SPOŁECZEŃSTWO INWESTORÓW (2)
28/10/2012
606 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
Globalne skupienie świata czyni nas obserwatorami i niemal uczestnikami zdarzeń odległych kulturowo i cywilizacyjnie.
Zmusza też do precyzji w określeniu zakresu naszej bezpośredniej odpowiedzialności poltycznej. Do wyznaczenia terytorialnych granic w których chcemy się czuć gospodarzami. Granic uzgadniania zasad bogacenia się oraz powiększania dobra wspólnego.
W pierwszym artykule o Społeczeństwie inwestorów, pisałem o gospodarce jako przestrzeni oczekiwań BOGACTWA, pożądanego przez człowieka. Sumę trzech kategorii ekonomicznych, ukazałem jako pierwszy postulat rozwoju Społeczeństwa inwestorów.
BOGACTWO = PRACA + OSZCZĘDNOŚCI + RYZYKO
BOGACTWO całego społeczeństwa, powstające dzięki traktowaniu pracy jako przejawu godności człowieka, traktowaniu oszczędności jako przejawu solidarności międzypokoleniowej, wraz z ryzykiem jako przejawem wolności i różnorodności, odbywa się poprzez gospodarowanie indywidualnymi możliwościami i aspiracji przez członków wspólnoty ustrojowej. Ich wspólną aspiracją jest powiększanie DOBRA WSPÓLNEGO, pozwalającego na stanowienie, rozumienie i przestrzeganie prawa w poczuciu sprawiedliwości. BOGACTWO i DOBRO WSPÓLNE stanowią zatem dopełniające się postulaty wobec przestrzeni ustrojowej w terytorialnie ograniczonej przestrzeni politycznej.
W moim przekonaniu w XXI wieku taką przestrzenią bez wewnętrznych granic dla polskiego narodu, powinna być wspólnota europejska. Dla udziału w debacie o szczegułach ustroju tej przestrzeni, dla wypracowania jej konstytucyjnych fundamentów, winniśmy przywoływać doświadczenia rodowodu politycznego dawnej Rzeczpospolitej. Tradycji politycznego unionizmu, religijnej tolerancji i sejmikowej samorządności. Tradycji bardzo żywej dla współczesnych otwartych sieci współpracy gospodarczej, reguł tolerancji religijnej i procedur demokracji bezpośredniej.
Bezpośredniość komunikacji
Przesłanką przełomu w naszym życiu publicznym są cyfrowe możliwości zapamiętywania i komunikowania. To one mają pomóc w umacnianiu zaufania między ludźmi. Przez kilka wieków zaufanie to wspierały administracje publiczne oraz komercyjne media. Publiczne administracje państw hierarchiczno – opiekuńczych, pozostawały pod kontrolą rządzących, mniej lub bardziej liczącących się z opinią społeczeństwa. Media, korzystając z wynalazku Guttengerga, szanowały wiarygodność dziennikarzy, pozwalając im dociekać prawdy w opisywanych zdarzeniach czy osobach. Wszystko to pomagało w prawidłowym lokowaniu zaufania w obrocie gospodarczym i w życiu publicznym.
Trwający przez cały XX wiek rozwój technologii gromadzenia, przetwarzania i przesyłania informacji, z jego kulminacyjnym momentem cyfrowego przyśpieszenia, zmienia warunki dla pracy publicznych administracji i dla organizacji mediów. Przed społeczeństwem otwierają się możliwości sprawowania bezpośredniej kontroli nad pracą administracji publicznej, bezpośredniego zarządzania ogromnymi bibliotekami pamięci i bezpośredniego debatowania z nieograniczoną liczbą partnerów. Powiększenie zakresu bezpośredniości w publicznej komunikacji i politycznej kontroli, będzie skutkowało ograniczeniami znaczenia demokracji przedstawicielskiej oraz tradycyjnych instytucji medialnych.
Trzeba też pamiętać, że infrastruktura publiczna służąca bezpośredniej komunikacji jest mało widoczna, ale nie znika i wymaga regulowania. Jej rozwijanie i zarządzanie mają w dużym stopniu charakter globalny ale użytkowanie i kontakt z przestrzenią realnego życia podlega regulacjom lokalnym. Wymagających respektowania cywilizacyjnych i kulturowych uwarunkowań. Zrozumiałym jest przy tym, że proces rozwijania i regulowania infrastruktury bezpośredniej komunikacji nie może liczyć na wsparcie ze strony beneficjentów aktualnych rozwiązań ustrojowych.
Dobro wspólne
Pierwszą zasadą do jakiej odwołuje się polska Konstytucja dla rozwinięcia kategorii Dobra wspólnego jest godność człowieka. To chrześcijańsko zdefiniowene źródło wolności i praw człowieka, było wskazane jako źródło pracy, wykonywanej w warunkach rywalizacji o zasoby gospodarcze dla osiągania bogactwa. W warunkach DOBRA WSPÓLNEGO, czyli dobra przekraczającego wymiar indywidualny, poza godnością konieczna jest zgoda na treść współodpowiedzialności i współdziałania. Tak ujawnia się problem uzgodnienia perspektywy oceny rzeczywistości, problem prawdy. Im więcej prawd potrafimy uzgodnić we wspólnocie odpowiedzialności i działania, tym DOBRA WSPÓLNEGO będzie więcej.
O ile rzecz jasna prawda słowa potwierdzona będzie prawdą miłości, czyli ofiarnością. Czy inaczej solidarnością, tyle że tym razem nie tylko międzypokoleniową, na co wskazałem przy zasadzie oszczędności w kontekście bogacenia, ale solidarności z każdym potrzebującym.
Pomocniczość jest również zasadą obecną w naszej Konstytucji. Jest tam ona powiązana z organiczną podstawą ustroju praw pierwszeństwa i zobowiązań instytucji życia publicznego do działania, czyli rodziną. Dalej ujawniają się terytorialne i celowościowe wspólnoty samoregulacji politycznej i ekonomicznej.
W konsekwencji uzyskujemy sumę trzech kategorii kulturowych i politycznych powiązanych w stosunkach publicznych, jako drugi postulat rozwoju Społeczeństwa inwestorów.
DOBRO WSPÓLNE = PRAWDA + OFIARNOŚĆ + POMOCNICZOŚĆ
Okulary w Europie narodów bez granic
Następujące na skutek rewolucji komunikacyjnej zmiany tempa i przestrzeni naszego życia, wywołują konieczność zmian perspektywy ocen i działania. Pływające granice i kalendarze, naszego równoczesnego uczestnictwa w wielu wspólnotach, zobowiązują do korzystania z zasobów gromadzonej w cyfrowych bibliotekach pamięci. Należy się spodziewać, że ustroje poszczególnych sfer naszego życia, będą coraz przyjaźniejsze dla osób czy instytucji wspierających naszą kompetencję w organizowaniu i wykorzystywaniu tych zasobów.
Powstawanie nowych instytucji, modeli, regulacji ustrojowych a w końcu narzędzi do przeglądania cyberprzestrzeni, wymaga określenia terytorialnego zakresu podejmowanych reform. Uważam, że przedstawione dwa postulaty Społeczeństwa inwestorów, powinny być przyjęte do formowania stosunków w całej wspólnocie europejskiej. W kręgu kultur narodowych wywodzących się z łacińskiego pojmowania prawdy, piękna i dobra. W kręgu cywilizacyjnym w którym powszechnie uznanymi właściwościami człowieka są jego przyrodzona godności oraz jego zdolność do poznawani widzialnej rzeczywistości.
Polacy wiele razy podejmowali wysiłek umacniania zasad dobrosąsiedztwa pomiędzy europejskimi narodami. Nadzwyczaj skutecznie robili to Paweł Włodkowic i Jan Paweł II. Żaden z nich nie wahał się przy wykreślaniu granic Rzeczpospolitej daleko poza polskim kręgiem etnicznym. Tymczasem wśród patriotycznie nastawionych blogerów Nowego Ekranu, czyli wśród naturalnych kontynuatorów tego rodowodu politycznego, trwa obecnie licytacja na pomysł nasjkuteczniejszego odgrodzenie się od Niemców, Czechów, Litwinów … By tymi granicami chronić się przed poplątaniem języków, przed multikulti, przed rzeźbiarzami mitycznego człowieka nowego typu i przed złodziejstwem. By żyło nam się lepiej. By łatwiej nam było przeciwstawiać się szantażom moralnym kolektywów ludzi nachalnie eksponujących swoje odmienności, w celu osiągania partykularnych interesów.
Podzielam istnienie zagrożeń, nie podzielam propozycji działań.
Mam nadzieję, że to odejście od całościowych perspektyw, jest jedynie chwilową reakcją na utrzymywaną w interesie elit władzy dysfunkcyjność naszego ustroju politycznego i na nieporadność naszych władz w ochronie interesu narodowego. Reakcją na oczywiste zmistyfikowanie naszego życia publicznego. Na brak kontroli społecznej nad rzekomo służącą jego rozwojowi, administracją publiczną, na realizowanie przez rzekomo publiczne media prywatnych interesów. Na irytujące pozoranctwo w wykorzystywaniu przestarzałych urządzeń ustrojowych, w całkiem nowych warunkach możliwości cyfrowego zapamiętywania i bezpośredniości komunikacyjnej.
Mam nadzieję, że to abstrahowanie od zachodzących bardzo głęboko i nieodwracalnie w całej Europie procesów zmian społecznych, procesów w których uczestniczy też Polska, to tylko choroba wieku dojrzewania, do zaleczenia na zasadzie samopomocy.
Do świadomego i kreatywnego uczestniczenia w tych rewolucyjnych zmianach, potrzebne są parafie, błonia i sieci. Jak na progu naszej niepodległości w 1979 roku. Trzeba się dobrze zliczać i skupiać w węzłach sieci, przy społecznej pracy nad wykorzystaniem naszej kultury do rozwoju Polski w Europie wielu narodów wzmacnianych cyberprzestrzenią.