Specjalność Imperium Euroatlantyckiego- schizofrenia objawowa
21/05/2012
565 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
W Camp David odbył się szczyt G8, a zaraz po nim zjazd NATO w Chicago. Pod przewodnictwem prezydenta Obamy obradowała tam sama „śmietanka” polityków, czyli wysublimowana menażeria, wyselekcjonowana przez oligarchię finansową.
Aktywność „światowych przywódców” skupiła się w tym tygodniu na półkuli zachodniej. W Camp David odbył się szczyt G8, a zaraz po nim zjazd NATO w Chicago. Pod przewodnictwem prezydenta Obamy obradowała tam sama „śmietanka” polityków, czyli wysublimowana menażeria psycho- i socjo-patów, pieczołowicie wyselekcjonowanych przez oligarchię finansową do rządzenia naszym globem.
Problemy ekonomiczne Imperium Euroatlantyckiego (US&UE) i związane z nimi protesty obywateli państw Zachodu dotyczące wprowadzanych „programów oszczędnościowych”, zobligowały przywódców do artykułowania potrzeby stymulowania wzrostu gospodarczego. Jednym tchem recytowali oni litanie o konieczności „dyscypliny finansowej” i „zdynamizowania gospodarki”. Nie zrażał ich przy tym fakt wzajemnego wykluczania się wspomnianych celów. Zgodnie z wytycznymi swych mocodawców, promowali oni dalej kłamliwą tezę[i] o konieczności „bilansowania się„ budżetów państwowych. Szkoda, że nie zauważają oni natomiast żadnej potrzeby bilansowania się księgowości (balance sheets) prywatnych banków. Tak, więc na potrzeby opinii publicznej aplikuje się pustą retorykę o „stymulacji gospodarki”, a w praktyce, na potrzeby światowej lichwy, wdraża programy „zaciskania pasa”.
Nie inaczej przedstawia się sytuacja w dziedzinie militarnej. Sojusz Północnoatlantycki debatuje w Chicago nad śmiertelnym zagrożeniem świata przez dotychczas niezrealizowane „irańskie ambicje nuklearne”, ignorując w tym samym momencie istniejący już znaczny potencjał nuklearny największego światowego terrorysty, jakim jest państwo Izrael i jego amerykańska kolonia przewodząca temu sojuszowi. Obradujący przywódcy taktownie nie zauważają przy tym obywatelskich protestów na ulicach Chicago, odbywających się pod wymownymi transparentami głoszącymi słuszną tezę, że „NATO=Now A Terrorist Organization”.
Natomiast na wschodniej półkuli, mieliśmy w tą niedzielę kolejny przykład „procesów demokratycznych”, w postaci drugiej tury wyborów prezydenckich w Serbii. Rezultaty pierwszej tury zostały sfałszowane[ii], eliminując niewygodnych kandydatów. W drugiej turze zwycięstwo odniósł „nacjonalista” Nikolic[iii], deklarujący pro-unijną orientację. Znany obserwator bałkańskiej sceny politycznej, Nebojsa Malic[iv], tak charakteryzuje zaistniałą sytuację:
The Empire relies entirely on the perception of its benevolence and fairness, because they are manifestly nonexistent in reality. With the electoral farce in Serbia exposing the entire system as hopelessly rotten, there is little trust left that playing by the rules will help the disenfranchised. At that point, violence usually begins to look like the only way out.
Co w wolnym tłumaczenie brzmi;
Imperium opiera się w swych działaniach jedynie na percepcji praworządności, która nie ma nic wspólnego z realiami. Serbska farsa wyborcza demaskująca przegniłą rzeczywistość, uświadamia sfrustrowanym wyborcom, że niewiele mogą osiągnąć za pomocą ustanowionych procedur demokratycznych. A w takim momencie, czynny opór wydaje się być jedyną dostępną opcją.
Trudno nie zgodzić się z autorem powyższego cytatu. Rewolucja wydaje się być jedyną alternatywą w zmaganiach z Imperium Zła, jakim jest obecnie Imperium Euroatlantyckie. Poprzednia edycja Imperium Zła, jaką stanowił ZSRR, opierała się jeszcze na fundamencie realiów, które były w zależności od potrzeb „głęboko retuszowane”. Tych, którzy pomimo retuszu dostrzegali „nagą prawdę” zamykano w zakładach psychiatrycznych pod pretekstem dolegliwości zwanej w owym czasie „schizofrenią bezobjawową”.
Obecną sytuację poznawczo-psychologiczną dobrze charakteryzuje niedawny artykuł, ministra finansów w administracji Ronalda Reagana, dr Paula Craiga Robertsa[v], z którego zamieszczam poniższy cytat:
A couple of years ago a noted philosopher wrote an article in which he suggested that Americans live in an artificial or virtual reality. Another noted philosopher said that he thought there was a 25% chance that the philosopher was right. I am convinced that he is right. Americans live in the Matrix. Nothing that they know or think that they know is correct. People without valid information are helpless, and that is where Western peoples are.
A w wolnym tłumaczeniu:
Parę lat temu pewien filozof zasugerował, że Amerykanie żyją w sztucznej rzeczywistości. Jestem przekonany, że miał on rację. Amerykanie żyją w Matrix-sie. Nic nie jest prawdą z tego co wiedzą, lub myślą że wiedzą. Ludzie pozbawieni autentycznej informacji są bezradni i tacy są właśnie mieszkańcy zachodu.
Ze swej strony pragnę tu dodać dygresję, że powyższa ocena jest w równym stopniu prawdziwa w odniesieniu do mieszkańców III RP, którzy dzięki „unijnej akcesji” zostali już „awansowani” na obywateli Zachodu.
Dzisiejsze Imperium Zła już dawno całkowicie rozminęło się z jakimikolwiek realiami. Funkcjonuje wyłącznie w wirtualnej rzeczywistości. Zarówno jego przywódcy, jak i masy obywateli demonstrują nową formę dolegliwości psychicznej, którą można z pewnością sklasyfikować, jako „schizofrenią objawową”. Nieunikniony moment otrzeźwienia mas, może doprowadzić je do wrzenia rewolucyjnego, będącego następstwem swoistego „szoku poznawczego”.