Zarzuty postawione sędzi i orzeczenie SA, przypomniało mi moje pierwsze i ostatnie spotkanie III stopnia z peerelowskim wymiarem sprawiedliwości.
Wybrałam się z siostrą do sądu, aby zobaczyć jak wygląda rozprawa. Młodszym czytelnikom spieszę donieść, iż nie miałyśmy „kart wstępu na salę sądową“ jakie proponuje wprowadzić dzisiaj bohaterka tej notki sędzia B.Piwnik, nikt też łącznie z sędzią nie legitymował nas, nie spisywał i nie dopytywał dlaczego chcemy uczestniczyć w rozprawie, jak to działo się w sądzie w Gostyniu kilka lata temu, kiedy po raz pierwszy byłam na rozprawie w sądzie III RP.
Rozprawa w Olsztynie dotyczyła włamania. U oskarżonego, który był poprzednio karany, w mieszkaniu znaleziono obrączkę, która wg. prokuratora została ukradziona podczas włamania, a okradziona kobieta rozpoznała obrączkę jako swoją własność. Na rozprawie prokurator przedstawił protokół okazania obrączki podczas dochodzenia, a sama pokrzywdzona nie była świadkiem na rozprawie. Prokurator nie przedstawił
żadnego innego dowodu, iż oskarżony włamał się do mieszkania. Obrońca argumentował, iż obrączka znaleziona u oskarżonego nie miała żadnych znaków szczególnych, a takich obrączek są setki, można taką kupić nawet dzisiaj w sklepie „Jubiler“i nie ma możliwości odróżnienia tej znalezionej u oskarżonego od tych nabytych w sklepie „Jubiler“. Na potwierdzenie tego argumentu wyciągnął z kieszeni dwie złote obrączki, takie same jak znaleziona w mieszkaniu oskarżonego i poprosił sędzię i prokuratora, aby wykazali, że można je odróżnić. Sędzia i prokurator zignorowali tę prośbę. Argumenty obrońcy, iż nie ma krzty dowodu, że oskarżony włamał się do mieszkania, też niewiele zmieniły i sędzia skazała oskarżonego na rok więzienia.
Uzasadniając wyrok sędzia przyznała, iż wprawdzie nie udowodniono, że oskarżony włamał się i okradł mieszkanie pokrzywdzonej, ale to nie szkodzi, sprawiedliwości i tak stało się zadość, bowiem oskarżony jest przecież złodziejem. Jeżeli nawet nie okradł tego mieszkania, to przecież na pewno okradł jakieś inne.
Ciekawe, kiedy wczoraj opowiadałam siostrze o sprawie dyscyplinarnej sędzi Piwnik, ona też natychmiast przypomniała sobie sprawę z obrączką.
Wracając do mojej dzisiejszej bohaterki, nie jestem fanem b. minister sprawiedliwości. Nie zgadzam się z jej opiniami, którymi raczy nas brylując w studiach tv i udzielając wywiadów papierowym publikatorom.
A, że rację miał wielki bard Bułat Okudżawa „…kak umieł, tak i żił, a biezgriesznych nie znajet priroda…”, ano nie znajet, bo i z satysfakcją i z przyjemnością czytałam, jak to pani sędzi Piwnik przytarto nosa, aż się bidula popłakała. Nic to, że akurat samo oskarżenie, iż decyzja sędzi Pawlak i Piwnik z lipca 2011 roku doprowadziła do przewlekłości sprawy „modlińskiej”, a ponadto sędzie uchybiły godności urzędu sędziego i naruszyły etykę sędziowską, było moim zdaniem absurdalne. A sam fakt wszczęcia tego postępowania dyscyplinarnego jest zadziwiający. Ale o tym za chwilę.
Sędzia Piwnik obwiniała winą za przewlekłość jakość materiału dowodowego prokuratury i planowanie rozpraw w sądzie. Rzeczywiście w akcie oskarżenia zarzucającym zastrzelenie 4 osób nie było nawet opinii balistycznej, a z biegiem lat prokuratura przedstawiała nowe dowody i nowe wersje zdarzeń, które podważały ich poprzednie ustalenia i ustalenia CBŚ. Sędzia Piwnik uważa, iż konieczne było wyłączenie sprawy niektórych oskarżonych do odrębnego postępowania, by te materiały dowodowe zweryfikować po raz kolejny.
“ Można wydać wyrok i mieć święty spokój, ale chyba nie o to chodzi w postępowaniu karnym” – broniła się sędzia Piwnik.
Barbara Du Chateau, sędzia SA w Lublinie uznała B. Piwnikwinną „oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa procesowego”, ponieważ razem z sędzią Pawlak nie powinny dopuścić, by proces grupy modlińskiej rozpoczął się na nowo.
Nie wiem czy sędzia Piwnik „oczywiście“ rażąco naruszyła prawo z tego tylko powodu, iż tą decyzją dopuściła, by proces rozpoczął się na nowo? Mam poważne wątpliwości, czy po ośmiu latach majstrowania prokuratury i sądu przy tej sprawie, sędzia Du Chateau w ogóle mogła dojść do takiego ustalenia.
W roku 2012 do Krajowej Rady Sądownictwa wpłynęły 2430 skargi i wnioski. 187 – spraw rozpoznała Komisja ds. Odpowiedzialności Dyscyplinarnej Sędziów. Niestety w rocznym sprawozdaniu “z działalności” tej instytucji nie ma ani słowa, ile z tych 187 spraw zakończyło się oskarżeniem. Wiemy, że na pewno dwoma – w sprawie sędzi Piwnik i sędzi Pawlak.
Jakie były podstawy tego oskarżenia? 28 marca 2012 r. weszły w życie poprawki do ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, które określają zasady składania skarg i wniosków na funkcjonowanie sądów w Polsce. Regulują je art. 41a do 41e i rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 9 maja 2012 r.
Zgodnie z nimi:
– skargi, w zakresie dotyczącym działalności sądów, w dziedzinie, w której sędziowie są niezawiśli, nie podlegają rozpatrzeniu, a organ, do którego taka skarga lub wniosek zostały skierowane, ma zawiadomić osobę/podmiot skarżący o przyczynach odmowy rozpatrzenia skargi.
Decyzja o umorzenia zarzutów w stosunku do dwóch nieżyjących oskarżonych i wyłączenia sprawy żyjących oskarżonych do oddzielnego rozpatrzenia definitywnie należy do „dziedziny, w której sędziowie są niezawiśli“.
A nawet gdyby ta decyzja nie była „dziedziną, w której sędziowie są niezawiśli“, to zarzut doprowadzenia do przewlekłości tą decyzją jest dość dziwny. Sprawa „grupy modlińskiej“ w lipcu 2011r. ciągnęła się już 8 lat i końca nie było widać, więc ta decyzja niewiele zmieniła. Dwa lata w tą czy w tamtą to w polskim sądzie leberko, wystarczy rzucić okiem na ilość rocznie orzeczeń Trybunału Praw Człowieka o przewlekłość w sprawach polskich. Parafrazując słynnego detektywa Philipa Marlowe – przewlekłość to nasza specjalność.
Natomiast już w 2003r. sędzie Piwnik i Pawlak, przed rozpoczęciem procesu, a po otrzymaniu aktu oskarżenia były zobligowane przepisami kpk zwrócić ten akt oskarżenia prokuraturze do uzupełnienia. Chociażby z powodu braku opinii balistycznej, jednego z fundamentalnych dowodów w tej sprawie. I w tym przypadku, można mówić o oczywistym rażącym naruszeniu przepisów prawa procesowego. Czemu po ujawnieniu tego „niedociągnięcia“ prokuratury nie wdrożono postępowania dyscyplinarnego przeciwko sędzi Pawlak i Piwnik ?
Ano temu, że akty oskarżenia, które nie trzymają się kupy i trudno na ich podstawie cokolwiek udowodnić to standard polski, od lat 50 ubiegłego stulecia, kiedy to szkoła Duracza produkowała kadry sędziowskie. Dzisiaj drugie i trzecie pokolenie – wychowankowie wychowanków Duraczówki, zamiast odsyłać je prokuraturom do uzupełnienia braków, lub jeżeli to jest niemożliwe umarzać sprawy, “ mając akt oskarżenia, mentalnie angażują się, żeby tak długo szukać dowodów, aż znajdą tezy na jego poparcie (…) Sami sędziowie zresztą twierdzą, że bardzo często angażują się w ratowanie aktu oskarżenia i tak prowadzą postępowanie, żeby usunąć ewentualne jego braki. I to jest właśnie powód, że zapada 92 proc. wyroków skazujących, a tak mało jest wyroków uniewinniających” (b. wiceminister sprawiedliwości, dr hab. Michał Królikowski).
Uwaga: eufemistyczne określenie “tak długo szukać dowodów, aż znajdą tezy na jego poparcie” w rzeczywistości oznacza zwyczajne „produkowanie“ dowodów. A faktycznie odsetek wyroków skazujących osiąga około 97 – 98 %. a nie 92%. Ale i tak to oświadczenie byłego wiceministra MS jest nadspodziewanie bliskie prawdy.
Czy to nie peerelowska mentalność, dokładnie jak w tej sprawie z obrączką? Panie sędzie Piwnik i Pawlak padły „ofiarą“ tej mentalności, vide uzasadnienie „oczywistego, rażącego naruszenia przepisów prawa procesowego“ przez sędzię SA w Lublinie. No, ale zanim stały się tymi „ofiarami“, sędzie Piwnik i Pawlak same „ratowały“ dzielnie i z uporem maniaka przez 8 lat(!) akt oskarżenia z zaiste peerelowską mentalnością.
I dopiero jak zapędziły się w kozi róg, być może z powodu niemożliwości „uratowania“ tego aktu oskarżenia, a być może wystraszone, ponieważ „ wokół sprawy działy się dziwne rzeczy “, czy być może ruszyło panie sędzie „sumienie“ (wiem, wiem to mało prawdopodobne) i nie chciały w tej szopce grać żadnej roli, wtedy sędziowska klika poczuła się zagrożona/oburzona i inna sędzia o takiej samej mentalności, uznała sędzię Piwnik winną. Niewątpliwie zgodnie ze standardami tej mentalności, sprawiedliwości stało się zadość. Jak w tej sprawie z obrączką. Suma summarum nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.
Osobiście czekam, kiedy poniosą wszystkie te „wilki“.