Może ktoś bał się, mimo pojednania polsko-rosyjskiego, rozmawiać z Rosjanami o tablicy, bo dałoby to PiS-owi możliwość krytykowania rządu, że ten ulega Putinowi, ale przecież opozycja ma „święte prawo” krytykować rząd
10 kwietnia przez media przetoczyła się informacja, że Rosjanie w Smoleńsku bez uzgodnienia ze stroną polską podmienili tablice upamiętniającą katastrofę polskiego rządowego samolotu, w której zginął prezydent Lech Kaczyński oraz niemal 100 osób.
Na nowej tablicy w języku polskim i rosyjskim znajduje się napis: „Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku”. Na wcześniej znajdującej się tam tablicy widniał tekst: „Zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w drodze na uroczystości upamiętnienia 70. rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim dokonanej na jeńcach wojennych, na oficerach Wojska Polskiego w 1940 r.” Widać naszych przyjaciół z Rosji, z którymi trwa pojednanie, kłuły w oczy słowa o sowieckim ludobójstwie dokonanym w Katyniu. Takie słowa zdaje się klują w oczy też wielu polityków Platformy Obywatelskiej. Pamiętam wypowiedź marszałka Stefana Niesiołowskiego (a i inni śpiewali z tego samego klucza, widać sms-y dotarły, tak jak i te, bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej, z instrukcją jak mają się wypowiadać. Mieli mówić, że katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. „Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił” – tak przynajmniej twierdzi były dowódca GROM, generał Sławomir Petelicki), w której mówił, że jedynymi „ludobójstwami” był holocaust i głód na Ukrainie wywołany przez władze sowieckie.
A niby dlaczego mieliby Rosjanie sprawę tablicy w Smoleńsku konsultować ze stroną polską? Po pierwsze; gdyby Polska była państwem niepodległym, to porozumiewanie się z Warszawą byłoby zasadne, a skoro Polska po wejściu w życie traktatu lizbońskiego niepodległość straciła, to po co takie zawracanie sobie głowy? A nuż coś tam z III RP Kreml uzgodni, a i tak, tak jak było z umową polsko-rosyjską dotyczącą dostaw gazu, Unia Europejska, czy jak kto woli Niemcy, zgłoszą veto. I znowu ugadywać się, marnować czas, po co? Po drugie, byłoby zaskakujące, gdyby Rosjanie uzgadniali to zagadnienie z Polską po tym, jak od ponad roku premier Donald Tusk tańczy jak mu Włodzimierz Putin zagra. Ale jakie ma podstarzały piłkarzyk wyjście, skoro ubzdulił sobie dogadzać Anieli Merkel, a ta życzy sobie dobrych stosunków polsko-rosyjskich? Więc a to sobie w 2010 r. Putin zaprosił Tuska do Katynia, bo on nie będzie upominał się o prawdę o mordzie katyńskim, dzięki czemu od razu poprawią się stosunki na linii Warszaw-Berlin, w sprawie katastrofy smoleńskiej Rosjanie prowadzą śledztwo w sowieckim stylu, czyli szukają argumentów dla z góry przyjętej tezy, publikują kompromitujący dla strony polskiej raport MAK itd., a władze III RP nawet nie pisną.
No, chyba, że gromkim głosem na Jarosława Kaczyńskiego, że dzieli Polaków, czy tak jak ostatnio poseł Jarosław Gowin, według którego Kaczyński cytując fragment wiersza Zbigniewa Herberta „podkopuje autorytet polskiego państwa”. Mój Boże, na jakiej lichej podstawie oparty jest autorytet III RP skoro można go podważyć cytując fragment wiersza! Jakoś poseł Gowin nie rozdzierał szat nad uszczerbkiem dla autorytetu państwa polskiego, gdy premier Donald Tusk, mimo podpisanych umów, nie miał odwagi przejąć śledztwa w sprawie katastrofy wojskowego samolotu, jakim był Tu-154M, w której zginął polski prezydent. A później może ktoś być zdziwiony, że Litwini dyskryminują Polaków na Litwie, zdaje się również mimo podpisanych między Warszawą a Wilnem umów, a w Polsce powstaje „naród śląski”.
Okazało się jednak, że Rosjanie może i zdjęli tablicę bez uzgadniania tego ze stroną polską, ale dawali wcześniej Warszawie znać, że dla nich stanowi ona problem. Andrzej Jewsiejenkow, rzecznik gubernatora obwodu smoleńskiego, powiedział, że usunięta tablica została zamontowana samowolnie przez Polaków, a miejscowe władze niejednokrotnie uprzedzały, że na miejscu tragedii z 10 kwietnia ubiegłego roku pojawi się nowa, z napisami w dwóch językach: polskim i rosyjskim. Jak czytam na Wirtualnej Polsce, MSZ Rosji oświadczyło, że strona polska została zawczasu poinformowana o konieczności zamiany tablicy na nową, w języku rosyjskim i polskim. Rosyjskie MSZ poinformowało też, że Polsce przekazano propozycje dotyczące treści nowego napisu. Ale reakcji strony polskiej nie było. Można zrozumieć taką postawę. Rosja to obce państwo, więc nie ma powodów, mimo pojednania polsko-rosyjskiego, aby Polacy tam się rządzili.
„W odpowiedzi na oświadczenie MSZ Rosji chcę stwierdzić, że Rosjanie, jak już mówiliśmy wczoraj, od tygodni, a nawet miesięcy mówili nam, że ta stara tablica społeczna jest dla nich nie do zaakceptowania” – powiedział rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Przyznał, że strona rosyjska proponowała również zastąpienie starej tablicy tablicą o takiej treści, jaka ostatecznie znalazła się na obelisku w Smoleńsku. I dalej: „MSZ konsekwentnie wydawało w tej sprawie opinię negatywną; proponowaliśmy Rosjanom, by zostawić pole katastrofy w takim kształcie, w jakim jest, do czasu ustalenia treści nowego napisu na tablicy przy okazji rozstrzygnięcia konkursu w sprawie ostatecznego upamiętnienia ofiar katastrofy”.
Swoją drogą zdawać by się mogło, że w tej sprawie przemówi sam minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, tak bardzo ponoć przejęty śmiercią prezydenta Kaczyńskiego, mimo, że wcześniej chciał dożynać watahę. A poza tym nic innego nie ma do roboty.
Zwróćmy uwagę, że Moskwa od kilku miesięcy sygnalizowała, że tablica stanowi dla nich problem. MSZ w Warszawie proponował Rosjanom, „by zostawić pole katastrofy w takim kształcie, w jakim jest”. Bardzo odważne to ministerstwo, że tak panoszy się w Federacji Rosyjskiej! Tym śmieszniejsza jest ta wypowiedź, że miejsce katastrofy było przez ostatnie miesiące (może nawet od kwietnia ubiegłego roku) „przekształcane”. Choćby wycięto kupę drzew, łącznie z tymi, o które zahaczył Tu-154M, czy też kładziono chodniki i takie tam różne, gdy miał przybyć prezydentowa Anna Komorowska z częścią rodzin, które straciły swoich bliskich 12 kwietnia ubiegłego roku. Przecież MSZ nie może nie wiedzieć, że Rosjanie grzebią w miejscu katastrofy, to dlaczego opowiada bajki o pozostawieniu tego obszaru w takim kształcie w jakim jest? A, że miejsce to cały czas jest zmieniane, to i Rosjanie zmienili tablice. Tyle ironii. A tak poważnie, to przygotujmy się na kolejne upokorzenie, gdy dowiemy się jaki projekt pomnika mającego upamiętniać tragedię smoleńską wygrał konkurs.
„Afera” polegająca na zamianie tablic przez Rosjan, okazała się więc banalna. Nasze MSZ zachowało się jak typowy urzędnik w II PRL, jakim w istocie jest III RP: udawało, że nie ma sprawy i że to „samo się jakoś załatwi”. Może ktoś bał się, mimo pojednania polsko-rosyjskiego, rozmawiać z Rosjanami o tablicy, bo dałoby to PiS-owi możliwość krytykowania rządu, że ten ulega Putinowi, ale przecież opozycja ma „święte prawo” krytykować rząd, a przynajmniej tak było, gdy premierem był Jarosław Kaczyński. I znowu sytuacja powtarza się, poświęca się interes Polski (bo może udałoby się wynegocjować troszkę inny napis, może zamiana odbyłaby się w sposób cywilizowany, a przynajmniej mogliby poinformować społeczeństwo o zamiarach Kremla), byleby coś ugrać na własnym podwórku, czy byleby pognębić opozycję, jak było ponad rok temu, gdy rząd Donalda Tuska i Moskwa kombinowały, jak nie dopuścić do wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu czyli uniemożliwić mu korzystanie z uprawnień wynikających z konstytucji.
Może ktoś powie, że ta sprawa nie jest ważna i nie ma czym się przejmować. Może. Ale jakimi zagadnieniami może się zajmować MSZ państwa, które nie jest niepodległe? A po drugie: zauważmy, że nawet tak prostej sprawy ministerstwo Radosława Sikorskiego nie potrafiło korzystnie, albo przynajmniej najmniej niekorzystnie dla strony polskiej załatwić. Najzwyczajniej udawali, że nic się nie dzieje. To jak tu wierzyć, że z poważnymi problemami MSZ poradziłoby sobie. No, chyba, żeby najpierw poradziłoby się Berlina.
Nazywam sie Michal Pluta. Mój oficjalny blog i wszystkie teksty: konfederata.bloog.pl.