Środa wprawdzie była wczoraj…

Autorska wariacja na temat wierszyka znanego z dzieciństwa (link do oryginału: http://wyspybergamuty.blox.pl/2005/07/Tydzien-dzieci-mial-siedmioro.html)

Tydzień dzieci miał siedmioro:
"Niech się tutaj wszystkie zbiorą!"
Szóstka stoi roześmiana,
Tylko Środa nadąsana:

"Czterech chłopców, trzy kobiety?
Są to jakieś parytety,
Lecz kolejność? Tu jest gorzej,
Taka przecież być nie może!
Para samców wszak przoduje,
Patriarchalne, wredne szuje,
Kończą zaś dwie białogłowy.
A gdzie system suwakowy?"

Tydzień jęknął i osłupiał.
"Ech, ustąpię jej, bo głupia,
Ja już przecie jestem stary,
Nie mam chęci tu na swary".

Więc za zmiany wziął się wartkie:
Niedzielę zamienił z Czwartkiem,
Środę z Wtorkiem. "Jest na przemian,
Czy wystarczy już tych przemian?"

Tutaj Środa się uśmiecha,
Ale marna to pociecha,
Bo gdy Tydzień spojrzał wkoło,
Cała reszta puka w czoło.

"Czyście, Tatku, zwariowali?
Ludzie ciężko pracowali,
A tu dwa dni błogiej laby
Rozdzielone? Źle Wam aby?"

"Bardzo dobrze", Środa na to,
"Trzeba wpajać małolatom,
Że jest równość. Co to znaczy,
Że kobiety są bez pracy?
Że Sobota i Niedziela
Znaczy, że się opierdziela?
Ja wam mówię: od tej chwili…"

"Nie będziemy cię lubili.
Czwartek zyska uwielbienie,
Ty zaś stracisz swe znaczenie.",
Do Niedzieli rzekł lud ostro.
Ta krzyknęła: "Dzięki, siostro!".

Tak też w życiu, drogie Panie,
"Zyskujecie" na tej zmianie.
Podziękujcie za to wszystko
Wszechwiedzącym feministkom.