Zmarł w bardzo sędziwym wieku 101 lat George Kennan twórca założeń polityki oporu w stosunku do ekspansji sowieckiej. Jawi się on w tym względzie, jako jeden nielicznych „sprawiedliwych” w amerykańskiej Sodomie, która wyhodowała bolszewię -„królestwo szatana” popełniając najcięższy grzech XX wieku.
Trzeba jednak przyznać, że remedium proponowane przez Kennana stanowiło zaledwie drobną część tego, co należało zastosować wobec sowieckiej agresji rozprzestrzenionej na całym świecie. Ale i tak był to zasadniczy zwrot w relacji do probolszewickiej polityki Roosevelta.
Zdrada najżywotniejszych amerykańskich interesów popełniona przez Roosevelta i jego najbliższe otoczenie nie doczekała się właściwej oceny do dnia dzisiejszego, nie ujawniono tego wszystkiego, co znajduje się w dokumentach oficjalnych amerykańskiej administracji nie mówiąc o tym, co kryje się w zasobach tajnych służb, a nawet prywatnych zbiorach.
W wyniku II wojny światowej świat z całą premedytacją został wystawiony na łup bolszewickiej agresji i tylko zawdzięczając przedwczesnej śmierci Stalina Europa uniknęła losu Korei, a raczej Wietnamu. A i śmierć jego to najprawdopodobniej rezultat wewnętrznych rozgrywek o władzę, a nie przemyślane działanie obronne.
Kennan zresztą przyczynił się do umocnienia mitu o niemożliwości pokonania Rosji i jej następcę, czyli ZSRS za pomocą działań zbrojnych.
Obawiam się, że takie stanowisko jest wynikiem niezbyt dokładnej wiedzy na temat omawianych wydarzeń.
Zwycięskie z Rosją wojny polskie i napoleońskie nie miały na celu całkowitej likwidacji państwa moskiewskiego czy „wszechrosyjskiego”, ale uzyskanie konkretnych korzyści, jak choćby uzyskanie czy odzyskanie określonych terytoriów.
Napoleońska wyprawa na Moskwę w 1812 roku nie miała na celu trwałego podboju Rosji, a jedynie wyrwanie jej z sojuszu z Anglią i włączenie w ślad za cesarstwem austriackim i królestwem pruskim w orbitę francuską, oczywiście na specjalnych warunkach. Stąd Napoleon nie mógł ogłosić restytucji Rzeczpospolitej Obojga Narodów, gdyż jej teren miał być właśnie przedmiotem ewentualnego kondominium.
Podobnie zwycięskie wojny z Rosją – krymska i japońska miały bardzo ograniczony cel.
Najbliżej całkowitego powalenia Rosji były Niemcy w 1918 roku, ale przegrana na zachodzie uniemożliwiła im dokończenia dzieła.
Podobnie Polska zadowoliła się w Rydze zaledwie ogryzkiem tego, czego spodziewali się bolszewicy, chociaż przy odpowiednim wsparciu ze strony Francji można było oczekiwać zwycięstwa na znacznie większą skalę.
Hitler w 1941 roku miał totalne zwycięstwo w wojnie z Sowietami w zasięgu ręki, nie wykorzystał tego na własną zgubę zawdzięczając swojej własnej zbrodniczej głupocie.
Trzeba pamiętać, że zmobilizowani czerwonoarmiści w znakomitej większości mieli w pamięci zarówno proces kolektywizacji, terror industrializacji przeżywając na własnej skórze niedostatek i głód, a nade wszystko powszechne zagrożenie życia i wolności.
Ten żołnierz nie miał zamiaru umierać za Stalina, swego kata. Pamiętam jak na początku lipca 1941 roku natknęliśmy się na kolumnę jeńców sowieckich liczącej na oko przynajmniej 20 tys. ludzi prowadzonej przez dwóch landszturmistów. Kiedy zaczęliśmy namawiać jeńców do ucieczki, odpowiedzieli nam, że ucieczka nie ma sensu, wojna lada chwila się skończy, a oni udadzą się do domów rozwalać kołchozy.
I tak jak skutecznym w I wojnie był bolszewicki apel o dzielenie ziemi „pamieszczykow”, tak z pewnością byłoby skuteczne hasło dzielenia ziemi kołchozowej i sowchozowej. Zamiast tego Hitler nie tylko utrzymał kołchozowo sowchozowy system, ale jeszcze dodatkowo rozpoczął masowe mordowanie jeńców.
Po wojnie walka z sowiecką ekspansją była prowadzona jak najłagodniejszymi środkami, a niekiedy tylko imitowana. Równocześnie zaopatrywano Sowiety w zboże ratując je przed głodem. Sołżenicyn oskarżał Amerykę o to, że dostarczając taniego zboża Sowietom ratowała bolszewicki ustrój przed nieuchronnym obaleniem głodowymi buntami.
Patrzono też przez palce na oczywiste łamanie embarga na dostawy strategicznych towarów do Sowietów, pozwalano bezkarnie na bezczelne oszustwa w ustalonych międzynarodowymi umowami warunkach „współistnienia” itp.
Poza trzema wypadkami: Korei, blokady Berlina i Kuby nie stworzono skutecznego systemu obrony przed nieustającą bolszewicką agresją.
Od czasu „powroza” Lenina w zachodnim świecie przeważały tendencje do szukania kontaktów z Sowietami w celu szybkiego zarobienia chociażby kosztem zagrożenia własnego kraju.
Te tendencje przeważają w stosunkach z Rosją Putina, mimo że polityka agresji stanowi ciągłą kontynuację z poprzednich mutacji rosyjskiego państwa.
Wprawdzie skala tych zagrożeń uległa redukcji z racji osłabienia Rosji, ale jej sąsiedzi nigdy nie mogą być pewni nawet najbliższej przyszłości.
Świadomość bezkarności potrafi rozzuchwalić tak dalece, że sprawca traci miarę, tak było z Hitlerem, który po kolejnych sukcesach odniesionych w stosunku do tchórzliwych kontrahentów uwierzył, że może sobie pozwolić na wszystko. Jeżeli Putinowi pozwoli się na bezkarną agresję na Ukrainie to dalsze następstwa mogą być całkowicie nieobliczalne.
Jeżeli jednak zachód, a raczej Niemcy będą zmuszeni do energiczniejszej interwencji to Putin z całą pewnością cofnie się poprzestając na prestiżowym quasi sukcesie na Krymie gdzie z pewnością wygra referendum i uzyska zwiększenie wpływów.
W praktyce będzie to oznaczać utrzymanie status quo.
W tej chwili w Rosji szykuje już zmianę taktyki przez sugestie dotyczące udziału Polski w ochronie praw mniejszości na Ukrainie zagrożonych nacjonalistyczną retoryką nowych władz w Kijowie.
Nawet w przypadku prawdopodobnego kompromisu sytuacja na Ukrainie nie ulegnie wielkiej poprawie. Rosja ma w zapasie środki pokojowe, które położą ukraińską gospodarkę, a pomoc unijna ma się nijak do gigantycznych potrzeb tej gospodarki.
Nieuchronne pogłębienie niezadowolenia społecznego z coraz nędzniejszego poziomu życia może wywołać następną falę krwawych protestów skierowanych już przeciwko nowej władzy.
Dla Polski ten stan może oznaczać zagrożenie przybyciem milionowej masy uciekinierów nie tyle politycznych ile po prostu głodnych.
W tej sytuacji to Polska powinna otrzymać odpowiednią pomoc unijną dla umożliwienia stawienia czoła temu wyzwaniu, zachodzi, bowiem uzasadniona obawa, że pomoc udzielona Ukrainie zostanie po prostu rozkradziona gdyż kraj ten walcząc o wyzwolenie z opresji rosyjskiej nie wyzbył się wyzysku mafijnego układu, którym został obdarzony w spadku po Sowietach.
Dla Polski istotnym jest jeszcze jeden problem związany z obecną sytuacją, jest nim reakcja amerykańska. Rosja przez ruchy wojsk na Ukrainie i Białorusi stworzyła nowy stan naruszający dotychczasową, dość zresztą względną, równowagę. NATO, czyli Stany Zjednoczone mają okazję do zademonstrowania swojej reakcji na odpowiednią skalę. Nie odpowiadają jej ani ćwiczenia morskie na morzu Czarnym z udziałem jednego niszczyciela, ani ćwiczenia lotnicze w Rumunii i Polsce w mikroskopijnym rozmiarze. Tylko zademonstrowanie rzeczywistej, kolosalnej różnicy amerykańskiego potencjału wojennego w stosunku do rosyjskiego może wyperswadować Putinowi jego próby zastraszenia i tak już dostatecznie przerażonej Europy nędznych i tchórzliwych sybarytów.
Czy tylko obecnego prezydenta amerykańskiego, stanowiącego najwyraźniej figuranta prowadzonego przez lobby działające nie w interesie Stanów Zjednoczonych, będzie stać na stanowcze kroki?
Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że raczej nie i dlatego Putin pozwala sobie na podskakiwanie, dobrze byłoby jednak rozczarować się w tym względzie.
Przy zaawansowaniu Polski w konflikt ukraiński miałoby to zasadnicze znaczenie.
Istnieje, bowiem całkiem uzasadniona obawa, że w czasie berlińskich rozmów niemiecko rosyjskich całe odium tej sprawy skrupi się na Polsce.
A przecież w skali europejskiej obecna agresja putinowska jest doskonałą okazją do wskazania Rosji jej właściwego miejsca, wystarczyłoby zastosować realne sankcje gospodarcze i zmusić Rosję do zmiany polityki w kierunku lojalnego współdziałania z Europą i zamiast tworzenia zagrożeń zajęła się ratowaniem własnego narodu.
Tylko, że w pierwszej kolejności do lojalnego działania na rzecz Europy należałoby zmusić Niemcy, one bowiem posiadają klucz do Rosji. I oboje nie zdają sobie sprawy, że ich spiski prowadzą do katastrofy, która przede wszystkim pochłonie ich samych.