski (ur. 1958), filozof polityki, profesor w Instytucie Politologii UKSW oraz Instytucie Studiów Politycznych PAN, dyrektor Instytutu Myśli Józefa Tischnera w Krakowie. Autor książek: „Państwo i prawo w filozofii Hegla” (1994), „Prawo naturalne a ład polityczny” (2006), „Niemoralna demokracja” (2008), „Solidarność znaczy więź” (2010). Stały współpracownik „Rzeczy Wspólnych”.
1 J 14,30; 16,11; Łk 4,5-8.
2 2Tes 2,6-7 – O różnych interpretacjach „tego, co powstrzymuje” por. M. Cichocki, „Te katechon”, „Civitas” 8/2004, s. 83-112.
3 Tertulian, „Apologetyk” 30, 1-4; 32; [s. 77]. W innym tekście Tertuliana czytamy: „Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje ustąpi miejsca. Któż to taki? Nikt inny niż państwo rzymskie [nisi Romanus status], którego upadek i rozpad na dziesięć królestw sprowadzi Antychrysta”.(„De resurrectione” 24, 17-18; [s. 80]).
4 Ireneusz,„Adversus Haereses” V, 24 1-3; [s. 70].
5 Orygenes, „Przeciw Celsusowi” VIII, 75; [s. 87]
6 Justyn, „Apologia” I, 12,1-8; [s. 78].
"Rzeczy Wspólne" powstaly po to, aby powaznie mówic o polityce na przekór niepowaznym czasom. Drugim celem kwartalnika jest aktualizacja polskiego republikanizmu, który uwazamy za nasza najlepsza tradycje polityczna."