Bez kategorii
Like

Stadion Morskie Oko

17/10/2012
453 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Tata Łukaszka wraz ze swoim kolegą z pracy, Kubiakiem, wracali z jakiegoś ważnego spotkania. Nieśli jakieś ważne dokumenty.

0


– Może je od razu skserujemy? – zaproponował tata. – Tu obok jest taki punkt…
Punkt był słynny, ze względu na osobę, która go prowadziła. A prowadziła go od niepamiętnych czasów. Chociaż akurat dziadek Łukaszka twierdził, że on bardzo dobrze pamięta ów czas i podawał jakąś datę w stanie wojennym.
…osobę tą nazywano "babcia Xero", ponieważ była wiekowa, a za podawanie jej nazwiska w rozmowach towarzyskich groziła pozywaniem do sądu.
– Coś kojarzę – przypomniał sobie Kubiak. – Podobno wywodzi się ze szlachty i w herbie ma kabel i nożyczki…
Weszli do środka. Nie było nikogo, poza właścicielką. Tata Łukaszka podszedł do kontuaru, a Kubiak zaczął kręcić się po pomieszczeniu oglądając ściany. Były one w trzech czwartych pokryte malutkimi napisami.
– Chciałbym to skserować – tata Łukaszka podał babci Xero plik kartek.
– Pana nazwisko? – spytała babcia Xero.
– Po co pani moje nazwisko?
– Nie kseruję anonimom.
Zdumiony tata Łukaszka podał jak się nazywa, a babcia Xero wzięła od niego kartki i podeszła do maszyny.
– Ty widziałeś to? – spytał tatę Kubiak studiujący napisy na ścianach. – Tu są same nazwiska!
– To osobnicy, których już nie obsłużę. Nigdy! – stwierdziła z mocą babcia Xero. – Z powodu ich głupoty, bądź nienawiści, którą sobą reprezentują, a która nie przystoi istocie ludzkiej.
– O! – Kubiak tym razem studiował kalendarz. – Ty wiesz, że wczoraj minęło pięć lat od tego meczu z Anglią, który się nie odbył? Deszcz zalał stadion, bo ktoś zapomniał zasunąć dach…
– Pamiętam – pokiwał głową tata Łukaszka. – Żona tak się śmiała, że nigdy jeszcze tak pilnie nie oglądałem prognozy pogody w telewizji…
– Co to się działo! – pokiwał głową Kubiak. – Wtedy zmienili nazwę stadionu z Narodowego, na Morskie Oko! Poznań drżał, czy nie straci toru regatowego Malta…
– Co to była za kompromitacja – wtórował mu tata Łukaszka. – Cały świat się z nas śmiał, wstyd było się przyznać, że jest się Polakiem, byliśmy najbardziej niefajnym narodem w Europie…
– Nie róbmy polityki, budujmy stadiony… A tu się okazało, że nawet stadionu nie potrafią zbudować…
– Zgodnie z hasłem "Polska w budowie" on formalnie nadal był w budowie. Nie było protokołu odbioru końcowego…
– Miał być najfajniejszą tapetą na komórkę i w zasadzie do takiej roli jedynie się nadaje…
– Nieprawda!! – babcia Xero odeszła od maszyny i wsparta o ladę waliła pięścią w blat. – To wszystko kłamstwo, podłe kłamstwo!! Państwo polskie zdało egzamin!!!
– Ale mecz się nie odbył – zauważył tata Łukaszka.
– Bo przecież padało! Co, chce pan deszcz powstrzymać?
– Do tego służą dachy, a ten stadion go ma…
– Proszę pana, błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi! Tylko siedzi w opozycji i mówi: "o, to źle, to źle…". Tak najłatwiej, wytykać i nie ponosić za to pełnej odpowiedzialności!
– A propos odpowiedzialności – wtrącił się Kubiak. – Tak to się kończy jak się na ważnych, odpowiedzialnych stanowiskach za grube pieniądze zatrudnia fryzjera…
– Proszę pana – babcia Xero spojrzała na niego z nieopisaną ironią. – Po pierwsze nic takiego nie miało miejsca, a po drugie, gdyby akurat byłby to fryzjer, to nawet byłoby to lepiej. Przecież fryzjer bardzo dobrze się orientuje w niszczących skutkach deszczu i nigdy nie wypuści klientki z zakładu jak pada!
– Proszę pani – tata Łukaszka zaczął się gotować. – Chyba mi pani nie powie, że po wywaleniu dwóch miliardów na ten stadion…
– Najnowszy w Europie! Najpiękniejszy! Otwieramy nim oczy niedowiarkom!
– …okazało się, że nie potrafimy zadbać, aby funkcjonował on jak należy…
– Proszę pana, ja chyba pana dopiszę tam na ścianie! – oświadczyła babcia Xero. – Za głupotę! Pan mi chce powiedzieć, że pan nie wie kto jest za to wszystko odpowiedzialny?
– Premier? – spróbował ostrożnie tata Łukaszka.
– Ależ skąd! To Karosław-Jaczyński!
Zapadła chwila milczenia.
– Jakim to cudem? – spytał Kubiak.
– Niech pan tylko pomyśli. Należy postawić sobie pytanie: czy Karosław-Jaczyński zasunął wtedy dach nad stadionem?
– No, nie…
– A zatem Karosław-Jaczyński nie zasunął dachu kiedy padało!! To on!!! To jego wina!!! – triumfowała babcia Xero.
– Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że to pani wina, bo pani też nie zasunęła tego dachu – odbił piłeczkę tata Łukaszka.
– No nie, teraz to pan przekroczył próg mojej tolerancji na głupotę. Pana argumentację jest w stanie pobić nawet przedszkolak. Jak to: ja? Przecież ja nie mieszkam w Warszawie! Rozczarował mnie pan. Zabieraj pan te swoje kartki z powrotem i wynocha! Już więcej nic panu nie skseruję!
I babcia Xero wzięła ołówek, podeszła do czystego kawałka ściany i napisała "Hiobowski".
– To niech mi pani da chociaż to, co już pani skserowała – zaproponował tata Łukaszka. Babcia Xero wróciła do maszyny, oddała mu oryginały, po czym wzięła do ręki kserokopie.
– No? – rzekł zachęcająco Kubiak.
– Błagaj – powiedziała babcia Xero z szaleńczym błyskiem w oku.
Tata Łukaszka westchnął głęboko i rzekł:
– Błagam.
– Tylko szmata błaga! – oczy babci Xero miotały błyskawice. – A ja szmatom nie kseruję!
Po czym wolnym ruchem podarła kartki.
– Nie zapłacę – odciął się tata Łukaszka.
– A nie płać sobie! Wynocha!! Wyjdź stąd i umrzyj na chodniku, naładowany nienawiścią funkcjonariuszu opozycji!!!
Wyszli na zewnątrz. Tata Łukaszka sprawdzał jeszcze czy nie brakuje jakiejś kartki. Wręcz przeciwnie, okazało się, że jest o jedną więcej.
– Modlitwa do świętego Donalda z Forfar o sprowadzeni więcej klientów do mojego ksero – przeczytał nagłówek Kubiak. Uchyliły się drzwi i wyjrzała przez nie babcia Xero.
– Dałam wam jedną moją kartkę. Oddawajcie! – wychrypiała.
– Błagaj – zaproponował Kubiak.
– Nigdy!!!
– To opublikujemy ją w internecie – odparł beztrosko Kubiak.
– Przecież to tylko kserokopia! – zaśmiała się nerwowo babcia Xero. – Nikt w to nie uwierzy! Zaprzeczę wszystkiemu i powiem, że to fałszywka!! Nazwisko!!!
– Donald z Forfar – rzekł Kubiak.
Babcia Xero wróciła do lokalu i trzęsącymi się ze złością rękami dopisała na ścianie obok nazwiska Hiobowski: "i ten drugi".

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758