Spełnione marzenie Adolfa Hitlera
12/05/2012
441 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
„Niemcy robią z nas bohaterów, a Sowieci robią z nas gówno” – zauważył Józef Mackiewicz.
Nawiasem mówiąc, w sprawie twórczości Józefa Mackiewicza coś drgnęło, bo ostatnio niezawisły sąd w Warszawie przełamał wydawało się – żelazny monopol Niny Karsow-Szechter na dysponowanie dziełami tego wybitnego, plasującego się co najmniej w pierwszej trójce pisarzy polskich XX wieku, przyznając możliwość dysponowania prawami do niektórych przynajmniej utworów mieszkającej w Warszawie córce Józefa Mackiewicza, pani Halinie Mackiewicz. Czyżby gwiazda Szechterów zaczynała gasnąć? Wróćmy jednak do rzeczy. Niemcy oczywiście wcale nie chcieli robić z Polaków bohaterów, ale nie chcieli też robić z nich hitlerowców. Przeznaczeniem Polaków była rola nawozu historii, na którego pożywce miało rozwijać się przyszłe imperium germańskie od Atlantyku po Ural. Polacy mieli zatem posiąść umiejętność rachowania do 500, czytania – żeby potrafili zapoznać się z obwieszczeniami i instrukcjami oraz czytywać niemieckie gazety dla Polaków, narysowania swojego podpisu, no i oczywiście – że powinni we wszystkim słuchać Niemców – swoich panów – ale poza tym mogli pozostawać sobą. W tym celu rozpętali terror – ale terror ma oprócz bardzo wielu złych, również swoją dobrą stronę. Człowiek terroryzowany wie, że jest terroryzowany, a ponieważ każda akcja wywołuje reakcję, to wielu próbuje odpowiadać na terror albo biernym, albo nawet czynnym oporem. Co więcej – ponieważ Niemcom w ogóle nie przyszło do głowy, żeby Polaków na kogoś przerabiać, więc w zasadzie zostawiali ich w spokoju, dzięki czemu Polacy wykształcili własne wzorce postepowania, w których czlowiek stawiający opór został obdarzony największym prestiżem. W ten oto sposób Niemcy, wbrew oczywiście sobie, robili z Polaków bohaterów. Tymczasem Sowieci w pierwszej kolejności nastawili się na przerobienie Polaków na ludzi sowieckich. Owszem, stosowali również i terror, ale niejako na marginesie, w charakterze uzupełnienia tego głównego nurtu, jakim było przerabianie ludzi na ludzi sowieckich. Różnica między normalnym człowiekiem, a człowiekiem sowieckim polega, jak wiadomo, na tym, że człowiek sowiecki rezygnuje z wolnej woli a więc właściwości, o której chrześcijaństwo utrzymuje, że – obok inteligencji – jest jednym z przejawów podobieństwa Boskiego w człowieku. Człowiek sowiecki jest zatem istotą człekokształtną, ale uwstecznioną do poziomu bydlęcego, którą Józef Mackiewicz skrótowo i – co tu ukrywać – pogardliwie nazywał „gównem”.
Produkcja człowieków sowieckich trwała w naszym nieszczęśliwym kraju co najmniej 50 lat, a wiele wskazuje na to, że nie ustała również po sławnej transformacji ustrojowej, którą przeprowadziła i nadzoruje u nas razwiedka w porozumieniu z byłymi stalinowcami, którzy w międzyczasie przefarbowali się na szczerych demokratów i w tym charakterze nastręczyli się naiwnemu i safandulskiemu narodowi tubylczemu na Umiłowanych Przywódców i autorytety moralne. Najnowszą odmianą człowieka sowieckiego jest „młody, wykształcony, z wielkiego miasta”, który na wszelki wypadek dostraja się do głównego nurtu, rezygnując w ten sposób z wolnej woli, byle tylko – również we własnych oczach uchodzić za człowieka nowoczesnego. Identyczną ambicję miał również klasyczny człowiek sowiecki – i w tym właśnie najlepiej zaznacza się kontynuacja. Konsekwencją tej, trwającej całe dziesięciolecia, produkcji człowieków sowieckich, jest nie tylko zaistnienie obok siebie dwóch narodów polskich, a właściwie zaistnienie obok dotychczasowego narodu polskiego wykorzenionego plemienia ludzi sowieckich. Mówią oni polskim językiem, naśladują tradycyjne obyczaje i nawet markują wierzenia religijne – ale nie należą do polskiego narodu, ponieważ nie podzielają ideałów, jakie na przestrzeni tysiąca lat naród ten ukształtowały i nadały mu odmienność odróżniającą go od innych narodów. Plemię człowieków sowieckich charakteryzuje się brakiem takich charakterystycznych właściwości, a nawet – brakiem jakichkolwiek właściwości – i dlatego człowieki sowieckie są wszędzie takie same.
W ten oto sposób marzenie wybitnego niemieckiego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera, by z narodu polskiego uczynić nawóz historii, za sprawą sowieckich kolaborantów i kontynuującej ich dzieło razwiedki, został nie tylko w stu procentach zrealizowany, ale nawet – wyraźnie przekroczony. Wprawdzie Adolfowi Hitlerowi mogły przychodzić do głowy rozmaite pomysły – ale jestem całkowicie pewien, że nawet jemu nigdy nie przyszedł do głowy pomysł, by politycznym przedstawicielem narodu polskiego uczynić osobę legitymujacą się dokumentami wystawionymi na nazwisko „Anna Grodzka”, albo osobnika, którego podstawowym, a chyba nawet jedynym tytułem do sławy, jest seksualne zboczenie w postaci sodomii. A z takich właśnie i tym podobnych osobników składa się Ruch Palikota, na czele którego postawiony został osobnik zachowujący się jak l`agent provocateur i prawdopodobnie spełniający taką właśnie misję. Ruch ten cieszy się rosnącą popularnością w kręgach lewicowych, które bez obawy popełnienia błędu można identyfikować z żyjącym na polskim terytorium etnograficznym i dyrygowanym przez razwiedkę plemieniem człowieków sowieckich, które w ten sposób zamierza doprowadzić pozostałosci narodu polskiego do stanu bezbronności i w zamian za ponowne powierzenie obowiązków nadzorczych, przekazać go państwom poważnym w charakterze nawozu historii.
Stanisław Michalkiewicz