Ideolodzy polityki nienawiści do wszystkiego co patriotyczne są zaślepieni i w dodatku – niedouczeni, bo nie potrafią zrozumieć, że największym zagrożeniem dla każdego społeczeństwa jest na jednym biegunie totalitaryzm, a na drugim – anarchia.
Od ponad dwóch lat mówienie lub pisanie, że w dniu 10.04.2010 roku miał miejsce zamach w Smoleńsku było ostro potępiane przez wszelakie czynniki rządowe i prorządowe media.
Każdy, kto nawet w trybie przypuszczającym brał pod uwagę możliwość zamachu na polski samolot był mieszany z błotem przez „poprawnych politycznie” dziennikarzy i spikerów telewizyjnych.
Jeden ze znanych reżyserów, wspomaganych przez prezesa Amber Gold nawet zalecał łykanie tabletek wszystkim, którzy dyskutują na temat ewentualności zamachu na Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i pozostałych 95 pasażerów Tu154M.
Zasłużony dla Platformy Obywatelskiej dziennik doradzał, aby zamykać w szpitalach psychiatrycznych tych, którzy mówią lub piszą o zamachu.
A jakaż to histeria wybuchła po artykule Cezarego Gmyza w „Rzeczypospolitej”, w którym ujawnił, że w szczątkach Tu154M przetrzymywanych przez Rosjan znaleziono ślady trotylu!
Wszyscy najważniejsi dostojnicy Republiki Okrągłego Stołu wyrazili swoje najwyższe oburzenie i stanowczo zdementowali doniesienia o trotylu i o zamachu!
Redaktor Gmyz został wyrzucony z pracy, a po nim również jego bezpośredni przełożeni! Na Zielonej Wyspie Tuska nie ma bowiem miejsca dla posłańców przynoszących złe wiadomości i dopuszczających hipotezę zamachu.
Gdy brat śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zareagował emocjonalnie po przeczytaniu artykułu w „Rzeczypospolitej”, to niektóre tygodniki posunęły się wtedy do bardzo perfidnych szyderstw z prezesa PiS, bo każdy, nawet rodziny ofiar będzie wyszydzony przez określone media gdy ośmieli się mówić o zamachu w Smoleńsku.
Aż tu nagle 20 listopada 2012 roku te same media i ci sami politycy, którzy dotychczas unikali jak ognia słowa zamach, od rana do wieczora powtarzali, że był przygotowywany zamach i to w dodatku bombowy!
Włączyłem radio, gdy już trwały wiadomości i usłyszałem tylko słowo- „ zamach”!
Prowadziłem samochód i szybko się zatrzymałem na poboczu, bo gdy usłyszałem po chwili o czterech tonach trotylu, to wolałem sprawdzić, czy ciężarówka którą właśnie wyprzedziłem przez przypadek nie wybuchnie?
Pomyślałem sobie skąd te 4 tony trotylu, skoro podobno w Smoleńsku trotylu wcale nie było?
Gdy wróciłem do domu, to włączyłem telewizor i zobaczyłem na ekranie wybuch i kłęby dymu. Potem okazało się, że to tylko film z próbnego testu. Jednak na wyobraźnie wielu widzów na pewno zadziałał. Osobiście mam wrażenie, że to nie był film ani z 2011, ani z 2012 roku, a zatem dlaczego TVP1 nie podała z którego roku pochodzi sfilmowany wybuch?
W tym samym programie TVP1 scharakteryzowano zatrzymanego „zamachowca”. Telewidzowie dowiedzieli się, że to jest skrajny….”nacjonalista, ksenofob, antysemita i…. internauta”!
Potem wystąpiły przed kamerami takie „gwiazdy” jak Leszek Miller i Janusz Palikot, którzy postulują zakazać istnienia wszystkich organizacji antykomunistycznych i antytotalitarnych.
Ciekawe, że Janusz Palikot wcale nie potępił w swoim przemówieniu przemytników narkotyków, którzy zostali złapani na lotnisku w Warszawie w tym samym dniu!
Po wysłuchaniu znanych sloganów wygłoszonych przez postkomunistów zrozumiałem o co w tym wszystkim może chodzić. Po przegranej batalii o wprowadzenie unormowań ACTA trzeba było znaleźć jakieś dowody na to, że internautów należy bardziej jeszcze inwigilować.
Po prowokacjach, które miały miejsce w trakcie Marszu Niepodległości 11 listopada2012r. w Warszawie, wzrosło zapotrzebowanie na dowodzenie, że za każde zło są winni … nacjonaliści i … internauci!
Do ciekawych wniosków doszli niektórzy dziennikarze. Otóż jest wielce prawdopodobne, że wśród „zwerbowanych” przez Brunona K. kandydatów na terrorystów byli tajni agenci, ale tajemnicą jest ilu ich tam przeniknęło.
Podejrzanym może się wydawać, że po niemal roku stałej obserwacji poczynań tak groźnej organizacji terrorystycznej aresztowano tak niewiele osób!
Przecież 4 ton trotylu nie byłby w stanie zakupić jeden doktor chemii i w pojedynkę zorganizować atak na wszystkie bez wyjątku najwyższe władze w państwie!
Zdaniem byłego szefa UOP, gen. Zbigniewa Nowaka :...” zastanawia jednak przypisanie podejrzanemu motywów nacjonalistycznych. Skoro chciał wysadzić wszystkie organy państwa, to jest to raczej typowe działanie anarchistyczne ”!
Z kolei członek sejmowej speckomisji, płk. Konstanty Miodowicz przyznaje natomiast, że ABW prawdopodobnie otoczyła podejrzanego swoimi agentami. Powiedział on reporterowi RMF FM :…” Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeniknęła agenturalnie do sieci kontaktów głównego podejrzanego i obecnie konsumuje to, co wcześniej wypracowała warsztatem działań operacyjnych”.
W całej tej sprawie lansowane są opinie tylko jednej strony czyli ABW, natomiast nie dopuszczono jeszcze do głosu Brunona K. Media, a zwłaszcza telewizje już uznały go winnego za planowanie zamachu, a ja chciałbym przypomnieć, że w państwie prawa istnieje prawo do obrony i chciałbym się dowiedzieć co główny oskarżony ma w tej sprawie do powiedzenia?
Z tego, co można wyczytać na niezależnych ( na razie) od ABW portalach internetowych, to dr chemii Brunon K. nie przyznał się do planów zorganizowania zamachu na Sejm i wszystkie bez wyjątku najważniejsze osobistości w kraju.
Moim zdaniem dopiero niezawisły Sąd rozstrzygnie czy Brunon K. jest faktycznie terrorystą i czy planował jakikolwiek zamach?
Przypomnę, że oskarżonego w Warszawie, rzekomo niebezpiecznego chuligana, niezawisły Sąd skazał na zaledwie 800zł kary grzywny i 50 zł nawiązki, co świadczy o tym, że nie był on aż tak niebezpieczny jak twierdzili oskarżyciele.
Rajmund Pollak
Slowa sa piekne, ale licza sie czyny, które ida za slowami. Mysl jest bronia, ale mysl niewypowiedziana, tylko zludzeniem. Warto posiadac odwage cywilna do wypowiadania opinii przeciwnych stereotypom i warto plynac pod prad jak pstragi