Bez kategorii
Like

Sprawiedliwość dla bogatych

02/07/2012
414 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

O kosztach i sposobach obrony dobrego imienia w biznesie ze Stanisławem Bortkiewiczem, właścicielem Gordion Consulting, firmy, która zmusiła państwową firmę do przeprosin i zapłaty rekordowego odszkodowania, rozmawia Jan Piński.

0


Roman Kluska otrzymał 5 tys. zł odszkodowania od państwa za bezprawne działania skarbu państwa. Pan od państwowej firmy wywalczył ćwierć miliona złotych. Był pan 50 razy bardziej poszkodowany?
Kluska walczył z niesłusznymi działaniami państwowych organów władzy pod swoim adresem. Ja musiałem walczyć o dobre imię firmy z inną dużą firmą. Uzyskane odszkodowanie stanowi zaledwie kilka procent strat poniesionych przez moją spółkę w wyniku zniszczenia jej renomy, to mniej niż faktyczne koszty prowadzenia sporu i procesu.  Nie odbieram tego jako sukces. Wygraną w tej sprawie było uzyskanie przeprosin mojej firmy w ogólnopolskich mediach, co stwarza szanse na odbudowę jej renomy.
Za co Elektrownia w Kozienicach musiała przepraszać?
Za to, że w 2008 r., po zmianie zarządu, oskarżyła moją firmę w prokuraturze i mediach o fikcyjne usługi i uzyskanie nienależnego wynagrodzenia. W rzeczywistości było odwrotnie, to praca wykonana przez moją firmę miała zatrzymać nieracjonalne zarządzanie Elektrownią, w wyniku którego właściciel, czyli skarb państwa, tracił miliony. Przygotowaliśmy restrukturyzację całej elektrowni. Wykazaliśmy, że struktura firmy była wadliwa, rodem z PRL. Trafiliśmy też na skandaliczne praktyki.  Np. związane z gospodarką popiołami, czyli ubocznymi produktami spalania w elektrowni. Jest to odpad, którym były zainteresowane cementownie jako cennym substratem do swojej produkcji. W całej Polsce cementownie płaciły za popioły. W Kozienicach zaś to elektrownia płaciła pośrednikowi za „wywóz popiołów”. Po to żeby po wywiezieniu ich za bramę, ten sprzedawał je z olbrzymim zyskiem. Patologii było więcej. Zastrzeżenia zgłosiliśmy także do wielu innych umów oraz generalnie do organizacji zamówień publicznych. W trakcie przygotowywania wdrożenia nowej organizacji  zmieniły się władze w elektrowni. Po trzech dniach urzędowania nowy zarząd zatrzymał reformę uznając, że firma jest dobrze zarządzana, a trwający już kilka miesięcy i dobiegający końca duży projekt przebudowy organizacji – zbędny. Umowy z nami wypowiedziano, z dnia na dzień skończono współpracę. Z serii publikacji w „Pulsie Biznesu” dowiedzieliśmy się, że Elektrownia złożyła do prokuratury doniesienie, w którym zarzuciła mojej firmie pozorne prace i wytransferowanie kilkuset tysięcy złoty ze spółki. Te publikacje, szeroko cytowane w mediach biznesowych, przedstawiły moją firmę jako aferalną. Po półtorarocznym śledztwie i przesłuchaniu dziesiątek światków, prokuratura umorzyła sprawę. Chociaż samo śledztwo było elementem szykan wobec mojej firmy, to umorzenie na 112 stronach, stało się swojego rodzaju laurką. Pozwaliśmy do sądu elektrownię o zapłatę za wykonaną pracę. Elektrownia musiała przyznać, że praca została wykonana rzetelnie. Uzyskana zapłata za wykonaną pracę nie oznaczała, że możemy wrócić na rynek. Tam został wysłany wyraźny przekaz, że nie warto z nami robić interesów. Nasi kontrahenci i pracownicy musieli stawiać się do prokuratury na wielogodzinne przesłuchania. W biznesie nikt nie lubi takich sytuacji. Moim celem było uzyskanie jednoznacznych przeprosin.
Ile firma musi mieć pieniędzy, aby obronić dobre imię?
Zależy od firmy i od sporu. W moim wypadku same koszty postępowania przed sądem i działania związane pobocznymi wątkami sporu wyniosły blisko 500 tys. zł. Do tego trzeba liczyć około 500 tys. zł rocznie na utrzymanie firmy, która praktycznie do czasu zakończenia postępowania nie może normalnie funkcjonować. Jeszcze więcej to utracone korzyści w związku z kontraktami, z których wycofali się inni klienci przestraszeni rzekomą aferą. Generalnie dochodzenie sprawiedliwości w Polsce wymaga dość dużych pieniędzy i cierpliwości.
Dlaczego zdecydował się pan zawrzeć ugodę?
Sprawa sądowa dobiegała końca dopiero w pierwszej instancji. Prawomocnie zakończyłaby się najwcześniej za 2 lata. W tym czasie firma nadal tkwiłaby w zawieszeniu generując koszty zamiast zarabiać.  Łącznie oczekiwanie na wygraną mogłoby trwać nawet 6 lat. Wymiar sprawiedliwości, działający tak jak obecnie,  de facto wspiera sprawców naruszających prawa innych, czy to ich dobre imię czy poprzez czyny nieuczciwej konkurencji. Brak szybkich rozstrzygnięć sądowych premiuje nieuczciwych przedsiębiorców i zachęca do łamania prawa.
Na moje szczęście karuzela stanowisk w spółkach skarbu państwa ma również dobre strony. Kolejny zarząd Elektrowni, posiadając wyższy poziom kwalifikacji, szybciej zrozumiał, że straty wizerunkowe ich firmy, która niszczy swoich partnerów i nie przestrzega zasad etyki w biznesie nie są warte kontynuowania sporu. Bilans zysków i strat dla Elektrowni spowodował, że ta nie chciała bronić przed sądem beznadziejnej sprawy i zaproponowała ugodę. To była racjonalna decyzja.  Ostatecznie nie została zablokowana przez polityków. To dobry sygnał, pokazujący korzystną zmianę.
Elektrownia wspaniałomyślnie ,,zmiękła” i zaproponowała ugodę?
Być może działania obronne mojej firmy, które podjąłem w trakcie sporu pomogły Elektrowni i jej właścicielom w tej decyzji.  Otóż poza procesem sądowym,  zdecydowaliśmy się na nietypową i odważną kampanię wizerunkową.  Zestawiliśmy oskarżenia zarządu Elektrowni wobec mojej spółki z innymi dwuznacznymi działaniami jej pracowników i osób ją nadzorujących w szerszym kontekście etyczno – polityczno – gospodarczym.  Całość została wyświetlona publicznie i odsłoniła zaledwie rąbek prawdy o funkcjonowaniu niektórych polityków, części uprzywilejowanego biznesu i firm państwowych.  Zagotowało się i skończyło… ugodą.
To znaczy że pogroził pan Elektrowni i nadzorującym ją politykom? 
To oznacza że w XXI,  w centrum demokratycznej i praworządnej  Europy czasem trzeba wziąć sprawy ,,we własne ręce”.  Czasem trzeba dać po łapkach politykom, którzy traktują swoją służbę jako okazję do robienia biznesu kosztem podatników i zwykłych nieuprzywilejowanych przedsiębiorców. Nie wystarczy płacić podatków aby być pełnoprawnym przedsiębiorcą.
To jednak koniec sprawy czy też początek jakiejś krucjaty?
Do życia trzeba podchodzić pragmatycznie. Likwidacją patologii powinny zajmować się służby państwowe. Ponieważ źródło patologii umiejscowione jest wysoko, na ogół poza spółkami państwowymi, to działania tych służb napotykają na zrozumiałe trudności. Chciałbym zajmować się biznesem o ile nie napotkam na kolejne niebiznesowe i nierynkowe przeszkody.  Mam nadzieję, że władza jest inteligentna i że dochodzące do mnie informacje o odgrażaniu się urażonych, są niegroźną prymitywną reakcją szemranych środowisk politycznych odchodzących na boczny tor. Jednak w życiu trzeba być gotowym na różne scenariusze.
To może lepiej trzymać się z daleka od zleceń z państwowych firm?
Wydaje mi się, że taki miałem otrzymać przekaz. Obszar spółek skarbu państwa się kurczy. Zatem chęć utrzymania wyłączności do ich gospodarczej eksploatacji przez niektórych bardziej drapieżnych czy prymitywnych polityków powoduje konieczność posuwania się do takich działań jak to miało miejsce wobec mojej firmy. Porządkowanie obszaru zamówień publicznych m.in. w państwowej energetyce stoi na przeszkodzie do takiej patologicznej eksploatacji.  Otwarcie rynku usług w zakresie głębszej restrukturyzacji firm państwowych jest zatem probierzem intencji polityków nadzorujących państwową gospodarkę. Pomimo postępującej prywatyzacji, sektor państwowy jest w Polsce nadal potężny.  Zatem z punktu widzenia przedsiębiorcy nie mogę zaakceptować komunikatu, że jest to sektor dla którego mogą świadczyć usługi jedynie namaszczeni przedsiębiorcy.
Plan restrukturyzacji, który 4,5 roku temu przygotowała pana firma jest wdrażany?
Z oficjalnych komunikatów Elektrowni wynika, że został  wdrożony w ponad 90 proc.

Biogram
Stanisław Bortkiewicz (ur. 1961 r.), z wykształcenia lekarz, uzdrowił bankrutującą fabrykę ciągników URSUS. W 1998 r. gdy zostawał szefem fabryka bankrutowała: zatrudniła ponad 12 tys. osób i przyniosła 150 mln zł strat. Cztery lata później po restrukturyzacji zarobiła 7 mln zł. Aby po jego odejściu w kilka lat wrócić na skraj bankructwa. W mediach najbardziej znany jest z faktu opatentowania w USA i Unii Europejskiej… kształtu połówki jajka w produktach spożywczych.

Wywiad opublikowany w tygodniku "Najwyższy Czas!"
 

0

Jan Pi

938 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758