O Społecznej Gospodarce Rynkowej (SGR) trochę inaczej niż u Jurka Wawro
Społęczną Gospodarką Rynkową usiłowałem zainteresować blogerów wtedy gdy jeszcze liczyłem na społeczność Salonu24. Tak to widziałem w notce
Z października ubiegłego roku. Skutek był podobny jak w przypadku serii notek Jurka Wawro. Zainteresowanie prawie zerowe. Temat jest jednak zbyt ważny, aby odpuścić go ot "tak sobie".
Tak wtedy argumentowałem:
"….Przedstawiając niektóre atrybuty Społecznej Gospodarki Rynkowej (SGR) dostrzegłem, że wielu komentatorów usiłowało mnie przekonać, że polski pracownik to specyficzny gatunek inwentarza, do którego jedynie knut potrafi rozsądnie przemówić. No cóż, jak mówił Bruno Steinhaus, „…aby zrozumieć problemy organizacji trzeba najpierw spaść z drzewa…” Obchodzimy ich szerokim łukiem.
Znów podeprę się nieocenionym Oswaldem von Nel-Breuningiem, aby sięgnąć do ideologicznych założeń a nie idiotycznej definicji SGR z naszej konstytucji.
"...Uznaje się, że oprócz tradycyjnej legitymacji władzy, jaką daje wkład własnego kapitału, również wkład pracy, a także myśli przedsiębiorczej mogą stanowić słuszną podstawę do uczestniczenia we władzy, a także do uczestniczenia w korzyściach i ponoszeniu odpowiedzialności"
oraz Robertem Heilbronerem, aby wskazać rolę państwa jako kontrolera „rozkładania się bogactwa wśród obywateli” dla zapobiegania procesom stagnacji..
Uwaga: poniższe rozważania dotyczą organizacji przedsiębiorstw rynkowych. Jeśli jesteś państwowym urzędnikiem, możesz przeczytać, ale nie będą to rozwiązania dedykowane dla Ciebie.
Zatem rozważmy, czy knut dalej będzie potrzebny, czy możemy go spokojnie odstawić.
Załóżmy, że państwo odgórnie reguluje, że stosunek łącznego dochodu tzn. tradycyjnie liczonego dochodu do opodatkowania plus przyrostu aktywów firmy, pomiędzy najniżej zarabiającym pracobiorcą a pracodawca może wynieść maksymalnie 1 do 4.7. Z informacji jakie zalegają w mojej pamięci ponoć taki stosunek jest optymalny i potwierdziły to badania duńskie (swoją drogą warto by takie badania przeprowadzić w Polsce!). Zapobiega to zarówno tłamszeniu motywacji u pracodawców jak i powstawaniu chorób pracy (frustracja, agresja, regresja, alienacja)
Zatem Nikander, jeśli coś wiesz o tej SGR to przedstaw to za pomocą liczby. Jeśli tego nie potrafisz to twoja wiedza jest niekompletna (tu parafrazuję czyjąś myśl). Przyjmijmy, że dla uproszczenia firma składa się z jednego pracownika i właściciela i że z firmą nic katastroficznego się nie dzieje.
Popatrzmy jak wyglądałyby dochody w takim systemie:
pracobiorca | pracodawca | |||||
aktywa | płaca | majątek | dochód | płaca | majątek | dochód |
1 350,00 | 1 350,00 | 6 345,00 | 6 345,00 | |||
50000 | 1 350,00 | 730,99 | 2 080,99 | 6 345,00 | 3 435,67 | 9 780,67 |
-50000 | 1 350,00 | -730,99 | 619,01 | 6 345,00 | -3 435,67 | 2 909,33 |
2 500,00 | 2 500,00 | 11 750,00 | 11 750,00 | |||
50000 | 2 500,00 | 730,99 | 3 230,99 | 11 750,00 | 3 435,67 | 15 185,67 |
-50000 | 2 500,00 | -730,99 | 1 769,01 | 11 750,00 | -3 435,67 | 8 314,33 |
3 500,00 | 3 500,00 | 16 450,00 | 16 450,00 | |||
50000 | 3 500,00 | 730,99 | 4 230,99 | 16 450,00 | 3 435,67 | 19 885,67 |
-50000 | 3 500,00 | -730,99 | 2 769,01 | 16 450,00 | -3 435,67 | 13 014,33 |
Zakładamy, że w przedsiębiorstwie wydzielono konta kapitału statutowego (kapitał właściciela) oraz konto kapitału pracowniczego o początkowym zerowym stanie. Wszystko w duchu stosownej ustawy.
jeśli najniżej zarabiający pracownik zarabia 1350 zł (dotychczasowa płaca minimalna), to pracodawca może zarobić 6345 zł. Może powstać pytanie: jak przy tych dochodach rozwijać firmę? więc,
Przedsiębiorca wziął kredyt na 50000 zł z banku, lub zawarł umowę z pracownikiem, że wspólnie zaciskają pasa i powiększają aktywa firmy też na te 50000zł. Wtedy łączne dochody, te, które decydują o kondycji psychicznej wynoszą odpowiednio: 2080 zł dla pracobiorcy i 9780 zł dla pracodawcy. Konta kapitałowe zostaną zasilone odpowiednio: kapitał pracowniczy kwotą 730 zł., kapitał statutowy kwotą 3535 zł. Jaki pracownik ma z tego pożytek? Otóż na wynegocjowanych zasadach, może udać się do pracodawcy i powiedzieć: proszę mi to wypłacić. Ogólnie obowiązuje zasada „pracy własnymi narzędziami” i jedyną bezdyskusyjną okolicznością uzasadniająca wypłatę jest odejście pracownika z pracy. Reszta do dogadania.
Przedsiębiorstwo nie zawsze się rozwija. Czasem dekapitalizuje się. Załóżmy, że spadek aktywów firmy wyniósł 50000 zł i osiągnięte przychody nie pozwalają nawet na regulowanie bieżących należności. Wtedy pracodawca „nabywa prawo: do obniżenia wynagrodzenia pracownikowi do poziomu 619zł z jednoczesną koniecznością obniżenia sobie dochodu do 2909 zł. Równocześnie stan konta kapitału pracowniczego obniża się o 730 zł a kapitału statutowego o 3435 zł.
Przy tym punkcie warto się zatrzymać dłużej, gdyż stanowi on istotę gospodarczego pospolitego ruszenia, które może zaistnieć w SGR.
Pracodawca i pracobiorca nie będą czekali z założonymi rekami na bankructwo. Zafunkcjonuje nowa definicja przedsiębiorstwa jako „zbiorowy wysiłek w celu osiągnięcia ryzyka”. Pracownik przestanie myśleć kategoriami: „a co to konia obchodzi, że się wóz wywraca”. W większych przedsiębiorstwach zafunkcjonują oddolne pobudzenia dyscyplinujące skutecznie rozbijające „solidarne poczucie bezpieczeństwa w bylejakości”.
Warto popatrzeć na wyższe stawki najniższej płacy. Wtedy dochody pracodawcy wyglądają już przyzwoicie a i pracownik ma powody do „narzucenia sobie kajdan i dźwigania ich z honorem”. Knut można spokojnie oddać do muzeum.
Pracodawca dalej zarządzałby całym majątkiem. On głównie dostarcza bezcennego kapitału strukturalnego w formie zmysłu biznesowego, kontaktów, doświadczenia, ryzyka itd. On zatem jest właścicielem kapitału statutowego (dającego prawo do pełnego zarządu). Pracownik natomiast ma prawo weta do decyzji zagrażających kapitałowi pracowniczemu.
To tyle w największym skrócie.
Zarówno Oswald jak i Robert byliby zadowoleni. I społecznie i rynkowo i bez knuta. A może twarze nie byłyby tak nieprawomyślne, a może domy byłyby mniej antypaństwowe? (to do Broniewskiego)
Jest jedno ale. Czy to byłoby legalne, gdyby nawet znalazł się jakiś oświecony pracodawca. Nie, bo byłaby to sytuacja nieznana zarówno bankom, jak i wierzycielom, jak i prawnikom w postępowaniu układowym i upadłościowym. Budżet i ZUS też chciałyby wyciągnąć łapę po swoje w momencie umarzania kapitału pracowniczego. Tu trzeba by kilka razy stuknąć laską marszałkowską o podłogę. Należy pamiętać, ze Niemcy nad ustawą Mitbestimmunggezets procedowali cztery lata, co nie uchroniło jej przed wylądowaniem w trybunale konstytucyjnym zaraz po opublikowaniu. To jednak jest rewolucja.
Wpływ własności pracowniczej na kondycję gospodarki został dostrzeżony w wielu krajach np USA, gdzie to przedsiębiorstwom stosującym ESOP zagwarantowano sporo ulg.. Dlaczego nie mogłoby to być zrobione w Polsce. Rozwiązanie jest i to wyjątkowo tanie. Zobacz Przywilej Nikandra i jego rolę dla ratowania systemu emerytalnego .."