Jak słyszę, następuje ostatnia rozpaczliwa próba utylizacji ciała i honoru generała Błasika. Ostatnia, czy może raczej najnowsza, bo, znając desperację rządowych mediów na pewno tak łatwo nie ustąpią, tym bardziej, że nie one o tym decydują, tylko raczej karnie wykonują polecenia tych, którzy do łatwo poddających się nie należą. Cywilizacja turańska cechuje się cierpliwością i uporem mierzonym w dziesięcioleciach. To zdumiewające, ile już prób zhańbienia i ośmieszenia ten biedny oficer, którego honoru nie ma, kto bronić, poza wdową i nami, nawiedzonymi blogerami, przeszedł po swojej śmierci, nie dość, że, spoczywa w ziemi, zakładając, ze w trumnach są rzeczywiście ich zwłoki, czy w ogóle jakiekolwiek zwłoki, to tym sponiewieranym ciałem, zmiażdżonym, jeszcze sobie dziennikarskie szmaty wycierają gęby. Normalnie w takich razach […]
Jak słyszę, następuje ostatnia rozpaczliwa próba utylizacji ciała i honoru generała Błasika. Ostatnia, czy może raczej najnowsza, bo, znając desperację rządowych mediów na pewno tak łatwo nie ustąpią, tym bardziej, że nie one o tym decydują, tylko raczej karnie wykonują polecenia tych, którzy do łatwo poddających się nie należą. Cywilizacja turańska cechuje się cierpliwością i uporem mierzonym w dziesięcioleciach.
To zdumiewające, ile już prób zhańbienia i ośmieszenia ten biedny oficer, którego honoru nie ma, kto bronić, poza wdową i nami, nawiedzonymi blogerami, przeszedł po swojej śmierci, nie dość, że, spoczywa w ziemi, zakładając, ze w trumnach są rzeczywiście ich zwłoki, czy w ogóle jakiekolwiek zwłoki, to tym sponiewieranym ciałem, zmiażdżonym, jeszcze sobie dziennikarskie szmaty wycierają gęby. Normalnie w takich razach , niczym Majakowski , przydeptuję gardło swojej pieśni i piszę „flanelki”, żeby nie urazić wrażliwych uszu Igora Janke, kolegi niektórych z tych flanelek, żeby się nie obraził i mnie nie znowu nie zbanował, ale raz, że nie jestem w nastroju do żartów, dwa, że mam to jużw d….
Jak słyszę, rządowa telewizja Tusk Vision Network dotarła ( ot, wzięła i dotarła! Brawo! Maładcy!) do nagrania kłótni generała Błasika z majorem Protasiukiem. Musiała być ta taśma strasznie daleko, tyle czasu musieli do niej docierać, wynajęty przez TVN Indiana Jones musi być już nieźle zmęczony, tempo docierania mu spada, tyle miesięcy! Pomyślmy, kwiecień, każdy kawałek nagrania, zdjęcia, zeznania, wspomnienia jest na wage złota, a tu nic. Nie ma. No, nie ma nic! Maj- nie ma. Jeszcze bardziej nie ma, niż w kwietniu, jak z Kubusiem Puchatkiem, co to im bardziej zaglądał do słoika, tym bardziej w nim miodku nie było. Czerwiec, kampania wyborcza- nie ma. Lipiec- druga tura- nie ma. Sierpień, ataki na Jarosława, wrzesień, październik, jeszcze większe ataki, zamach w Łodzi, kolejne miesiące- nic. Aż tu nagle luty- ZONK!!! Jest!!!! Znalazła się za biurkiem, pod makatką, zakurzona, oblana kawą, obsikana przez myszy, ale jest! Jeden szkopuł, nic nie słychać, jest sam obraz.
Zupełnie zatem nie wiadomo, o co i czy w ogóle się kłócą obaj oficerowie, w wojsku to się raczej nie kłóci, tylko mówi „tak jest”, ale załóżmy roboczo, że tak było przyjęte, że dyskusje w wojsku rozstrzyga się przez głosowanie przez podniesienie ręki i naciśniecie przycisku względnie, jak w „Kordianie”, kulkami. Zatem, obaj oficerowie kłócą się i negocjują wynik narady. O cóż mogliby się kłócić? Otóż, o wszystko, tylko nie po pogodę, bo pierwsze sygnały, że na lotnisku smoleńskim coś jest nie tak zaczynają się po godzinie 9 i o godzinie 9.26 na wieży zaczynają się zastanawiać, jak by tu o tym dać znać Polakom. W tym czasie, to wszyscy już siedzieli w samolocie, który grzał silniki.
No, a już zupełnie poza wszystkim, samolot się rozbił, mimo, że kapitan Protasiuk wyraźnie mówi na wysokości 100 metrów, naciskany, czy nie naciskany, chce zostać majorem, czy mu to zwisa, sapie mu generał Błasik za plecami, czy nie, mówi „odchodzimy”. A samolot nie odchodzi, tylko się zniża. Tak więc, czy TVN pokaże nawet ( zapewne w przyszłym miesiącu), jak się obaj oficerowie kłócą na Okęciu, okładają pięściami, gazetami, koszami na śmieci, jeden skacze po drugim, nie ma żadnego znaczenia dla tego, co się stało potem, nad Smoleńskiem.
Ale od czego znani fachowcy od jezyka ciała i migowego? Sam słyszałem, że Olbrychski, światowy ekspert od body language stwierdził, że Putin nie kłamie, bo on się na tym znai widzi, żeWładymir to krynica prawdy i żeby się od niego w związku z tym odczepić. Takiego wzruszenia nie sposób udawać! Fakt, drgnął mu na lewym policzku jeden z muskułów, nie sposób zaprzeczyć, tuzin kamer zrobiło zbliżenie tego niezwykłego, jak na Władymira Putina, zdarzenia.. Któż lepiej od Olbrychskiego odczyta zatem ukryte niewerbalne przekazy z pleców i gestów obu pilotów? No, chyba, ze red. Osiecki, on jest w tym nie do pobicia, on już wcześniej, korzystając z pomocy wróżki Gertrudy reklamującej swoje usługi w internecie, odczytał zapis nie tyle może rozmowy, bo to każdy głupi potrafi, od tego, to już są spece z komisji Anodiny i programy edycji zapisów audio, ale dokonał rzadkiej sztuki- odcyfrował zapis myśli kapitana Protasiuka (encefalogram?), otóż odczytał, mimo pewnych zakłóceń ( czyżby wpływ fal wysyłanych przez najbardziej złowrogą postać polskiej polityki, Lorda Jarosława Vadera?), że kapitan rozbił samolot, bo chciał zostać majorem, a poza tym był zdenerwowany milczeniem nieobecnego, jak się jednak okazujegenerała Błasika. Okazuje się to już po wydaniu książki Osieckiego, co za pech! Teraz trzeba by właściwie objeżdżać księgarnie i wykupywać nakład! No, ale to w przypadku posiadania honoru.
Jest też inna wersja, że redaktor Osiecki był na pokładzie i kapitan Protasiuk mu się zwierzył, wersja wsparta hipotezą o trzech osobach ocalałych w katastrofie, Osiecki byłby zatem jednym z tych trzech, wyskoczył tuż przed brzozą, koziołkując, ba, może nawet to on przerwał swoim ciałem owa nieszczęsną linię energetyczną, bo jak nie on, to nie wiadomo co, na pewno bowiem nie nasz samolot, który był wtedy 400 metrów wyżej. Wszystko się zazębia i zaczyna pasować! Niepotrzebnie maładcy dokładali przy zerwanej linii kawałek samolotu, wystarczyłby odcisk Osieckiego w ziemi, paszport, albo wydruk konta, jak w przypadku chorążego Zielonki.
Swoja drogą, ciekaw byłem, już tak na poważnie, jak z tego ambarasu wybrną rządowo- FSBowscy funkcjonariusze propagandy, tyle miesięcy pracowicie wpuszczać medialne szczury, ze Błasik stał za plecami, ba siedział w fotelu drugiego pilota, wdzierał się wielokrotnie do kabiny i wrzeszczał na pilotów, każąc lądować, a tu się okazało, cholera(ileż podłości na tym świecie!), że ani nic nie mówił, ani nawet go wtym kokpicie nie było. No, ale to przecież nie powód, żeby zmieniać koncepcję, fakty nie są aż tak istotne, żeby tyle propagandowej pracy wdrukowywanej pracowicie w mózgi miało pójść na marne. Otóż po prostu przeniesiono w takim razie całą scenę w plener, nie ma w kokpicie? A proszę bardzo, jaki problem, kłócili się na lotnisku! O co, no, już my wiemy, o co! Nie krzyczał „Ląduj, dziadu”??? OK, no, to krzyczał „Startuj, dziadu!”, zadowoleni????
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/users/seawolf/
Dziennik Pokladowy Seawolfa, kapitana , oszoloma, jaskiniowgo antykomucha