Zasada owoców zatrutego drzewa, która zabrania wykorzystywania w procesie dowodów zdobytych nielegalnie, nie została bezpośrednio implantowana do naszego prawa. Nie ma także zakazu jej stosowania. Najlepiej znamy tą zasadę z amerykańskiego systemu prawa. Niezliczone obwarowania, co do legalności dowodów, niejednokrotnie doprowadzają do uniewinnienia sprawcy przestępstwa. Zadajemy sobie wówczas pytanie, co jest nadrzędnym celem prawa. Kara czy poczucie bezpieczeństwa przeciętnego obywatela, w zakresie stosowanych wobec niego metod wymiaru sprawiedliwości. Każdy z nas winien odpowiedzieć sobie na to pytanie sam. Moim jednakże skromnym zdaniem ważniejsze jest to, że nie będzie dowolności we wkraczaniu w moją sferę życia prywatnego. Znany profesor prawa niedawno opowiedział mi zdarzenie z jego okresu studiowania. Podczas zajęć z procedury karnej wykładowca oświadczył studentom: Jeśli dziś przydzielą wam aniołów […]
Zasada owoców zatrutego drzewa, która zabrania wykorzystywania w procesie dowodów zdobytych nielegalnie, nie została bezpośrednio implantowana do naszego prawa. Nie ma także zakazu jej stosowania. Najlepiej znamy tą zasadę z amerykańskiego systemu prawa. Niezliczone obwarowania, co do legalności dowodów, niejednokrotnie doprowadzają do uniewinnienia sprawcy przestępstwa. Zadajemy sobie wówczas pytanie, co jest nadrzędnym celem prawa. Kara czy poczucie bezpieczeństwa przeciętnego obywatela, w zakresie stosowanych wobec niego metod wymiaru sprawiedliwości. Każdy z nas winien odpowiedzieć sobie na to pytanie sam. Moim jednakże skromnym zdaniem ważniejsze jest to, że nie będzie dowolności we wkraczaniu w moją sferę życia prywatnego.
Znany profesor prawa niedawno opowiedział mi zdarzenie z jego okresu studiowania. Podczas zajęć z procedury karnej wykładowca oświadczył studentom: Jeśli dziś przydzielą wam aniołów stróżów, za tydzień każdy z was będzie przestępcą.
Nie wódź nas na pokuszenie. Odwieczna prośba o ochronę przed kusicielem. Słowa te zawarte w codziennej modlitwie katolików, nie wymagają ustanowienia kodeksów, rozporządzeń bądź innych aktów prawa. Czy możemy zatem zalegalizować uprawnienia policji i innych służb do podżegania nas do przestępstwa. Ileż razy wściekli krzyczymy do słuchawki: zabiję. W przypadku podsłuchiwania naszych rozmów nabiera to już innego znaczenia. Może planujemy morderstwo z premedytacją, na pewno planujemy a właściwie to rozpoczęliśmy przygotowania do zabicia. I tak to dzięki bezpodstawnemu podsłuchowi anioła stróża zostaliśmy potencjalnymi przestępcami a aparat państwowy uruchomił cała machinę, aby przykładnie nas powstrzymać lub ukarać.
CBA za czasów Mariusza Kamińskiego rozpędzone zadaniami, które przed nimi stały, zapomniało tak po ludzku, o wydaniu przepisów wykonawczych w zakresie legalizacji wytwarzanych dokumentów, czyli ich fałszowania. Cóż tam prawo, gdy spieszono się zamknąć parę osób, w tym Leppera, Sawicką czy Marczuk. Ale prawo jest bezwzględne, nie ma przepisu nie można działać.
To stało się podstawą do postawienia zarzutów Mariuszowi Kamińskiemu jako szefowi CBA, przez Prokuratora Okręgowego z Rzeszowa Bogusława Olewińskiego (jednego z nielicznych w tej branży, dla którego liczy się litera prawa). To stanęło u podstaw wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie Beaty Sawickiej. Wyrok wywołał burzę. Dla jednych skandaliczny, dla innych długo w Polsce oczekiwany. Ja należę do tej drugiej grupy. Czas na dyskusję nad naszym prawem i dostosowanie go do standardów państwa demokratycznego. Kto z nas pamięta, że ustanawiając kodeks karny i postępowania karnego, wzorowano się m.in. na prawie radzieckim. ZSRR dawno przestało istnieć, a my wciąż spijamy jego owoce.
W imię tego, abym nie była więcej nielegalnie podsłuchiwana (mam status pokrzywdzonej w procesie przeciwko M.Kamińskiego za podsłuch), godzę się na to, aby uniewinniono sprawcę, jeżeli dowody przeciwko niemu zdobyto z naruszeniem prawa i moich niezbywalnych praw konstytucyjnych.