Nawiązując do moich enuncjacji dotyczących współczesnej sytuacji Polski i sięgania do doświadczeń historycznych chciałbym jeszcze raz zwrócić uwagę na to, co jest najważniejsze. A najważniejsza jest jak zwykle koszula, a dla Polski tą „koszulą” są stosunki z sąsiadami. Sprawy światowe, a szczególnie śmiertelne zagrożenie dla naszej kultury są oczywiście bardzo ważne, ale nasz udział w jej ratowaniu wymaga rozwiązania w pierwszej kolejności problemu polskiego usytuowania we współczesnej Europie.
Traktat wiedeński z 1815 roku stworzył podstawy dla organizacji całej Europy, został on obalony przez bolszewicki zamach stanu w październiku 1917 roku w wyniku, którego nastąpił podział Europy funkcjonujący z pewnymi zmianami po dzień dzisiejszy.
Nie mamy, zatem obok pojęcia geograficznego, pojęcia politycznego Europy, jako całości. Dopóki istniało bolszewickie zagrożenie inwazją zachodniej Europy, podział utrwalony umową jałtańską powodował niemożność porozumienia.
Były wprawdzie próby ze strony Chruszczowa przeciągnięcia Niemiec na sowiecką stronę za pomocą obietnicy ich zjednoczenia, a nawet dodatkowej premii w postaci Szczecina, ale ówczesny kanclerz RFN – Konrad Adenauer uznał to za niemożliwe.
Współczesne władze niemieckie, które pozornie za darmo uzyskały sowiecką zgodę na połączenie Niemiec, są bardziej skłonne do przełamywania istniejącego podziału
Niestety nie w interesie całej Europy, a tylko w bardzo ciasno rozumianym interesie własnym.
Co ciekawe, nikt inny jak właśnie Niemcy mają gorzkie doświadczenie historyczne, czym kończy się taki wybujały egoizm narodowy.
Perspektywiczny interes europejski, a nawet więcej, samo istnienie całej Europy ze wszystkimi krajami, zależne jest od zdolności porozumienia i zachowania harmonijnej równowagi w układzie krajów tego kontynentu.
Europa jest źródłem kultury chrześcijańskiej i powinna wspólnymi siłami jej bronić i to jest jedyna szansa jej przetrwania i gwarancja rozwoju.
Została poddana wielostronnemu atakowi żeby tę kulturę zniszczyć i tym samym wyeliminować Europę ze światowej konkurencji o przywództwo.
Stworzenie Europy solidarnej, oferującej wszystkim europejskim krajom równorzędne traktowanie staje się w obecnych warunkach podstawowym kanonem polskiej polityki.
W walce o zachowanie Europy Polska może i powinna odegrać czołową rolę, ale ażeby uzyskać pozycję umożliwiającą jej spełnienie musi zmienić swoją pozycję w europejskim układzie.
Do tego niezbędne jest posiadanie suwerennej państwowości, nie odzyskaliśmy jej w 1989 roku, co potwierdziła jeszcze haniebna „konstytucja” z 1997 roku.
Ustanawia ona państwo będące kontynuacją PRL, tworu sowieckiej hegemonii, decyduje o niezgodnym z polską tradycją i postawą polskiego narodu charakterze polskiej państwowości, zezwala na bezpośrednie rządzenie państwem przez obce siły, utrwala stały konflikt między poszczególnymi elementami władzy wewnętrznej i jest źródłem słabości państwa.
Odzyskanie suwerenności może być dokonane przez przyjęcie jego ciągłości w stosunku do niepodległego państwa polskiego, które w sposób nie podlegający wątpliwościom istniało do chwili rezygnacji ostatniego prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. Ale nawet później – z racji nie przekazania zgodnie z zapisem konstytucji z 23 kwietnia 1935 roku zasadniczego atrybutu władzy prezydenckiej, czyli tekstu ustawy konstytucyjnej, ta państwowość nie ustała.
Wymagane jest, zatem uchwalenie nowej konstytucji nawiązującej do ciągłości z Polską niepodległą powstałą w 1918 roku, a w ślad za tym do ciągłości z Polską przedrozbiorową.
Dopiero wtedy będziemy mieli pewność, że jesteśmy państwem polskim.
To państwo, reprezentujące naród polski musi podjąć się roli kontynuatora obrońcy naszej chrześcijańskiej kultury i osadzonych w niej wartości polskiej kultury narodowej.
Jest to fundament naszej pozycji w Europie, ale oprócz tego wymagane jest wzmocnienie naszego usytuowania gospodarczego, szczególnie w relacji do naszych sąsiadów.
Pisałem o tym niedawno, że nasze położenie gospodarcze jest celowo od wielu lat redukowane i w rezultacie w zestawieniu z naszym najważniejszym sąsiadem – Niemcami mamy wprawdzie 80% jego powierzchni kraju, 45% ludności, ale tylko 30% produkcji rolnej, zaledwie 13 % produkcji przemysłowej i 7% usług.
Niezależnie od wyjątkowo mocnej pozycji Niemiec w gospodarce europejskiej, a nawet światowej wymienione relacje są dla Polski nie tylko niekorzystne, ale wręcz niebezpieczne.
Stąd wymagane jest przyśpieszenie naszego rozwoju, a przede wszystkim odzyskanie utraconych, zapewne w wyniku celowego działania, pozycji zarówno w rolnictwie jak i w przemyśle.
W rolnictwie dotyczy to szczególnie upraw specjalistycznych i hodowli, w przemyśle odzyskanie przemysłu okrętowego, rozwoju produkcji maszyn rolniczych, transportowych i budowlanych, przemysłu chemicznego i lekkiego, a także elektroniki.
Gwarancją rozwoju gospodarki powinna być zwiększona produkcja nośników energii i bazy materiałowej dla przemysłu przetwórczego i budownictwa.
Podstawą polskiej gospodarki powinny być przedsiębiorstwa narodowe korzystające z polskiego kierownictwa i polskiej myśli technicznej.
Taką gospodarkę usiłowano stworzyć w okresie przedwojennym, niestety owe kilkanaście lat, jakimi rozporządzano do czasu wybuchu wojny nie wystarczyło na skuteczne jej wprowadzenie. Ostatnie ćwierćwiecze naszej historii świadczy o działaniu we wprost przeciwnym kierunku – likwidacji gospodarki narodowej na rzecz obcej ingerencji.
Zmiana tej sytuacji stworzy warunki dla uzyskania przez Polskę innej pozycji w Europie.
Wymienione problemy stanowią niezbędny element wyjściowy naszego położenia.
Polska musi na tej bazie zbudować swą siłę polityczną i militarną.
Siła militarna musi opierać się na dwóch elementach:
-służbie czynnej, nowocześnie uzbrojonej i wyszkolonej,
-służbie rezerwowej pochodzącej z powszechnego poboru i specjalnego systemu szkolenia.
W konstytucji musi znaleźć się zapis, że udział w obronie Ojczyzny jest najwyższym prawem i przywilejem obywateli.
Tylko tak zorganizowana obrona narodowa daje gwarancję skuteczności i odstraszenia ewentualnego agresora.
Do prowadzenia skutecznej polityki zagranicznej niezbędne jest posiadanie silnej organizacji państwowej, chociażby takiej, jaką posiadają Niemcy, dobrej gospodarki i stosownej siły militarnej. Stosowność nie polega na równoważnym potencjale z ewentualnym agresorem, ale wystarczy, jeżeli stworzy mu perspektywę konieczności długotrwałej walki i perspektywę sporych strat.
Sojusze są potrzebne, ale musimy wiedzieć, że to sojusznik liczy na nas w przypadku gdyby znalazł się w kłopotach. Taki jest stosunek NATO do naszego udziału w tej organizacji. Trzeba było aż ćwierćwiecza żeby stwierdzić o nierównomiernym traktowaniu sojuszników, jak choćby w czasach, gdy forpocztą NATO były Niemcy to na terenie Niemiec Amerykanie utrzymywali dwieście kilkadziesiąt tysięcy wojska, obecnie kiedy my jesteśmy forpocztą to na naszym terenie cieszymy się z przybycia kilkudziesięciu Amerykanów. Są to oczywiste kpiny, dla NATO / czytaj Amerykanów/ jesteśmy tak samo potrzebni jak dla naszych zachodnich aliantów w 1939 roku – tylko po to żeby przyjąć na siebie pierwszy cios i dać czas na przygotowanie się do wojny.
W czasie mojej rozmowy z amerykańskim ambasadorem w roku 1997 zwróciłem uwagę na fakt konieczności przeniesienia do Polski amerykańskich sił stacjonujących w Niemczech. Uzyskałem na to odpowiedź, że najważniejsze jest wstąpienie Polski do NATO i problem leży w tym czy Polska będzie w stanie ponieść koszty tego udziału.
O udzieleniu pomocy Polsce oględnie nie wspominał.
Budowanie polityki zagranicznej trzeba zacząć od stworzenia jej kanonu.
Przez całe wieki tym kanonem była obrona Polski, ale też i całej Europy przed grabieżczym wschodem. Niepodległa Polska odrodzona nie stworzyła własnego kanonu przegrywając sprawę zarówno w stosunku do pokonanych Niemiec jak i upadłej Rosji. Ani w jednym ani w drugim przypadku nie uzyskaliśmy w miarę bezpiecznych granic, stworzony został ad hoc status „równych odległości” od Moskwy i Berlina, co wobec oczywistej zdrady sojuszników musiało skończyć się katastrofą.
O polityce zagranicznej „III Rzeczpospolitej” nie będę wspominał gdyż nie jest to państwo suwerenne i nie prowadzi własnej polityki zagranicznej.
Starania o stworzenie własnej polityki zagranicznej podjął Lech Kaczyński, co skończyło się katastrofą smoleńską, podobnie jak próba prowadzenia niezależnej od sojuszników polityki Władysława Sikorskiego katastrofą gibraltarską.
Obecny prezydent „III Rzeczpospolitej” Andrzej Duda poczynił starania w kierunku kontynuacji działań w tym przedmiocie. Niestety jego aktywa w tej grze są bardzo słabe zarówno ze względu na stosunki z obecnym rządem, jak i generalnie podłą kondycję państwa polskiego.
Niezależnie od wymienionych przeze mnie przyczyn głównym powodem naszej dramatycznej sytuacji jest stan zaludnienia Polski i dalsze jego perspektywy.
Brakuje nam dwóch niezbędnych dla teraźniejszości, a przede wszystkim dla przyszłości elementów:
– przynajmniej 2 milionów ludzi w najlepszym wieku produkcyjnym, którzy opuścili Polskę z braku pracy w kraju,
– dostatecznej liczby urodzeń dla utrzymania i rozwoju egzystencji narodu.
Należy przy tym ten katastrofalny stan uzupełnić informacją, że mamy jeden z najniższych w Europie wskaźników aktywności zawodowej społeczeństwa, mimo że struktura wiekowa Polaków jest nieco lepsza niż w Europie zachodniej, gdyż przeciętnie jesteśmy społeczeństwem młodszym od niemieckiego czy francuskiego.
Za obecny stan Polski ponoszą odpowiedzialność rządy ostatniego ćwierćwiecza, a właściwie jeden układ rządzący Polską najwyraźniej z obcego nadania, w czym jest on nieodrodnym dziedzicem układu z PRL.
Ze względu na zaistniałe powiązania i zależności nie da się skutecznie przełamać obecnego stanu zapaści bez dokonania zmian w całym europejskim układzie, zarówno wewnątrz organizacji zwanej wbrew prawdzie „unią europejską” jak i w zarządzanej przez Rosję postsowieckiej części Europy.
I w tym dziele nieoceniona jest rola Polski, jesteśmy statystycznie ósmym krajem Europy, faktycznie nasza pozycja jest jeszcze niższa, gdyż ze względu na braki, które wymieniłem w realnym zestawieniu sił i pozycji w Europie tracimy nawet w stosunku do tak małych krajów jak Holandia, Belgia czy Szwecja.
Stworzenie z Polski kraju niepodległego, zasobnego i ludnego umożliwi postawienie nas w rzędzie czołówki europejskiej i zapewnić nie tylko bezpieczeństwo, ale też i wpływ na zmianę kształtu Europy i jej odrodzenie.
Czeka nas długa i żmudna droga budowy naszej pozycji w Europie, z przeglądu obecnej rozgrywki politycznej nie wynika perspektywa zasadniczej zmiany ustrojowej Polski, niezbędnej dla pomyślnej realizacji tej budowy, ale przynajmniej możemy mieć nadzieję, że wynik wyborów prezydenckich i parlamentarnych przybliżą nas do niej.
2 komentarz