Minął pewien czas od publikacji w tygodniku Wprost pierwszego tekstu o niekonwencjonalnych działaniach Wojciecha Fibaka, ale temat jest ważny i wciąż aktualny, więc i ja prezentuję swoje przemyślenia na ten temat. Wojciech Fibak zajmował się kuplerstwem i jak sam przyznał, trwa to od dziesięcioleci. Kuplerstwo, o ile nie wiąże się z czerpaniem korzyści majątkowej, nie jest przestępstwem. Rodzą się jednak dwa pytania. Pierwsze, czy Fibak rzeczywiście nie czerpał korzyści majątkowych z kojarzenia młodych, atrakcyjnych kobiet z bogatymi, niemłodymi mężczyznami. Tego nie wiemy, ale polski wymiar sprawiedliwości powinien się tym zainteresować, bowiem „czerpaniem korzyści majątkowej” może być nie tylko otrzymanie pieniężnego wynagrodzenia od bogatego mężczyzny za przyprowadzenie mu młodej i atrakcyjnej kobiety, ale inna, niepieniężna forma gratyfikacji, np. przychylność w […]
Minął pewien czas od publikacji w tygodniku Wprost pierwszego tekstu o niekonwencjonalnych działaniach Wojciecha Fibaka, ale temat jest ważny i wciąż aktualny, więc i ja prezentuję swoje przemyślenia na ten temat.
Wojciech Fibak zajmował się kuplerstwem i jak sam przyznał, trwa to od dziesięcioleci. Kuplerstwo, o ile nie wiąże się z czerpaniem korzyści majątkowej, nie jest przestępstwem. Rodzą się jednak dwa pytania. Pierwsze, czy Fibak rzeczywiście nie czerpał korzyści majątkowych z kojarzenia młodych, atrakcyjnych kobiet z bogatymi, niemłodymi mężczyznami. Tego nie wiemy, ale polski wymiar sprawiedliwości powinien się tym zainteresować, bowiem „czerpaniem korzyści majątkowej” może być nie tylko otrzymanie pieniężnego wynagrodzenia od bogatego mężczyzny za przyprowadzenie mu młodej i atrakcyjnej kobiety, ale inna, niepieniężna forma gratyfikacji, np. przychylność w zawarciu czy realizacji jakiegoś biznesowego czy poza biznesowego przedsięwzięcia.
Drugie pytanie dotyczy aspektu moralnego. Nie wszystko, co nie narusza prawa zawartego w kodeksie karnym, jest moralne. Nie ma przepisu zabraniającego czy karzącego za zdradę małżeńską, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że zdradzanie małżonka jest pozytywne lub przynajmniej neutralne pod względem moralnym. Podobnie jest z uwiedzeniem młodej dziewczyny (chłopca) przez starego mężczyznę (kobietę). Polskie prawo nie zabrania kontaktów seksualnych 16-latków z 60-latkami, ale nie oznacza to, że mamy być głusi i ślepi, jeśli do takich kontaktów dochodzi z powodów innych niż miłość czy pociąg fizyczny, ale na skutek manipulacji, szantażu, chęci zysku, chęci wydostania się ze swojego środowiska lub obietnicy otrzymania pracy.
W ostatnich latach przez media przetoczyły się dwie fale dyskusji na omawiany temat. Kilka lat temu dyskutowano o przypadku Romana Polańskiego, który uprawiał seks z nieletnią dziewczyną. Wtedy jego obrońcy argumentowali, że wina Polańskiego jest mniejsza (lub nie ma jej wcale), bo dziewczyna „sama chciała” oraz, że na dobrą sprawę winę ponosi matka dziewczyny, która „stręczyła” Polańskiemu swoją córkę. „Stręczyła, głosili przyjaciele Polańskiego, a nikt nawet nie analizował, czy matka lub jej nieletnia córka przyjmują jakąś korzyść materialną od Polańskiego. Wszyscy byli zgodni, że prawdopodobnie matka dziewczyny wietrzyła w tym swój i swojej córki interes, chociaż nie przytaczano na to żadnych dowodów ani przekonywujących argumentów.
Jeśli zatem w jednym przypadku matka dziewczyny „stręczyła”, bo „podstawiła” swoją córkę Polańskiemu, to analogicznie – „stręczył” Fibak „podstawiając” młode i atrakcyjne kobiety swoim zamożnym znajomym.
Mamy jednak do czynienia nie z chłodnym analizowaniem obu przypadków, ale z obroną „swoich”. W przypadku pierwszym „swoim” jest Polański, a osobą winną jest matka dziewczyny, która „stręczyła”. W drugim przypadku Fibak, który robił literalnie to samo co matka dziewczyny wpychająca własną córkę do łóżka Polańskiego, jest „swoim” i według jego przyjaciół i obrońców – uchowaj Boże – stręczycielem nie jest.
Rodzi się pytanie, czy media powinny zajmować się przypadkiem Wojciecha Fibaka? Moim zdaniem powinny. Wojciech Fibak nie jest osobą prywatną – jest znanym i popularnym byłym sportowcem, komentatorem telewizyjnym, posiada galerię sztuki, jego wypowiedzi są cytowane w mediach, a jego życiem zawodowym i prywatnym już wcześniej interesowały się tzw. poważne media oraz kolorowe magazyny. Nie widzę więc powodu, by teraz miało być inaczej tylko dlatego, że przekaz płynący z tych informacji jest jednoznacznie niekorzystny dla Fibaka.
Warto również zauważyć, że media, głównie kolorowe gazety, codziennie zajmują się osobami w 100% „prywatnymi” i nie słychać głosów oburzenia, że w SE czy Fakcie albo w TVN, prezentowany jest wizerunek osobnika, który bije żonę lub głodzi zwierzęta, a nawet publikowane są zdjęcia ciał ofiar nieszczęśliwych wypadków czy zabójstw. Wyjątki oczywiście się zdarzają, na przykład w przypadku pokazania ciała zabitego redaktora Milewicza, ale on był „swój”…
Osobna kwestia, to sposób prezentacji dziennikarskiego śledztwa przez tygodnik Wprost. Wątpliwości budzi upublicznienie rozmowy telefonicznej naczelnego tygodnika z Fibakiem, ale przecież mieliśmy już takie przypadki, np. publikacja nagrania rozmowy Michnika z Rywinem lub upublicznienie wypowiedzi posła Kurskiego (mówiącego poza anteną w studiu TOK FM o wyborcach „ciemny lud”). W obu przypadkach większość stała po stronie Michnika, a nie Rywina i Kolendy-Zaleskiej, Lisa, Wołka oraz Władyki, a nie Kurskiego. W przypadku kompromitującego zachowania Fibaka, jego obrońcy uznają, że nie wszystko należy upubliczniać. Dlaczego?
Albo oburzamy się na takie publikacje zawsze, albo nigdy. A jeśli już różnicujemy, to stosujmy przejrzyste i jednoznaczne kryteria. Chociażby ze względu na to, czy opisywana osoba jest publiczna, czyli jej prywatność jest mniej chroniona, czy prywatna, której sprawy mogą być w kręgu zainteresowania organów ścigania, ale nie szeroko rozumianej opinii publicznej.
Mąż Agnieszki, ojciec Jana i Joanny, mgr politologii, wiceprzewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej na Mazowszu, radny Sejmiku Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmów dokumentalnych i fabularnych, miłośnik ogrodów botanicznych.
3 komentarz