Zadaniem mainstreamowych mediów, rządowych kondominiów, jest grać, dopóki ostatnia szalupa nie odpłynie i resztki nadziei nie zniknął w ciemnogranatowej otchłani.
„Poparcie dla PO spada” – grzmią leady newsów z internetowych portali. Albo: „PiS coraz bliżej”. Obiektywności stało się zadość, pomyślałby kto. Czy to jednak aby prawda? Łajba Donalda Tuska tonie – tego podważyć niepodobna. Szczury uciekają z tonącego okrętu, jak to mają w zwyczaju. Jak zatem sytuacja prezentuje się faktycznie? Zdaniem moim, jak również sondaży internetowych, Platforma Obywatelska została już daleko w tyle; Zadaniem zaś mainstreamowych mediów, rządowych kondominiów, jest grać, dopóki ostatnia szalupa nie odpłynie i resztki nadziei nie zniknął w ciemnogranatowej otchłani.
Według badań, wynikami sondaży, przy dokonywaniu wyboru, kieruję się od 20 do 30% obywateli. Warto jednak podkreślić, że obiektem ataków takowych badań jest podświadomość; W związku z czym zdania respondentów swoiście kwestie rozmywają. Owe procenty winny utwierdzić ludzi w przekonaniu o niewielkiej skali medialnych perswazji – tak zakładano. Mija się to z prawdą dalece.
W Polsce istnieje szereg renomowanych agencji badawczych, a zarówno TVN jak i GW (w tej roli jako hegemoni opiniotwórczosci) korzystają z oferty najznamienitszych. Posiłkują się ich danymi raz po raz, wynosząc je jakoby na piedestał; traktując jako wyrocznie, z którymi polemizować nie sposób.
Nie zamierzam tu w merytoryczny sposób podważać zasad funkcjonowania owych firm. Nie czuje się upoważniony do agitacji buntu, nawoływania do anarchii. Nie posługując jednak nawet wyselekcjonowanymi argumentami, postaram się rozpalić iskrę zaintrygowania. A zrobię to, wspominając o sondażach przed ostatnimi wyborami prezydenckimi; kiedy to GW, posługując się pokłosiem prac jednej z największych agencji, poinformowała, że B. Komorowski ma już przewagę ok. 90% głosów. Jaki rzetelny był to wynik, okazało się niedługo.
Zresztą wystarczy przyjrzeć się sondażom obecnym. Z tego co mi wiadomo, jednym z kardynalnych zdań agencji badawczych jest jak najbardziej trafny dobór próby – próby stanowiącej symboliczny przekrój społeczeństwa. Jak wiarygodne są to dobory, widać w świetle sondażowych różnic; Wystarczy przełączyć na inny kanał, a szala przechyla się znacznie, dalece wykraczając poza skalę błędu statystycznego.
Nie twierdze, że badania są fałszowane. Jestem nawet przekonany, że to nieprawda. Uważam jednak, że żadnym kłopotem jest pewna przychylność względem zleceniodawcy. Tępym lemingom prezentuje się już wyłącznie ostateczny wynik; pominąwszy cały proces jego szacowania. Wystarczy więc nadmienić zleceniobiorcy o kwestiach takich jak torowanie (umiejętna hierarchizacja pytań), efekt inflacji (zawyżone szacunki poparcia względem teoretycznego lidera), czy tym podobnych, żeby choć częściowo pożądany wynik wykrystalizować.
Później wystarczy przyglądać się jak do akcji wkracza tzw. prawo konformizmu. Zawsze ugrać coś jeszcze można.
"Jestem proszony o ukrywanie mojego punktu widzenia. Przed nimi. Ze strachu przed ich strachem"."