Jednak kilku profesorów należałoby na pal powbijać, za to, że nie potrafili właściwie spopularyzować jednego z ważniejszych zapisów w naszej konstytucji.
Kiedy ręce opadają? Opadają wtedy, gdy w komentarzach do notki Jurka Wawro tutaj czyta się takie kwiatki ”..I ponadto jak chce Pan tworzyć społeczną gospodarkę rynkową bez uspołeczniania gospodarki? …„ autorstwa @Fiore11
Sądzę, że sąsiedztwo rzeczownika „gospodarka” z dwoma przymiotnikami „społeczna” i „rynkowa” to mieszanka, która nijak liberałowi nie może pomieścić się w głowie. No bo:
aby mieć „gospodarkę” należy uprawiać przemyślaną politykę gospodarczą. U nas -ponoć – najlepszą polityką gospodarcza jest brak polityki gospodarczej. Liberał tego nie zrozumie, że my nie mamy gospodarki a jedynie jakieś pojedyncze warsztaty skłonne z sobą konkurować zarówno na rynku wewnętrznym jak i na rynkach zewnętrznych. Ktoś temu durnemu narodowi powkładał do głowy, że konkurencja jest dobra na wszystko.
Kiedyś próbowałem pomagać burmistrzowi Rudnika nad Sanem zorganizować sieć dystrybucji koszyków wiklinowych na rynku niemieckim. Sprawa przegrana. Jedzie oto pół setki naszych wytwórców na targi do Hanoweru i uprawiają konkurencję: jeden sąsiad z Rudnika konkuruje z drugim sąsiadem z Rudnika i konkurują ładnie. Burmistrz załamywał ręce, ale ponoć jest wolny rynek i każdemu wolno!. Czego liberał nie zrozumie – tego, że wolna gra rynkowa gdzieś się zaczyna a gdzieś się kończy. Rozumem trzeba ruszać.
Przymiotnik „społeczna” to straszak dyżurny. Idę w ciemno że swołocz od Miltona Friedmana ( i jego dalekich popłuczyn w osobie JKM) to uspołecznienie rozumie jako upaństwowienie środków produkcji. Straszak skuteczny, bo od razu można przywołać sowietów i gułagi Kołymy. Takich @Fiorek11 są u nas tysiące i system szkolny produkuje ich jak przysłowiowe serdelki. Natomiast między „uspołecznieniem” a „upaństwowieniem” różnica jest większa niż pomiędzy krzesłem a krzesłem elektrycznym. To postulowane uspołecznienie jest – tylko i wyłącznie – dywersyfikacją kapitału podyktowaną względami prakseologicznymi (motywacją do pracy). Niemcowi, aby to lepiej zrozumiał mówiono o erze „kapitalizmu ludowego”. To, że „z niewolnika nie ma pracownika” wiedzą już wszyscy z wyjątkiem – być może – hołoty chodzącej za Januszem Korwinem Mikke z hasłami „a na drzewach zamiast liści będą wisieć socjaliści”.
Inną tragiczną manipulacją liberałów jest utożsamianie przymiotnika „społeczna” z socjalem. Do tych durnych łbów nie może dotrzeć, że właściwej redystrybucji dochodu można dokonać „za bramą fabryczną” (w przedsiębiorstwie) i wtedy rządowe rozdawnictwo jest zbędne!!!!. Państwo nie musi nakładać zbędnych podatków!!!!!!!.
Gdy się jeszcze doda, że państwo ma prawo pilnować, aby nie następowało zjawisko prywatyzacji zysków i uspołeczniania strat, cała ta liberalna psiarnia przywołuje kolejne cytaty z jakichś spisanych gospodarczych zabobonów.
przymiotnik „rynkowa” to już ma zupełnie przechlapane. Stoi bowiem obok przymiotnika „społeczna” a jest to ponoć sąsiedztwo toksyczne. No bo jak coś może być „rynkowe” a zarazem „społeczne”. Postawione przez @Fiore11 pytanie:
”..I ponadto jak chce Pan tworzyć społeczną gospodarkę rynkową bezuspołeczniania gospodarki?…”
należałoby postawić jako ..
„...I ponadto jak chce Pan tworzyć społeczną gospodarkę rynkową bezurynkowieniagospodarki?...”
tylko aby to zrozumieć trzeba najpierw spaść z drzewa jak mawiał Hugo Steinhaus.
Mechanizm rynkowego ustalania cen – chociaż bardzo pożyteczny – jest niezwykle podatny na zakłócenia. Duże i „prawdziwe” pieniądze biorą się z zakłócania tego mechanizmu. Liberalna swołocz będzie go bronić do ostatniego „wolnorynkowca” na portalu.
Do wymanewrowanych przez system szkolny liberałów pretensji nie mam. Jednak kilku ich profesorów należałoby na pal powbijać,za to, że nie potrafili właściwie spopularyzować jednego z ważniejszych zapisów w naszej konstytucji.
Jeśli myślisz inaczej to: KONSTRUKTYWNI – gabinet cieni czeka.