Wygląda więc na to, że rządzący nie maja już żadnych zahamowań jeżeli chodzi o prywatyzację majątku narodowego. Ba mogą tę wyprzedaż realizować nawet za bezcen.
1. Do niedawna jeszcze wydawało się, że nawet Platforma nie będzie forsowała całkowitej wyprzedaży uzdrowisk w Polsce. Jeszcze w roku 2008 minister Skarbu Państwa podpisał rozporządzenie w sprawie wykazu zakładów lecznictwa uzdrowiskowego, prowadzonych w formie jednoosobowych spółek Skarbu Państwa, które nie będą podlegały prywatyzacji.
W wykazie tym znalazły się uzdrowiska w Busku – Zdroju, Ciechocinku, Kołobrzegu, Lądku- Zdroju, Rymanowie – Zdroju, Świnoujściu i Krynicy. Wszystkie będące 100% spółkami Skarbu Państwa.
Ta lista uzdrowisk które nie będą prywatyzowane, została sporządzona po długotrwałych konsultacjach z resortem zdrowia, który mając corocznie niewielkie środki na rehabilitację i lecznictwo uzdrowiskowe w Narodowym Funduszu Zdrowia, słusznie uznawał, że utrzymanie tutaj własności państwowej, daje szansę na nieprzekraczanie limitów tych wydatków.
2. Niestety takiego myślenia wystarczyło w rządzie Tuska tylko do połowy tego roku. 13 czerwca minister Skarbu wydał kolejne rozporządzenie z którego wynika, że nie będzie podlegało prywatyzacji tylko uzdrowisko w Krynicy i to przejściowo, dlatego, że trwają tam inwestycje.
Wszystkie pozostałe mogą już zostać sprzedane, a ich wycena została oszacowana na około 125 mln zł. Jak wyglądają te szacunki najlepiej pokazać to na przykładzie uzdrowiska w Kołobrzegu.
Uzdrowisko to składa się z ośrodka sanatoryjnego „Perła Bałtyku”, 7 szpitali uzdrowiskowych, 2 zakładów przyrodoleczniczych, złóż leczniczej borowiny, unikatowych źródeł solanki, wód mineralnych i wielu innych budynków. Wszystko to zostało oszacowane na 20 mln zł.
Podobnie jest w pięciu pozostałych przypadkach. Wyceny zostały przeprowadzone bez uwzględnienia, że chodzi o najbardziej unikatowe miejsca w Polsce o wielkich walorach klimatycznych i przyrodniczych oraz budynki i budowle o charakterze zabytkowym, często na miarę europejską (jak słynne tężnie w Ciechocinku).
3. Mamy więc do czynienia z niebywałym skandalem. Protestują związki zawodowe i to nie tylko te z uzdrowisk ale także te ogólnopolskie, protestują organizacje emeryckie, poważnie obawiając się znacznego utrudnienia dostępu do lecznictwa uzdrowiskowego.
W tym kontekście przywoływany jest 68 artykuł naszej Konstytucji mówiący o tym, że każdy obywatel RP, niezależnie od jego sytuacji materialnej ma zapewniony przez władze publiczne równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
Konstytucja podkreśla dodatkowo szczególne uprawnienia w tym względzie, kobiet ciężarnych, osób niepełnosprawnych i osób w podeszłym wieku.
Zdaniem większości ekspertów prywatyzacja uzdrowisk spowoduje wyraźną podwyżkę cen usług uzdrowiskowych, co przy limitach środków na ten cel w NFZ, spowoduje że znacznie mniejsza ilość pacjentów będzie mogła w ciągu roku z nich skorzystać.
Istnieje także poważna obawa, że sprywatyzowane uzdrowiska zwrócą się z ofertą do znacznie zamożniejszych pacjentów niż Polacy. Już w tej chwili niemieckie kasy chorych są w stanie zaoferować za swoich pacjentów stawki 2-3 razy wyższe, niż te które oferują oddziały NFZ.
4. W ostatnim tygodniu odbyło się w Sejmie nadzwyczajne posiedzenie połączonych komisji Skarbu i Zdrowia zwołane na wniosek posłów Prawa i Sprawiedliwości. Zgłosiliśmy dezyderat, wyrażający negatywną opinię dotyczącą prywatyzacji uzdrowisk.
Mimo racjonalnej argumentacji przedstawionej na posiedzeniu, w tym także tej pokazującej jak skandalicznie niskie są ceny, po których rządzący chcą sprzedać uzdrowiska (wspomniane 125 mln zł to między innymi koszt wybudowania 0,5 kilometra trasy szybkiego ruchu jaką oddano do użytku w poprzednim roku w Warszawie), posłowie rządzącej koalicji Platformy i PSL-u, dezyderat odrzucili.
Wygląda więc na to, że rządzący nie maja już żadnych zahamowań jeżeli chodzi o prywatyzację majątku narodowego. Ba mogą tę wyprzedaż realizować nawet za bezcen.